Bezbarwny mecz Polaków w Dublinie. Zasłużona porażka biało-czerwonych z Irlandią

Daniel Kawczyński
Bardzo słaby mecz rozegrała na stadionie Aviva w Dublinie reprezentacja Polski i poniosła zasłużoną porażkę z Irlandią. Przez cały mecz biało-czerwoni byli cieniem zespołu, który zremisował w ubiegłym roku w Chorzowie z Anglią.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Irlandia - Polska

Selekcjoner Waldemar Fornalik chciał trochę poeksperymentować. W bramce zgodnie z oczekiwaniami stanął Artur Boruc. Na prawej stronie pod nieobecność kontuzjowanego Łukasza Piszczka pojawił się Sebastian Boenisch, nominalnie grający po przeciwnej flance defensywy. Dla piłkarze Bayeru Leverkusen nie była to jednak nowość, bo jeszcze w Werderze Brema miał okazję występować na tej pozycji. Przez sporadyczną grę w Anderlechcie Bruksela, miejsce w wyjściowej jedenastce stracił Marcin Wasilewski, a szansę na środku defensywy dostał Damien Perquis. Do roli zastępcy Eugena Polańskiego, Fornalik przymierzał Daniela Łukasika, zaś na lewym skrzydle wykazać się miał Szymon Pawłowski.

Już w 4. minucie biało-czerwoni mogli wypracować sobie pierwszą, dogodną sytuację strzelecką. Aktywny od samego początku Sebastian Boenisch podłączył się do akcji ofensywnej. W polu karnym mocno wstrzelił piłkę, jednak przytomny między słupkami David Forde nie dał się zaskoczyć i udanie interweniował nogami.

Polacy zaczęli bardzo pewnie, przez zdecydowaną większość pierwszej połowy mieli optyczną przewagę, wygrywali walkę w środku pola, swobodnie i szybko rozgrywali piłkę, szukając szans na wykreowanie okazji. Przede wszystkim chcieli siać spustoszenie na skrzydłach. Boenisch konsekwentnie i z dobrym skutkiem wspomagał na prawej stronie Jakuba Błaszczykowskiego, bardziej osamotniony był grający po drugiej stronie Szymon Pawłowski. Mimo ofensywnej bierności Jakuba Wawrzyniaka, kilkakrotnie dał się we znaki Irlandczykom. Grający na środku Ludovic Obraniak albo rozdzielał piłki na boki, albo starał się uruchomić wysuniętego na szpicę Roberta Lewandowskiego. Czego jednak Polacy by nie grali i nie próbowali, w większości przypadków brakowało im dokładności, czasem precyzji, a już na pewno szybkości w podejmowaniu ważnych decyzji.

Sam Lewandowski - od pierwszego gwizdka bardzo ruchliwy i aktywny - emanował nieskuteczością. W 29. minucie po dalekim wybiciu Grzegorza Krychowiaka stanął sam na sam z Fordem. Wydawało się, że wkrótce jego niemoc dobiegnie końca, niestety w najważniejszym momencie za bardzo wypuścił piłkę w bok i to bramkarz był górą. W 38. minucie otrzymał górne podanie od Błaszczykowskiego i z woleja uderzył z ostrego kąta, niestety piłka minęła dalszy słupek.

Wtedy Polska przegrywała już 0:1. Winą za gola należy obarczyć defensywę. Do momentu straty bramki prezentowała się bardzo poprawnie, skutecznie niwelując zagrożenie czy to na środku czy to na skrzydłach. Wydawało się, że zagra niemal bezbłędnie. Nic z tych rzeczy. Wystarczyła bowiem jedna akcja, by postawić kreskę na całości poczynań. W 35. minucie James McClean dośrodkował z lewej strony, Krychowiak źle złożył się do główki i posłał piłkę do tyłu, prosto do niedbale pokrytego Shane'a Longa, który dość niezwyczajną przewrotką próbował z bliska trafić do siatki. Boruc poradził sobie wzorowo i wyszedł z opresji, niestety tylko na chwilę, a "podziękowania" powinien kierować do Jakuba Wawrzyniaka. Piłkarz Legii Warszawa po raz kolejny nie popisał się w reprezentacji; tym razem zamiast porządnie wyekspediować futbolówkę poza pole karne, podał prosto pod nogi Ciarana Clarke'a, Irlandczyk bez namysłu kopnął z 15. metrów i dał prowadzenie gospodarzom.

