- Przyjechaliśmy do Łodzi w jasnym i określonym celu – awansować do kolejnej rundy rozgrywek Pucharu Polski - mówił po meczu trener Legii, Czesław Michniewicz. Ten cel osiągnęliśmy, choć łatwo nie było. Ale trzeba przyznać, że tak się stało na nasze własne życzenie . W pierwszej połowie złapaliśmy bardzo dobry okres gry, mieliśmy mnóstwo sytuacji, zdobyliśmy jedną bramkę, ale mieliśmy wiele okazji by strzelić kolejne gole. Nie wykorzystaliśmy ich i nagle zamiast dwa lub trzy do zera do przerwy zrobił się remis po jeden.
Murawa mu nie pomagała. Czerwona kartka dla Tomasa Pekharta – trudno mi ocenić czy słuszna, czy też nie. To była dziwna sytuacja, byłem daleko i nie widziałem wszystkiego dokładnie.
Czy wynik był ważniejszy od stylu? Przyjechaliśmy do Łodzi po raz drugi. Wcześniej byliśmy na Widzewie i też wielkiego meczu nie zagraliśmy. Ale przeszliśmy do kolejnej rundy i tu jest podobnie. Oczywiście nie chcę oddzielać stylu od wyniku. Musimy to łączyć, szczególnie w takim klubie jak Legia.
Czym ŁKS nas zaskoczył? Chyba niczym. Spodziewaliśmy się właśnie takiego ŁKS. Znam trenera Wojciecha Stawowego od lat. Wszystkie jego zespoły, obojętnie kogo prowadził, grały w określony sposób. I ŁKS gra podobnie jak wcześniej Cracovia czy Arka. Wiedzieliśmy, że ŁKS będzie budował akcje, ale my również będziemy mieć do tego sposobność. Mieliśmy świadomość, że nie będzie długich piłek od bramkarza i zbierania takich podań z przodu. Akcje były fajne, płynne i sądzę, że ŁKS jest na najlepszej drodze by w przyszłym sezonie grać w ekstraklasie. Jest tu ciekawa drużyna, potrafi grać w piłkę, utrzymywać przy niej i kreować sytuacje.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?