Andrzej Iwan: Dopadło mnie wszystko naraz. Alkohol, leki, przeziębienie [ROZMOWA]

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Andrzej Iwan wraca do zdrowia
Andrzej Iwan wraca do zdrowia Jan Hubrich
- Nie popijałem lekarstw alkoholem specjalnie, ale w trakcie picia przyszło przeziębienie. I wziąłem leki. Alkohol był jeszcze we krwi, nastąpiła reakcja w organizmie i nie byłem już w stanie sam sobie pomóc - mówi Andrzej Iwan, który wyszedł ze szpitala i powoli dochodzi do zdrowia.

Jak się Pan czuje po tym, jak przebywał Pan przez dobrych kilka dni w stanie śpiączki farmakologicznej? Wyszedł Pan już ze szpitala. Wszystko jest w porządku?
Ciągle nie jest najlepiej. W niedzielę byłem w Warszawie, a teraz znów czuję się gorzej. W płucach mi coś siedzi. Muszę powoli dochodzić do siebie.

Jak w ogóle doszło do tego, że lekarze musieli wprowadzić Pana w stan śpiączki farmakologicznej?
Wszystko mnie dopadło naraz. Alkohol, leki, przeziębienie. Oczywiście, nie popijałem lekarstw alkoholem specjalnie, ale w trakcie picia przyszło przeziębienie. I wziąłem leki. Alkohol był jeszcze we krwi, nastąpiła reakcja w organizmie i nie byłem już w stanie sam sobie pomóc. Trzeba było wzywać karetkę.

Podobno było z Panem już bardzo źle.
Szczerze mówiąc, do końca nie wiem, bo spałem. Po tym, jak jednak obudziłem się z podłączoną całą aparaturą, z rurkami w ustach, wiedziałem, że musiało być źle. Najgorsze było to, że jak już lekarze mnie wybudzili i leżałem na oddziale intensywnej terapii, to nie mogłem w ogóle mówić. Przychodzili do mnie ludzie, a ja nie byłem w stanie nawet słowa z nimi zamienić. Męczyłem się okropnie. Dopiero później dowiedziałem się, że ta moja „przygoda” wywołała sporą aferę, że media o tym dużo pisały, że ludzie komentowali w internecie.

Przede wszystkim było mnóstwo komentarzy ze wsparciem dla Pana. Jak Pan to odbiera?
Szczerze? Jestem w szoku i to takim pozytywnym. Spodziewałem się raczej „hejtu”, komentarzy w stylu: „Ma to, co chciał”, itp. I wcale nie dziwiłbym się, gdyby coś takiego się pojawiło, bo wiadomo, jacy są ludzie. Tymczasem dostałem ogromne wsparcie, przede wszystkim od kibiców Wisły. Jestem im za to bardzo wdzięczny, a teraz pozostaje mi wspierać tylko ich, bo wiadomo, co się dzieje... To Wisła potrzebuje teraz bardziej wsparcia niż ja. Niech kibice z całych sił wspierają Wisełkę, bo nie ma co się czarować, sytuacja jest tragiczna.

To co się stało, to był dla Pana kolejny dzwonek ostrzegawczy w życiu?
Takie dzwonki mam co chwilę, ale przecież wiadomo, jak to ze mną jest. Tak sobie jednak myślę, że dostałem kolejną szansę i może warto wreszcie się pochylić nad tym i coś w swoim życiu spróbować zmienić. Na moją wyobraźnię podziałały również słowa wsparcia, płynące z wielu stron. Nie mam też pretensji do tych, którzy pisali o mnie źle. Pewnie mieli w tym wszystkim dużo racji.

Wraca Pan do zdrowia, ale pewnie w tym wszystkim serce boli, jak patrzy Pan na tabelę ekstraklasy. Dwa ostatnie miejsca zajmują kluby najbliższe Pańskiemu sercu - Wisła Kraków i Górnik Zabrze.
Wiadomo, że Wisła zawsze była, jest i będzie mi najbliższa, ale do Górnika też mam ogromny sentyment. Zacznę może od zabrzan. Ten zespół powinien być dzisiaj w zupełnie innym miejscu. Miasto bardzo pomogło Górnikowi, klub odbił się finansowo od dna, a sportowo niestety, na nie spadł. Nie wiem, dlaczego tak to się wszystko potoczyło, ale żal patrzeć, na to jak gra Górnik i jakie miejsce zajmuje. Wisła natomiast przez ostatnie lata zmagała się ze swoimi problemami, ale patrząc na zespół, jaki ma „Biała Gwiazda”, to nie jest absolutnie drużyna do spadku.

Przeczytaj dalszy ciąg w "Gazecie Krakowskiej" >>

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24