Wczoraj doping dla piłkarzy Lechii prowadzony był z zupełnie innego miejsca. Zamiast z parteru trybuny zielonej (sektory: U, V, W, X), dźwięk bębnów i ryk sympatyków docierały z sektorów od 25 do 28 włącznie. Właśnie tam awaryjnie przeniósł się młyn, ponieważ decyzją wojewody pomorskiego Ryszarda Stachurskiego wcześniej wymienione sektory zostały wyłączone ze sprzedaży biletów z uwagi na to, że w trakcie meczu z Górnikiem Łęczna (3:1) odpalono na nich środki pirotechniczne.
Decyzja rzecz jasna nie spodobała się kibicom. Z przynajmniej dwoch powodów. Po pierwsze, nie uważają, by za race trzeba było od razu zamykać całą trybunę, a po drugie, w związku z jej zamknięciem musieli przebukować swoje wejściówki, co we wielu przypadkach pewnie wiązało się jeszcze ze stratą czasu i nerwów (nie każdy ma internet, część bez wątpienia załatwiała tę sprawę na mieście, w tzw. wyspach klubowych, gdzie kolejki są, były i będą). Śpiewy na meczu z Koroną rozpoczęły się więc od „pozdrowień” dla wojewody. Raczej ich nie słyszał, bo na Lechię nie przychodzi. Słyszał je za to minister sportu i turystyki, Adam Korol, o którego obecności na stadionie poinformował spiker.
Oczywiście doping nie ograniczył się do przyśpiewek związanych z wojewodą. Stanowiły one raczej margines. Lwią częścią były te klasyczne, czyli od „W Gdańsku mieście mym (…)” po pozdrowienia dla zgodowiczów z Krakowa i Wrocławia. Zaskoczyły za to treści wywieszonych transparentów. Szczególnie dwóch. Jeden był wyrazem oburzenia dla masowego sprowadzenia uchodźców z Syrii do Polski i całej Europy („Witajcie w piekle, zbłąkane owieczki”). Drugi z kolei przypomniał o sowieckiej agresji określanej w różnych kręgach mianem „IV rozbioru Polski”. Oba te transparenty wisiały na trybunach dość długo. Spiker nie poprosił o ich zdjęcie z ogrodzenia, delegat z ramienia PZPN zresztą też nie.
Słowo należy jeszcze wspomnieć o tym, jak przez 11 tys. widownię zostali przywitani nowi zawodnicy - zwłaszcza reprezentant Polski Sławomir Peszko oraz były gwiazdor Juventusu Turyn, Milos Krasić. Otóż obaj otrzymali burzę oklasków, podobnie jak obrońca Gerson wracający po kilkumiesięcznej kontuzji. Gwizdy jednak także były – może nie tak donośnie, ale były. Po ostatnim gwizdku i dla całego zespołu za to, że nie poradził sobie z bardzo przeciętnie grającą Koroną.
Obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?