- Trochę szkoda, że w swoim ostatnim meczu w barwach Ruchu, który był jednocześnie pożegnaniem Niebieskich ze stadionem na Cichej, wszedłem na murawę tylko na kilkadziesiąt sekund i nawet nie kopnąłem piłki - powiedział Wojciech Grzyb. - Pomógł mi w tym zresztą sędzia techniczny, który poprosił głównego arbitra, aby wydłużył spotkanie o pół minuty, bym zdążył zrobić zmianę. Zaraz po meczu miałem o to żal do całego świata, ale wiadomo, że graliśmy o mistrzostwo Polski i były ważniejsze rzeczy niż moje prywatne ambicje. Wielka jednak szkoda, że nie zdobyliśmy tego tytułu, bo wówczas byłoby mi łatwiej zawiesić buty na kołku.
W tym tygodniu działacze Ruchu zaproponowali swojemu byłemu kapitanowi pracę przy projekcie związanym z czekającą Niebieskich przeprowadzką na Stadion Śląski.
- Miałbym zająć się trochę marketingiem, trochę promocją, a moja twarz miałaby pomóc w przyciągnięciu na trybuny kibiców - stwierdził Grzyb. - To ogromne wyzwanie, zwłaszcza że mógłbym łączyć tę pracę z grą w piłkę dla przyjemności w niższej lidze. Z drugiej jednak strony wciąż ciągnie mnie na boisko, a wyniki badań lekarskich pokazują, że poradziłbym sobie jeszcze np. w I lidze. Chciałbym też spróbować swych sił w roli szkoleniowca, bo mam uprawnienia trenera II klasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?