Wołąkiewicz: Już jesienią byłem wyznaczony do strzelania jedenastek

Maciej Lehmann/Głos Wielkopolski
Kiedy w niedzielę w Zabrzu warszawski sędzia Paweł Raczkowski w 62. minucie podyktował rzut karny dla Kolejorza, a do ustawionej jedenaście metrów od bramki piłki podszedł Hubert Wołąkiewicz, wielu kibiców Lecha było z pewnością zaskoczonych.

Obrońca ma strzelać karnego? Nie ma w zespole lepszych egzekutorów? Okazało się jednak, że Wołąkiewicz strzelił bardzo pewnie, kompletnie zmylił bramkarza no i zdobył gola na wagę zwycięstwa.

Niedawno z pierwszego gola dla Lecha cieszył się Marcin Kamiński, w niedzielę okazje do świętowania premierowej bramki miał drugi stoper Hubert Wołąkiewcz. - Długo czekaliśmy na rzut karny, bo przez cały sezon nie mieliśmy żadnego. Już jesienia byłem wyznaczony do strzelania jedenastek, ale nie było żadnej okazji - mówił po meczu z Górnikiem Hubert Wołąkiewicz.

Poprzednią jedenastkę podyktował dla Lecha bydgoski sędzia Adam Lyczmański, 3 maja ubiegłego roku w starciu z Podbeskidziem. Wywalczył ją Bartosz Ślusarski, a na bramkę zamienił Artjom Rudniew. - Po odejściu Artjoma najlepszym strzelcem jedenastek w naszej drużynie jest Hubert. Jak to sprawdziliśmy? Oczywiście na treningach. Kilka razy w tygodniu ćwiczymy ten element. Hubert zawsze się wyróżniał, może strzelać karne z zamkniętymi oczami - śmieje się drugi trener Lecha Poznań Jerzy Cyrak.

Wołąkiewicz strzelał karne już w swoim poprzednim klubie Lechii Gdańsk. W sezonie 2009/10 wykorzystał cztery karne. Z jedenastu metrów pokonał bramkarzy Cracovii, Śląska, Legii oraz Jagiellonii. Zdarzyły mu się jednak też dwa pudła - przeciwko GKS Bełchatów oraz Polonii. - Hubert jest bardzo mocny psychicznie i ma mocny, dobry technicznie strzał, dlatego od czasu do czasu wykonuje też rzuty wolne. Ten jego spokój było widać, kiedy podchodził do piłki. Byliśmy pewni, że wytrzyma ciśnienie - dodaje trener Cyrak.

- Do karnych oprócz mnie są wyznaczeni także Rafał Murawski oraz Marcin Kamiński, dlatego nie było problemu z ustaleniem kto ma podejść do piłki. Cieszę się bardzo, że udało mi się strzelić i udało nam się przywieźć wygraną do Poznania. Tę bramkę dedykuje mojej żonie i synkowi Szymonowi. Spodziewaliśmy się tutaj trudnego meczu, ale po raz kolejny udowodniliśmy, że potrafimy grać na wyjazdach - powiedział strzelec "złotej bramki". Teraz lechici myślą już jak pokonać w sobotę GKS Bełchatów, "odczarować" Bułgarską i odrobić dwa punkty straty do warszawskiej Legii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24