Wokół meczu Polonia - Ostrovia: ksiądz i emeryt - wierny kibic, zakazana „eLka” na K6

Tomasz Górski, Rafał Połczyński
Wokół meczu Polonia - Ostrovia
Wokół meczu Polonia - Ostrovia Tomasz Górski/Ekstraklasa.net
Dostosowywanie się do warunków panujących w danym środowisku jest często spotykane w życiu codziennym i tym „weekendowym”, czyli w tym przypadku na stadionach. Szkoda, że równie często idzie za tym drastyczne obniżanie poprzeczki, działając niekiedy na własną (a częściej pracowników) szkodę, zamiast stać się wzorem do naśladowania dla „konkurencji”. Ale wiara pozostaje. Emocje także.

”Masz skład? Dasz spisać?”. O ostrowskiej wpadce

Wszyscy dobrze pamiętamy, że jeszcze niecałe pół roku temu przy Konwiktorskiej 6 była Ekstraklasa. Pełny stadion, bardzo dobry doping i sportowe emocje. Nie było do czego się przyczepić. No właśnie, nie było...
Praca dziennikarza relacjonującego spotkanie w tej otoczce - czy to telewizyjnego czy prasowo-internetowego - była zdecydowanie ułatwiona. W jaki sposób? Uchylmy rąbka tajemnicy pracy „dziennikarzy terenowych”.

Największym udogodnieniem w prowadzeniu relacji są trzy rzeczy: dostęp do prądu (by podłączyć laptop/sprzęt) i internetu oraz drukowane składy obu drużyn. Zanim Polonia została ostatecznie „spuszczona” do IV ligi, powoli gasły te czynniki. Został tylko ten pierwszy, ale szczerze mówiąc nie wiemy na jak długo. Jako, że najmniejszym problemem jest dostęp do internetu, o tyle brak składów ma istotny wpływ na prowadzenie przez nas relacji. Tak wygląda czwartoligowa rzeczywistość w Warszawie. Jednak podobne „rodzynki” zdarzają się też w pierwszej lidze, kiedy zdarza się zdawać relacje ze stadionu przez telefon.

Owszem, nawet i w tych drukowanych zdarzają się „Szromiki”, czy inne literówki. Ale to drobiazg. I tak to jest o niebo lepsze niż przepisywanie ich od innej osoby i potem wprowadzenie „w życie”. Wystarczy, że jedna osoba źle przepisze i dalsze ogniwa w tym łańcuchu zostaną mocno nadszarpnięte. W obecnych czasach rzadko znajdzie się dziennikarza stosującego pismo techniczne. W znacznym stopniu polega na druku, a także nowinkach technologicznych – skrótach, szczegółowych analizach itd. A chodzenie z laptopem, by spisać skład, też może być groteskowe.

A jeżeli chodzi o sobotni mecz z Ostrovią Ostrów Mazowiecka, to korzystając z okazji informujemy, że skład gości mieliśmy m.in. od... spikera Polonii. Z kolei namierzenie fan page'a tego klubu z pełnymi imionami i nazwiskami zawodników może być utrudnione dla osób, które nie mają do czynienia (czyt. konta) z tym portalu społecznościowym. Tak, są takie osoby. Niemniej może faktycznie, idąc za jednym z komentarzy, spisywać zawodników z dowodów osobistych?

W tym miejscu czekamy na odpowiedź ze strony Polonii na ważne, ale to bardzo ważne pytanie: skoro przed każdym meczem u siebie kibice i dziennikarze dostają programy meczowe, to czy nie dałoby się wydrukować składów?

Emeriten Gang z... księdzem w kibicowskiej rodzinie

Mecz sam w sobie nie był porywającym widowiskiem. Bardziej poruszała nas temperatura niż to, co działo się na boisku. Spotkanie pod hasłem „Nam strzelać nie kazano”. Znacznie ciekawiej było na trybunach. Uroki kibicowania dostarczał – jako pierwszy – Emeriten Gang. Jest to świętująca dziesięciolecie działalności najbardziej charakterystyczna grupa 30 kibiców Polonii i najstarsza pod względem średniej wieku zorganizowana załoga kibiców piłkarskich w Polsce. Większość członków ma od 35 do 55 lat (za programem meczowym Czarnych Koszul). Pozostali kibice bardzo często oddawali głos emerytom – po „zawsze i wszędzie, emeryt z Polonią będzie”, zostali nagrodzeni gromkimi brawami i odśpiewano im „sto lat”. Przyjemny obrazek, kiedy na mecze przychodzą nie tylko młodzi kibice, ale i całe rodziny z nestorami rodu na czele.

Ks. Mariusz Danelczyk nie jest anonimowym księdzem. Nie pierwszy raz prowadził na Konwiktorskiej doping. Nie tylko radzi sobie na mszy z hostią, ale też dobrze włada... megafonem. Stwierdzenie „wierny kibic” może teraz nabierać nowego znaczenia. Jeżeli ksiądz bierze się za prowadzenie dopingu, to wiedz, że coś się dzieje. Jak na ironię, to piłkarzom zabrakło wiary w zwycięstwo... Polonia nie wygrała trzech ostatnich spotkań z rzędu.

Wie(L)ka prowokacja, gwizdy i... areszt

Niesieni wiarą szybko wróciliśmy do rzeczywistości. Bo o tym, że kibice Polonii i Legii pozytywnym uczuciem do siebie nie pałają, nie trzeba nikomu mówić. Nawet 1. nie ma bezpośredniego „starcia” między obiema drużynami (pierwsza kolejka ligowa z KS Łomianki). Piłkarze Ostrovii są za Legią, co było równie częstym docinkiem ze strony gospodarzy. Jednak największą prowokacją popisał się piłkarz Ostrovii, pokazując „eLkę”. Trener Ostrovii, Paweł Kowalczyk, tłumaczył zachowanie swojego zawodnika jakoby miał „pozdrawiać kibiców siedzących na loży VIP”. Dodamy od siebie, że było tylko kilku fanów przyjezdnych.

Na odpowiedź kibiców Polonii nie trzeba było długo czekać. Lekko dziwi jednak fakt, że "prowokator" Rafał R. został zabrany na przesłuchanie, a potem... aresztowany. Artykuł 61 ustawy o BIM brzmi: "Kto w miejscu i czasie trwania masowej imprezy sportowej prowokuje kibiców do działań zagrażających bezpieczeństwu tej imprezy, podlega grzywnie nie mniejszej niż 180 stawek dziennych albo karze ograniczenia wolności". Działanie było więc z jednej strony uzasadnione, jednak my uważamy, że takim bohaterom należy się śmiech i współczucie. Szkoda życia... Pokazywanie różnych znaków w sporcie może podjudzać drugą stronę (np. Artur Boruc gdy grał w Celtiku), ale na tym się kończyło... Jak widać, nie wszędzie.

Morał tej bajki jest krótki i niektórym znany: w gościach uważaj na gesty, bo będziesz skazany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24