Antyjedenastka 23. kolejki Ekstraklasa.net!

Konrad Kryczka
Poznaliście już naszą jedenastkę kolejki - przeważali w niej gracze ofensywni. Teraz prezentujemy jedenastu, naszym zdaniem, najsłabszych zawodników 23. serii spotkań - dla odmiany będzie to skład ultradefensywny.

Rabiola (Piast)

Wójcicki (Zawisza), Claasen (Lech), Bernhardt (Cracovia), Sokołowski (Podbeskidzie)

Henriquez (Lech), Nykiel (Cracovia), Pandża (Górnik), Gavish (Śląsk), Wołąkiewicz (Lech)

Słowik (Jagiellonia)

Jakub Słowik (Jagiellonia Białystok) – z wyborem golkipera mieliśmy problem. To znaczy nie brakowało nam kandydatów (było dwóch), ale zastanawialiśmy się, który zaprezentował się słabiej. Z jednej strony, Gostomski, który w starciu z Pogonią puścił pięć bramek. Z drugiej, Słowik, który dał się pokonać tylko dwukrotnie. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na piłkarza Jagiellonii – uznaliśmy, że Lech stracił bramki głównie dzięki popisom obrońców, natomiast pierwszy gol stracony przez „Jagę” ewidentnie idzie na konto Słowika. Bramkarz białostoczan grał ponadto bardzo nerwowo, a także miał problemy z wyprowadzaniem piłki.

Hubert Wołąkiewicz (Lech Poznań) – zawsze mieliśmy go za bardzo solidnego defensora. Takiego, który nigdy nie będzie najlepszym obrońcą w lidze, ale też nie będzie schodził poniżej przyzwoitego poziomie. Tej tezie zadał nieco kłam piątkowy mecz w Szczecinie, podczas którego stoper Lecha robił wszystko, aby zapracować na jak najniższą notę. Pierwsza bramka – nie upilnował Robaka, druga – to samo, trzecia – o, tu zmiana repertuaru – sprokurował karnego. To jednak nie wszystko, później jeszcze dwukrotnie nie przypilnował napastnika Pogoni.

Oded Gavish (Śląsk Wrocław) – musieliśmy dać kogoś z wesołej gromadki z Wrocławia. Defensywa Śląska (o ile można tak określić gości, którzy biegali blisko Kelemena) postanowiła nie robić czegokolwiek, co mogłoby przeszkodzić Jankowskiemu w świętowaniu pełną gębą setnego występu w Ekstraklasie. Do naszej antyjedenastki wybraliśmy Odeda Gavisha. Sympatyczny Izraelczyk nie jest ani szybki, ani zwrotny, ale przecież chodzi o to, żeby przerywał akcje rywali, prawda? Z tym też miewa problemy. Nie będziemy się już nad nim znęcać i damy sobie spokój z przypominaniem błędów, które popełnił w meczu przeciwko Ruchowi (dobra, nie chce nam się), wystarczy tylko wspomnieć, że Kuświk przy pierwszej bramce ograł go jak juniora.

Boris Pandża (Górnik Zabrze) – w Górnik obrońcy są albo kontuzjowani, albo odstawiają kabaret. Przed tygodniem o emocje pod bramką Witkowskiego zadbali m.in. Augustyn i Łukasiewicz, w sobotę swoje show miał Bośniak Boris Pandża. Ten zawodnik generalnie jest dla nas ciekawostką. Niby trochę (zdaje się, trzy sezony) pograł w poważniejszej lidze niż polska. Niby ma ponad 20 występów w reprezentacji Bośni i Hercegowiny. A w naszej ekstraklasie wygląda jednak bardzo przeciętnie. Albo nawet gorzej, jeżeli weźmiemy pod uwagę taki mecz, jak przeciwko Legii. Przy pierwszej bramce idealnie głową wystawił piłkę Astizowi, natomiast przy trzecim golu futbolówka odbiła się od niego na tyle niefortunnie, że trafiła pod nogi Radovicia.

Krzysztof Nykiel (Cracovia) – przed derbami Krakowa zakładaliśmy, że Cracovia nie da rady zagrać na zero z tyłu. No i nie myliliśmy się. Pilarz został pokonany trzykrotnie, choć ciężko winić go o utratę którejkolwiek z bramek. Walkę o angaż w antyjedenastce kolejki stoczyli więc obrońcy „Pasów” – niestety miejsce znaleźliśmy tylko dla jednego z nich. Tym "szczęściarzem" jest Nykiel, który wiosną zagrał zarówno przeciwko Zawiszy, jak i Wiśle. W starciu derbowym wyglądał naprawdę słabo – popełnił błąd przy drugim golu, kiedy to Brożek, pomimo jego obecności, wystawił piłkę Stiliciowi oraz przy bramce numer trzy dla „Białej Gwiazdy”, kiedy próbował przerwać akcję rywali, a ostatecznie przypadkowo posłał futbolówkę pod nogi Garguły.

