Zimoch: Hiszpanie grają ładnie dla oka. Stawiam na nich... albo nie. Mistrzostwo zdobędą Niemcy

Rafał Rusiecki / Dziennik Bałtycki
Tomasz Zimoch
Tomasz Zimoch Bartek Syta / Polskapresse
- To może być turniej niespodzianek. Wszyscy mówili, że Anglicy szybko dostaną baty, a teraz okazuje się, że i oni mogą zajść wysoko. Hiszpanie grają ładnie dla oka. Stawiam na nich... albo nie. Mistrzostwo zdobędą Niemcy - typuje Tomasz Zimoch, znany komentator radiowy.

Po pierwszej bramce Roberta Lewandowskiego stracił Pan głos. Często to się Panu przytrafia podczas komentowania meczów reprezentacji?
Jestem trochę przeziębiony i to się ciągnie już od kilku tygodni. Coś takiego krąży ostatnio w Warszawie, że łatwo o chorobę. Euro 2012 jeszcze bardziej nadweręża gardło. A emocjonalnie to się spotęgowało. Nie ma dwóch zdań.

Chociażby w meczu z Grecją dał się Pan ponieść emocjom. Słuchacze, kibice za to Pana uwielbiają...
Mnie jest trudno mówić na ten temat. Ja bardzo dziękuję wszystkim za słowa otuchy. Spotykam się zewsząd z ciepłymi słowami. Staram się swoją pracę wykonywać jak najlepiej. Kocham sport, radio. Niemniej takie zachowanie kibiców trochę mnie krępuje. Nie przypuszczałem nawet, że tak bardzo Euro będziemy przeżywać, że Euro tak nas zjednoczy. Przekonujemy się, że piłka nożna to nie kibolstwo. A za inicjatywę z flagą [rozwiniętą podczas meczu we Wrocławiu - przyp. red.] już tym bardziej chciałbym kibicom bardzo podziękować. Ten test z symbolem narodowym zdany został na piątkę.

Komentatorowi wypada w ogóle się tak emocjonować?
Sport nie jest beznamiętny. Sport to życie, emocje. Nawet widowisk mniejszej rangi nie da się spokojnie oglądać. Zastanawiamy się wtedy na przykład, dlaczego ktoś źle podał. Rolą sprawozdawcy jest przenieść słuchacza w miejsce wydarzenia. Ja jestem kamerą, długopisem. Muszę opisać atmosferę, to co się dzieje. Ja bez emocji sportu nie kojarzę. Mecz to nie suma w kościele... chociaż w świątyni pewnie też są emocje.

Po pierwszym meczu Polaków w turnieju wydawało się, że mimo wszystko biało-czerwoni są na dobrej drodze do sukcesów.
Sport jest perfidny. Brutalny i złośliwy. Po co nam była ta obrona rzutu karnego? Po co utrzymywaliśmy się tak długo w stanie nadziei? Jasne, że była szansa. W sporcie jest jednak porażka i zwycięstwo. Okazało się, że przed gospodarzami nikt się nie położy. Mówiliśmy, że nasza grupa jest najsłabsza, a była bardzo wyrównana. Jak mają się czuć Rosjanie, którzy sprawili wielką sensację? Każdy mówił, że to faworyt grupy. Sport także z tym zespołem obszedł się brutalnie.

Czy wszystkiemu winien jest selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Franciszek Smuda?
Jasne, że nie. My, Polacy, najchętniej skazywalibyśmy od razu na galery, na Wyspę Świętej Heleny. Pewnie, że trener popełnił błędy. Kto dzisiaj chciałby być w jego skórze? Cenię sobie to, co po niedzielnym meczu powiedział Kuba Błaszczykowski, że piłkarze wiedzą, że mogli z siebie dać więcej. Można się zastanawiać, czy nie popełniono błędów w przygotowaniach fizycznych. Nikt z nas nie zna jednak wyników piłkarzy. Do tego dochodzi sprawa związku [PZPN - przyp. red.], organizacji. Myślę, że i tak od strony organizacyjnej jest postęp. Świetnym posunięciem Smudy był wybór Tomka Rząsy na człowieka odpowiedzialnego za kontakt z mediami. Szukajmy też pozytywów.

Ale fakt jest taki, że łatwiejszej grupy na Euro mieć nie mogliśmy. Czy uważa Pan, że teraz selekcjonera trzeba zmienić?
Rozmawiałem ze Smudą tuż przed rozpoczęciem turnieju i powiedział mi, że nawet gdyby go przywiązano linkami do stołka, to bez względu na wynik podczas Euro nie będzie dalej trenerem. Mam na to świadków. Nie mamy zbyt wiele czasu do eliminacji mistrzostw świata [początek 7 września - przyp. red.]. Gdybyśmy mieli prezesa z autorytetem, to już byśmy mieli decyzję w sprawie trenera. Okazuje się, że to wcale łatwe i proste nie jest, aby sprawnie wszystko załatwić. Trzeba działać szybko.

Kto, Pana zdaniem, zasłużył, aby nadal biegać w koszulce reprezentacji Polski?
Wydaje mi się, że wszyscy. Na wspomniane eliminacje jest zalążek drużyny. Oczywiście można dokonać niewielkich zmian. Chyba że Janek Tomaszewski zostanie trenerem, to wtedy będzie inaczej.

To mimo wszystko mało prawdopodobny scenariusz.
Przecież ironizuję.

Wróćmy jeszcze do samego turnieju. Przed nami ćwierćfinały w Polsce, czyli mecze w Warszawie Czechów z Portugalczykami i w Gdańsku Niemców z Grekami. Czego tutaj można się spodziewać?
Korci mnie, żeby powiedzieć, że w Gdańsku może być niespodzianka, ale Niemcy z każdym meczem grają coraz lepiej. Muszą w ćwierćfinale szybko zdobyć bramkę, bo jeśli zrobią to Grecy, to się cofną i zamurują dostęp do własnej. Niech wielka piłka będzie pokazywana na tym turnieju jak najdłużej. Portugalczycy też zaczynają grać coraz lepiej i będą faworytami drugiego ćwierćfinału.

Na Euro 2012 nie ma już wielkiej Holandii. Kto, Pana zdaniem, ma teraz najbliżej do tytułu mistrzowskiego?
No właśnie, Holandia ma diamenty, tulipany i wiatraki. I piłkarzy jak te rzeczy. To jest dopiero sensacja. To może być turniej niespodzianek. Wszyscy mówili, że Anglicy szybko dostaną baty, a teraz okazuje się, że i oni mogą zajść wysoko. Hiszpanie grają ładnie dla oka. Stawiam na nich... albo nie. Mistrzostwo zdobędą Niemcy.

Dziennik Batycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24