Artur Boruc na pewno nie tak wyobrażał sobie powrót do kadry po dwuipółletniej przerwie. Wcześniej nie miał zbyt dużo do roboty i szans na udowodnienie powrotu do formy. Przy straconej bramce zrobił co w jego mocy. Na drugą połowę już nie wyszedł, zgodnie z zapowiedziami między słupkami obejrzeliśmy Wojciecha Szczęsnego. Golkiper Arsenalu w przeciwieństwie do starszego kolegi musiał się bardziej napracować za sprawą słabości i nieuwagi kolegów z obrony. W 49. minucie po bezmyślnym wybiciu Marcina Wasilewskiego, wyciągnął spod poprzeczki strzał Jamesa McCarthy'ego. 13 minut później Perquis zagrał prosto pod nogi Conor Sammona i umożliwił mu wyjście jeden na jeden, na szczęście Szczęsny zachował trzeźwość umysłu i zdecydowanym wyjściem wygarnął futbolówkę przeciwnikowi.

W drugiej połowie "biało-czerwoni" nie prezentowali się już tak żywiołowo. Apatycznie rozgrywali akcje, przy dośrodkowaniach i podaniach razili niedokładnością, a gdy zanosiło się na dobrą akcję niemiłosiernie szwankowało wykończenie. O pomyśle na grę lepiej nie wspominać. Wprowadzenie na plac gry Kamila Grosickiego, Arkadiusza Milika i Adriana Mierzejewskiego nie wniosło kompletnie żadnego ożywienia.

Na domiar złego, w 76. minucie straciliśmy drugą bramkę. Nominalny stoper Wasilewski chyba zapomniał, że dzisiaj ma pełnić rolę prawego defensora. W trakcie akcji Irlandii i dośrodkowania za plecy obrońców Jeffa Hendricka stał bliżej środka i nie pokrył sektora za który odpowiadał. W tej sytuacji Wes Hoolahan zyskał ogrom wolnej przestrzeni i nie miał kłopotów, by zmieścić piłkę przy dalszym słupku.

Środowe spotkanie miało pomóc wyłonić następcę dla Eugena Polańskiego, który przeciwko Ukrainie nie zagra z powodu kartek. Jak na razie najbliżej spełnienia celu jest Daniel Łukasik. Zawodnik warszawskiej Legii zaprezentował się bardzo solidnie; przerwał kilka ataków, pomagał w obronie i nieźle wyprowadzał piłkę do przodu. Udowodnił, że może rywalizować na wyższym poziomie, niemniej musi się jeszcze trochę podszkolić. Wszystko zależy również od tego jak wypadnie w pierwszych kolejkach rundy jesiennej Ekstraklasy.

Mecz Polska - Irlandia był ważny także ze względów kibicowskich. Po Euro 2012, polscy i irlandzcy fani zżyli się jak bracia, dlatego dzisiejszy mecz określano często mianem przyjaźni. Na trybunach toczyła się wyrównana "walka" - raz głośniej dopingowali gospodarze, raz goście. Nie wszyscy jednak potrafili się godnie zachować; jeden z krewkich fanów postanowił rzucić odpaloną racę na murawę, w związku z czym sędzia musiał na moment przerwać zawody. Przed spotkaniem na stadionie rozbrzmiała popularna ostatnio w Polsce piosenka disco polo "Ona tańczy dla mnie”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24