Bez chłopa jednak ani rusz

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny, publicysta
Paweł Zarzeczny, publicysta Polskapresse
Wiecie, jaka impreza zrobiła na mnie w ten weekend największe wrażenie? Wcale nie Liga Światowa ani Copa America.

Wiecie, jaka impreza zrobiła na mnie w ten weekend największe wrażenie? Wcale nie Liga Światowa. Jakoś nie fascynuje mnie, że gramy wciąż z dziką kartą, z przewagą nie tyle wzrostu, ile hali i spikera, a i tak nie dajemy rady i nawet rezerwy Argentyny muszą się podkładać. Cóż, fanów siatki i tak nie przekrzyczę, wystarczy, iż naszych kadrowiczów z Bełchatowa utrzymuję, płacąc za najdroższy w Europie prąd.

Nie przypadła mi do gustu także Copa América. Patrząc na to jednym okiem, zaczynam nawet wątpić, czy ta cała latynoska biegłość techniczna nie jest jakimś piramidalnym złudzeniem - połowa piłkarzy nie potrafi tam wcelować w bramkę. Jak nasz Plizga, as Jagiellonii na stepach Kazachstanu, gdzie powstrzymał go jakiś Zariecznyj z Pawłodaru, zatem mój kuzyn na sto procent.

Nie spodobały mi się też doniesienia z Wybrzeża, iż zagrożone są kolejne terminy oddania tamtejszej areny na mecz z Niemcami, no i że… wrócić on może do Warszawy, jak ten z Francuzami, na Legię. Aha, nie spodobała mi się też deklaracja jednego ważnego policjanta, że jak kibice nadal upierać się będą przy meczach wyjazdowych, to on… w ogóle pozamyka stadiony. No, mamy w tym wprawę, rząd zamyka, a jak domagam się zwrotu pieniędzy za bilety, to informuje, iż nie jest stroną w sprawie, ihaha! Ale dorosły jestem, niczemu się już nie dziwię, nawet dwóm samobójom Żewłakowa w dwóch kolejnych meczach Legii - może on powinien zamiast Plizgi zagrać kiedyś w ataku?

Natomiast w sobotę zadziwił mnie - i tu podziw dla… kobiet - ich ćwierćfinał mistrzostw świata. Grały Angielki z Francuzkami, no i jak po stu minutach wciąż był remis, nie mogłem oderwać się od telewizora. Jak po 110 minutach połowa padała na murawę ze zmęczenia, z potwornymi skurczami, kibicowałem tym bardziej, zwłaszcza jak sędzina o skośnym spojrzeniu dowaliła im jeszcze kilka dodatkowych minut. No i wytrzymały do karnych. To, co zobaczyłem, totalnie mnie rozwaliło - jak mawia młodzież. Na dziesięć jedenastek (wygrały Koguty rodzaju żeńskiego, są takie, istny dziw natury!), aż sześć było klasy światowej, jak na mundial zresztą przystało. Widły, widły, widły! Żaden facet tak dziś już nie strzela, ze strachu, iż nie trafi oczywiście! Do tego pełny stadion, jakieś 50 tysięcy (brakło tylko trochę angielskich przekleństw, ale to w końcu w Niemczech było). No i jeden tylko zgrzyt na końcu, za to poważny.

Jak tylko te Francuzki radośnie doczołgały się do swojej ławki, okazało się, że całym tym zespołem rządzi facet. No więc, jakby to paniom powiedzieć - bez chłopa jednak czasem ani rusz.

Paweł Zarzeczny jest ekspertem stacji Orange Sport i publicystą Polska The Times

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24