Luis Henriquz (Lech Poznań) – w Lechu defensywa zawaliła na całej linii. Najgorzej wypadł Wołąkiewicz, ale nie zapominamy również o jego kolegach z obrony i takim sposobem do naszej antyjedenastki trafił również Luiz Henriquez, dla którego był to pierwszy wiosenny mecz. Pierwszy i od razu słabiutki, najwidoczniej Panamczyk jeszcze nie przebudził się z zimowego snu. Najwyższy czas na pobudkę, bo od lewego obrońcy Lecha w Poznaniu oczekuje się o wiele więcej. Przeciwko Pogoni wyglądał tak, jakby nie bardzo wiedział, o co w piłce chodzi. W ataku nie potrafił sobie poradzić z młokosem Rudolem, w defensywie prezentował się jeszcze gorzej – wystarczy przypomnieć sobie, ile akcji rywali przeszło jego stroną.

Marek Sokołowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – przeciwko Jagiellonii zagrał na boku obrony, ale my z braku miejsca w defensywie umieszczamy go w pomocy, gdzie przecież w tym sezonie radzi sobie całkiem nieźle. Jakbyśmy podsumowali jego piątkowy występ? Powiedzmy, że naszym zdaniem lepiej dla Podbeskidzia byłoby, gdyby były piłkarz Polonii Warszawa zagrał w drugiej linii. W obronie Sokołowski po prostu nie dawał rady. Ogranie go stanowiło zbyt łatwe zadanie dla zawodników „Jagi”. W Białymstoku zaliczył nawet asystę, tylko niestety nie w tę stronę, w którą należy.

Daylon Claasen (Lech Poznań) – Lech przegrał 1:5. Wiadomo, gra obronna wołała o pomstę do nieba, ale pamiętajmy również, że podopieczni Mariusza Rumaka postanowili nie przemęczać się w ofensywie i na gole Pogoni zdołali odpowiedzieć jedną bramką Kownackiego. Za kreowanie gry miał być odpowiedzialny choćby Claasen, który w piątkowy wieczór przeznaczył raczej na spacer, a nie grę w piłkę. Trudno nam sobie przypomnieć, czy zagrał choćby raz w taki sposób, że szczecinianie musieliby się zacząć martwić. A zdaje się, że powinno mu zależeć, skoro za niecałe pół roku kończy mu się kontrakt.

Edgar Bernhardt (Cracovia) - derby Krakowa, święta wojna – mecz dla krakowskich zespołów ważny, jak żaden inny. Wojciech Stawowy w drugiej linii wystawia Bernhardta i z perspektywy czasu musi żałować tej decyzji. Niemiec nie był w stanie zaoferować Cracovii niczego – nie popisywał się ciekawymi podaniami, nie robił przewagi dryblingiem, nie wspierał zbytnio zespołu w defensywie. W sumie, zdaje się, że jedyne, co zrobił, to zwiększył ilość strat piłki, jakie zanotowały „Pasy”. Mówiąc najprościej: bezproduktywny.

Jakub Wójcicki (Zawisza Bydgoszcz) – Zawiszy mecz z Lechią nie wyszedł zupełnie. Trzy gole stracone, zero strzelonych. Inaczej mówiąc: słabo w defensywie, nie lepiej w ataku. W ofensywie starał się niby Masłowski, dryblować próbował Carlos, walczył Vasconcelos, natomiast zupełnie bezproduktywny był Wójcicki, czyli zawodnik, który jesienią prezentował się raczej przyzwoicie. We wczorajszym meczu nałożył chyba czapkę niewidkę, bo jakoś tak nie potrafiliśmy go dostrzec na murawie. Nie mówiąc już o dobrej akcji w jego wykonaniu. Dostrzegliśmy go dopiero, kiedy był zmieniany przez Wojciechowskiego.

Rabiola (Piast Gliwice) – czy to się dzieje naprawdę? Czy do Polski sprowadzono napastnika, który nie potrafi pokonać bramkarza rywali, pomimo tego, że okazji ma bez liku? Niestety, tak. Rabiola ma jakiś niesłychany talent do marnowania sytuacji strzeleckich, ale w Gliwicach mieli chyba nadzieję, że jest nieco inaczej utalentowany. Do Łodzi pojechał, ale nie zagrał od pierwszej minuty. Wielu miało pewnie nadzieję, że ostatecznie na boiska nie wejdzie. Ale nie. Marcin Brosz ponownie dał mu szansę (którą to już?), a „snajper” z Portugalii kolejny raz postanowił udowodnić, że napastnikiem to jest, ale tylko z nazwy.

Rezerwowi: Gostomski (Lech), Kędziora (Lech), Kamiński (Lech), Wasiluk (Widzew), Skrzyński (Zawisza), Dudu (Śląsk), Gela (Widzew), Jeż (Górnik), Dąbrowski (Cracovia), Curto (Zagłębie), Stąporski (Podbeskidzie)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24