W poszukiwaniu brakującego ogniwa. Czy Widzew odbije się od dna?

Kibice tęsknią za trenerem Radosławem Mroczkowskim, który jako jedyny potrafił stworzyć coś z niczego. Udało mu się skompletować drużynę wbrew wszystkim przeciwnościom, a piłkarze za jego kadencji wydawali się bardziej ambitni i waleczni. Decyzja o odsunięciu od drużyny trenera Mroczkowskiego zapadła dość niespodziewanie, nie wszyscy się z nią zgadzali, a ci co podjeli takie działania mogą z czystym sumieniem przyznać się do błędu. Sami piłkarze również nie dają powodów do radości, a tej przy al. Piłsudskiego coraz mniej. Nie wszyscy zawodnicy zdają sobie bowiem sprawę z faktu, w jakim klubie przyszło im grać. Widzew to klub z tradycjami, a jego kibice są bardzo wymagający i nie tolerują braku zaangażowania. Jedynie w meczu z Lechem Poznań, jakby na chwilę przypomnieli sobie o zapomnianym już "widzewskim charakterze".

Na słowa krytyki zasługuje na pewno styl gry. Długie piłki na osamotnionego Eduardsa Visnakovsa z pewnością nie zdają egzaminu, a ustawienie z jednym napastnikiem sprawia, że drużyna przeciwna w prosty sposób, podwajając krycie Łotysza, pozbawia drużynę Widzewa okazji do zdobywania goli.

W tym wszystkim jak najszybciej należy znaleźć brakujące ogniwo i wprowadzić zmiany zanim skończy się sezon. Widzewiacy upatrują jeszcze swojej szansy w podziale punktów, lecz z taką grą próżno oczekiwać poprawy sytuacji. Pozostaje jedynie wierzyć, że limit błędów został już wyczerpany i w końcu nastąpi odbicie się od dna, bo z pewnością Widzew tego dna już sięgnął.