Ambitna walka w środku tabeli

Atanazy Wojdak
Ekstraklasa
Ekstraklasa Ekstraklasa.Net
„Mecz środka tabeli”, „mecz bez stawki” – tak w zapowiedziach nazywano dzisiejsze spotkanie przy ul. Olimpijskiej. Piłkarze Polonii i Zagłębia zadali kłam tym twierdzeniom, prezentując nam ambitną walkę w niedzielne popołudnie.

Spotkanie prowadzone przez sędziego Marcina Borskiego, rozpoczęło się na dobre po kwadransie gry. Mouhamadou Traore wywrócił się w polu karnym za sprawą Błażeja Telichowskiego, a sędzia z Warszawy wskazał na „wapno”. Do „jedenastki” podszedł Ilian Micański i pokonał Wojciecha Skabę.

Zagłębie objęło prowadzenie, a 5 minut później zdarzył się nieczęsto spotykany przypadek. Sędzia Borski zaczął wyraźnie utykać. W takim wypadku jego miejsce musiał zająć arbiter techniczny. Od 23. minuty spotkanie prowadził więc Tomasz Garbowski. Dwie minuty później Grzegorz Podstawek chciał sprawdzić arbitra, próbując wymusić rzut karny w starciu z Reiną, ale pan Garbowski był czujny.

W dalszej części gry obserwowaliśmy ambitną walkę „Polonistów” o wyrównanie, ale brakowało konkretnych sytuacji. Tych mieli trochę goście. W 28. minucie szansę na podwyższenie miał Łukasz Hanzel, ale po rajdzie przez niemal połowę boiska, oddał strzał prosto w ręce Wojciecha Skaby. Jedenaście minut później z dużej odległości mógł zaskoczyć bramkarza gospodarzy Martins Ekwueme. Piłka wylądowała jednak na siatce.

Na koniec pierwszej części gry bramkę powinien zdobyć Ilian Micański. Bułgarski napastnik wyszedł sam na sam ze Skabą, ale nie udało mu się pokonać wypożyczonego z Legii bramkarza. Kilka chwil później sędzia zaprosił piłkarzy do szatni, gdzie trener Jurij Szatałow miał przed sobą trudne zadanie – jak odmienić grę swojego zespołu.

Po rozpoczęciu drugiej części gry, kibice gospodarzy zaczęli skandować nazwisko Marka Trzeciaka, domagając się wejścia rezerwowego na boisko. Zanim jednak ulubieniec kibiców z Olimpijskiej dołączył do swoich kolegów na boisku, Ci doprowadzili do wyrównania. W 55. minucie Marcin Radzewicz dośrodkował na głowę Szymona Sawali i było 1:1!

To dodało „Polonistom” skrzydeł i nie minęło nawet 10. minut, a było już 2:1. Z rzutu wolnego wrzucał piłkę Marek Bażik, a Telichowski głową wpakował piłkę do bramki strzeżonej przez Aleksandra Ptaka. W Bytomiu zapanowała euforia i wzmógł się doping.

W dalszej części gry obserwowaliśmy ambitną walkę. Nikt nikomu nie odpuszczał co poskutkowało między innymi tym, że boisko na noszach opuszczali kolejno: strzelec bramki Telichowski z Polonii, a chwilę później Mateusz Bartczak z Zagłębia.

Sama końcówka spotkania mogła natomiast przypominać… środowe spotkanie Barcelona – Inter w Lidze Mistrzów! Zagłębie zawzięcie atakowało, a Polonia była maksymalnie cofnięta do obrony. Okazje mieli Bartczak, Micański i Ekwueme, ale gospodarze zdołali się wybronić, wyjść z tego starcia zwycięsko i zagwarantować sobie stuprocentowe utrzymanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24