Bartosz Klebaniuk z Pogoni Szczecin: Lubię grać wysoko, a drużynie to pomaga

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Bartosz Klebaniuk - bramkarz Pogoni Szczecin.
Bartosz Klebaniuk - bramkarz Pogoni Szczecin. Andrzej Szkocki
Chcemy wygrywać w każdym kolejnym spotkaniu, by na koniec sezonu cieszyć się z kibicami z brązowych medali – mówi Bartosz Klebaniuk, bramkarz Pogoni Szczecin.

21-letni Bartosz Klebaniuk z Pogonią związany jest od lata 2021. Wychowanek TOP54 Biała Podlaska wcześniej udanie grał w drugoligowym zespole Pogoni Siedlce. W Szczecinie rozpoczynał od grania w zespole rezerw, ale w październiku 2022 r. był jednym z bohaterów pucharowego meczu z Rekordem Bielsko-Biała. W regulaminowym czasie wpuścił bramkę z połowy boiska, ale zrehabilitował się w serii rzutów karnych.

Trener Jens Gustafsson pozostawił go w składzie na mecze ligowe. Klebaniuk bardzo dobrze zagrał w Warszawie, ale w spotkaniu z Górnikiem Zabrze znów dał się zaskoczyć strzałem zza połowy boiska. Ostatni raz zagrał w pucharowym meczu z Rakowem, gdy wpuścił strzał Ivi Lopeza z wolnego.

Powrócił do gry w ekstraklasie w Poznaniu, gdzie Dante Stipica doznał urazu głowy.
- Dante i Bartek zasługują, aby grać w „11”. Klebaniuk dostał dużą szansę i szczególnie w meczu z Legią ją wykorzystał. Później jego pewność siebie nieco spadła, ale bardzo mocno pracowaliśmy, by mu tę pewność przywrócić, by był jeszcze bardziej dojrzały przy kolejnej okazji do grania. Z Lechem pokazał, że jest gotowy. Mamy do niego pełne zaufanie – mówił Gustafsson przed spotkaniem z Cracovią.

Okazało się, że uraz Stipicy uniemożliwia mu grę, więc szkoleniowiec musiał postawić na Klebaniuka. To nie był bezbłędny występ, ale egzamin na pewno zaliczył.

- Nie wiem, jak to będzie wyglądało przed kolejnymi spotkaniami, bo przecież pamiętam, że Dante też świetnie spisywał się w ostatnich tygodniach – stwierdził Gustafsson po meczu.

Zadowolonym po takim powrocie do pierwszego składu Pogoni?
Bartosz Klebaniuk: Tak. Wiedzieliśmy, że ciężki mecz przed nami, bo mieliśmy problemy kadrowe i mimo kiepskiego początku spotkania to szybko się podnieśliśmy, nie straciliśmy zapału do walki i na końcu wygraliśmy to spotkanie. Myślę, że swoją szansę wykorzystałem. Przy naszych kłopotach kadrowych nie było łatwo wejść do składu, ale takie momenty najbardziej budują. Trzeba było pokazać swoją wartość.

Nie rzucił Pan brzydkim słowem po bramce Mateusza Bochnaka?
Nie, bo to był strzał tych nie do obrony. Zaraz po stracie analizowałem sobie tę sytuację i myślałem, czy może powinienem drugą ręką próbować to obronić, ale później, jak oglądałem na powtórkach, to wiedziałem, że jednak nie dałbym rady. To było bardzo, bardzo dobre uderzenie i byłem bez szans.

Przy drugiej bramce też bez szans.
Przy tych stałych fragmentach gry dla bramkarza jest ciężko o udaną interwencję, bo jest duży tłok w polu karnym, bliskie odległości. Nie mam do siebie pretensji, ale też wiemy, że dużo bramek tracimy po rzutach rożnych czy wolnych i musimy się bardziej skupić na tym, żeby było lepiej.

Często interweniował Pan poza polem karnym, więc obaw przed takimi wyjściami chyba nie było?
No tak, mam taką specyfikę gry, że lubię grać wysoko i wiem, że drużynie też to pomaga, gdy asekuruje kolegów za linią obrony. W tym meczu te wyjścia były udane. Cieszę się, bo dzięki temu będę łapał większą pewność siebie, a to tym ważniejsze, bo po jesiennych perypetiach mocno nad tym pracowałem. Chcę by moje pozycjonowanie było odpowiednie, żeby drugi raz nie przeżywać takich jesiennych sytuacji.

Czy trenerzy mieli duże pretensje o końcówkę spotkania, gdy przy dwóch centrach i Pana wyjściach z bramki robiło się nerwowo?
Sam miałem o to do siebie pretensje, ale czasami mam tak, że chciałbym aż za dużo. Chcę pomóc drużynie, a że czuję się mocny na przedpolu, to wychodzę. Ale wiem, że muszę bardziej równoważyć kiedy powinienem wyjść z bramki, a kiedy w niej pozostać. Powinienem też w jeden sytuacji krzyknąć szybciej do Danijela, że jestem za jego plecami i złapię piłkę, a wtedy on by jej nie dotknął.

Z Cracovią zagrał Pan podobnie jak na boisku Legii – występ ogólnie bardzo dobry i nie ma powodu, by trener Gustafsson szybko powrócił do Dante Stipicy.
To już jest decyzja trenera, na kogo postawi przed kolejnym meczem. Ja zrobię wszystko na treningach, by utrzymać miejsce w „11”. Fajnie było wrócić do grania, czuję się dobrze w drużynie i uwielbiam grać przed szczecińską publiką.

Kto najbardziej Pana uspokajał przed Cracovią?
Wydaje mi się, że drużyna ma zaufanie do mnie, że tych rozmów to za dużo nie miałem, jak okazało się, że zacznę od początku. Znają moją wartość, a ja staram się potwierdzić ją coraz bardziej. Wszyscy podeszliśmy do meczu w 100 procentach skupieni i tego efekty są widoczne po meczu.

Kolejka udana, bo odskoczyliście od zespołów, które mogły zbliżyć się do Was w tabeli. Da to więcej luzu przed kolejnymi spotkaniami?
My otwarcie mówimy, że chcemy bić się o podium i fajnie, że będziemy mieć trochę oddechu. Ale czwarta pozycja nas nie zadowala. Chcemy wygrywać w każdym kolejnym spotkaniu, by na koniec sezonu cieszyć się z kibicami z brązowych medali, trzeciego podium w ciągu trzech lat.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bartosz Klebaniuk z Pogoni Szczecin: Lubię grać wysoko, a drużynie to pomaga - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24