Wisła szczęśliwie zremisowała z "Góralami". Miśkiewicz uratował "Białą Gwiazdę"

Przemysław Drewniak
Mimo olbrzymiej przewagi w pierwszej połowie, piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała nie zdołali zdobyć bramki w meczu 15. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przeciwko Wiśle Kraków. "Białą Gwiazdę" świetnymi interwencjami wielokrotnie ratował Michał Miśkiewicz.

W przedmeczowej zapowiedzi ostrzegaliśmy piłkarzy Wisły przed trudną przeprawą, jaka może ich spotkać w Bielsku-Białej. Przypuszczenia te sprawdziły się w stu procentach. Podrażnieni ostatnimi wynikami gospodarze od początku rzucili się do frontalnych ataków na bramkę Białej Gwiazdy. Już w drugiej minucie pierwszy celny strzał oddał bardzo aktywny od pierwszego gwizdka Marek Sokołowski, ale uderzył zbyt słabo i nie sprawił problemów Miśkiewiczowi.

To było jednak tylko preludium do bombardowania, jakie ku zdumieniu kibiców Podbeskidzie przeprowadzało na bramkę Miśkiewicza. Najwięcej kłopotów sprawiały wiślakom stałe fragmenty gry. Rzuty rożne zaskakująco dobrze wykonywał Krzysztof Chrapek, a niezłymi wrzutami z autu popisywał się Sokołowski. W efekcie „Górale” kilka razy byli bardzo blisko wyjścia na prowadzenie. Pojedynki główkowe ze stoperami gości wygrywali Fabian Pawela i Błażej Telichowski, ale po ich strzałach fenomenalnymi interwencjami popisywał się Miśkiewicz. Można było wręcz odnieść wrażenie, że golkiper Wisły to przybysz z innej planety. Między słupkami swojej bramki wyczyniał cuda, broniąc także strzał z dystansu Slobody i jeszcze raz Paweli, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu po jednym ze stałych fragmentów gry, ale jego uderzenie z kilku metrów w sobie tylko znany sposób zatrzymał Miśkiewicz.

W pierwszej połowie Podbeskidzie aż ośmiokrotnie strzelało w światło bramki wiślaków. Biała Gwiazda nie dokonała tej sztuki… ani razu. Podopieczni Franciszka Smudy mieli problemy z konstruowaniem swoich akcji i stworzyli sobie tylko dwie sytuacje pod bramką Richarda Zajaca. Strzały Pawła Brożka i Guerriera okazały się jednak niecelnie.

Mimo reprymendy, jaką zapewne udzielił wiślakom w przerwie Smuda, po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Nadal napierało Podbeskidzie. Najpierw po strzale Adama Dei (zastąpił Chrapka) piłka odbiła się od jednego z obrońców Wisły, po czym spadła pod nogi Paweli, ale zaskoczony napastnik bielszczan w sytuacji sam na sam strzelił za lekko i wprost w Miśkiewicza. W 55. minucie gospodarze mogli już tylko z niedowierzaniem kręcić głowami. Po rzucie rożnym głową świetnie uderzył Sokołowski, Miśkiewicz został tym razem na linii, a piłka… ostemplowała poprzeczkę.

Wisła przebudziła się dopiero po godzinie gry, gdy po dynamicznej szarży lewą stroną pierwszym celnym strzałem popisał się Guerrier, ale czujność zachował Zajac. Takie sytuacje były jednak w wykonaniu gości rzadkością. Zespół z Krakowa spisywał się bardzo słabo przede wszystkim w środku pola, gdzie momentami dawał się tłamsić agresywnie grającym „Góralom”. Dramatycznie grającym wiślakom mógł pomóc… Dariusz Pietrasiak. Stoper Podbeskidzia w jednej z sytuacji tak niefortunnie zagrał głową, że piłkę z najwyższym trudem musiał odbić na rzut rożny Zajac. Jeszcze raz serca musiały zadrżeć gospodarzom w 84. minucie, gdy Wisła była bardzo bliska objęcia prowadzenia. Wzdłuż bramki niebezpiecznie zagrywał Boguski, ale zarówno Guerrier jak i Garguła minęli się z piłką.

W końcówce wysokie tempo gry odbiło się na dyspozycji gospodarzy. Podbeskidzie atakowało coraz rzadziej, a gra toczyła się głównie w środku pola. Do gry niczego nie wniosły także zmiany przeprowadzone przez obu szkoleniowców. W doliczonym czasie gry szczęścia próbowali jeszcze Deja i Sokołowski, ale ich strzały poszybowały nad poprzeczką.

Meczem w Bielsku Wisła potwierdziła, że jest zespołem własnego boiska i dużo gorzej spisuje się na wyjazdach. Nie zasłużyła jednak na punkt, bo Podbeskidzie stworzyło sobie multum sytuacji i po raz kolejny może narzekać na fatalną skuteczność. Jeśli jednak podopieczni Ojrzyńskiego będą podobnie się spisywać w następnych spotkaniach, mogą być spokojni o punkty.

Ciekawostki:

- Przed meczem doszło do nieoczekiwanej zmiany sędziego. Zamiast Daniela Stefańskiego, który został oddelegowany na mecz Piasta z Jagiellonią, w Bielsku arbitrem głównym był Krzysztof Jakubik. To z pewnością pokłosie wydarzeń z czwartku, gdy Stefański został ostro skrytykowany przez Leszka Ojrzyńskiego i piłkarzy Podbeskidzia po meczu ze Śląskiem (0:4).

- Na trybunach stadionu w Bielsku-Białej obecny był asystent selekcjonera reprezentacji Polski i tymczasowy trener Górnika, Bogdan Zając. Pozostaje pytanie: analizował grę Wisły pod kątem rozgrywek ligowych (w następnej kolejce Biała Gwiazda wybiera się do Zabrza) czy powołań na listopadowe mecze kadry?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24