Wokół przełożonego meczu Polska - Anglia: Drenaż zalany przez beton z PZPN-u (ZDJĘCIA)

Piotr Szymański
Wokół przełożonego meczu Polska - Anglia
Wokół przełożonego meczu Polska - Anglia Piotr Szymański/Ekstraklasa.net
W żadnym innym dniu w życiu, tak się na coś bezsensownie nie naczekałem. Półtorej godziny na dworcu PKP na opóźniony pociąg, półtorej godziny na stadionie na mecz i godzinę na stadionie na odwołanie meczu. Przejechałem na marne ponad 500 km. Pół dnia w podróży. Inni mieli jeszcze gorzej, ale mnie na dzisiejszym meczu Polska - Anglia na pewno nie będzie.

Kto odpowie za tę organizacyjną kompromitację? Wina rozkłada się na kilka stron: PZPN, Narodowe Centrum Sportu, FIFA. Kto był głównym winowajcą? Tego nie wiem. Obecnie organizacje biorące aktywny udział w farsie wzajemnie obrzucają się błotem, by choćby w minimalnym stopniu uratować swój wizerunek, bądź jego resztki. Wszystkiemu winna pogoda, przecież z Matką Naturą jeszcze nikt nie wygrał!

Nie trzeba być fachowcem, by z dobowym wyprzedzeniem sprawdzić pogodę dla Warszawy. Wystarczyło w poniedziałek zejść do metra, by poznać najnowszą prognozę. Niestety, organizatorzy nie przewidzieli całodniowych opadów i murawa Stadion Narodowego zamieniła się w bajoro. Zawody w piłkę wodną nie miały sensu, więc hitowe spotkanie z Anglią przełożono na środę.

Kiedy w czerwcu w czasie Euro na obiekcie rządziła UEFA i wymyśliła, że przy 30 stopniach Celsjusza dach zostanie jednak rozłożony, nikt nie miał nic do powiedzenia. Gdy najnowocześniejszy stadion w Europie wrócił pod rodzime skrzydła, od razu doczekaliśmy się skandalu.

Minimalne użycie wyobraźni podpowiadało, że zadaszenie wypada profilaktycznie rozłożyć. Ale przecież obie strony (polska i angielska) wolały grać przy otwartym, a i delegat FIFA był za taką opcją. Nie wiadomo, kto powinien był wcisnąć przycisk odpowiadający za wysunięcie dachu.

Zupełnie inną sprawą jest brak na nowiutkim obiekcie drenażu, który w mig poradziłby sobie z sięgającymi do kostek kałużami. W czerwcu podobno był, teraz go zabrało, bo... jest dach. We wtorek żadne ze służb nie zrobiły nic, by ręcznie usunąć wodę z murawy. Kompletnie nic. Wody z każdą minutą było coraz więcej, a kałuże jedynie zwiększały swoją objętość.

Teraz śmieje się z nas cała Anglia, bez echa ta sytuacja nie przeszła także w Europie, a może i na świecie. Najbardziej na organizacyjnej kompromitacji ucierpieli kibice, którzy z całej Polski, a i kilka tysięcy z Wysp Brytyjskich, zjawili się na Narodowym. We wtorek był komplet, była wiara, mobilizacja i dobre nastroje. Dzisiaj ta atmosfera jakoś się ulotniła. Przewiduje się, że stadion może zostać zapełniony ledwie w połowie. Nic dziwnego, zwykli ludzie chodzą do pracy!

Z Warszawy - Piotr Szymański / Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24