Bramka Ondreja Dudy nie wystarczyła. Słowacja przegrała z Walią [ZDJĘCIA]

Kaja Krasnodębska
Walia - Słowacja 2:1
Walia - Słowacja 2:1 Hassan Ammar
Jeden Ondrej Duda to za mało. Chociaż piłkarz grający na co dzień dla Legii Warszawa wyrównał stan meczu z Walią, to Słowacja i tak dała sobie wbić drugiego gola. Przegrała 1:2.

Zobacz gola Ondreja Dudy w meczu z Walią [WIDEO]

Wczorajszy mecz otwarcia tylko rozbudził apetyty kibiców w całej Europie. Ciepła czerwcowa sobota przyniosła na szczęście kolejne trzy spotkania. Najpierw w Lens, Szwajcaria jedną bramką pokonała Albanię, by później, punktualnie o 18.00 rozpoczęła się walka w grupie B. Do boju stanęli debiutanci Mistrzostw Europy - Walia oraz Słowacja. Ambicje z obu stron były więc ogromne, wszak dobre rozpoczęcie turnieju zwiastować może wymarzony awans do fazy pucharowej. Dla kogo ten historyczny mecz okazał się szczęśliwszym?

Pierwsza okazja dla Słowaków pojawiła się już w 3. minucie. Rywali efektownie wyminął Marek Hamsik. Rajdem środkiem boiska oszukał przeciwników jednak na drodze ku wpisania się na listę strzelców, stanął on sam. Nie trafił bowiem w światło bramki. Ta akcja jednak tylko dodatkowo zmotywowała obie drużyny. Na kolejne ataki z obu stron nie trzeba było długo czekać. Piłka w zawrotnym tempie podróżowała to spod jednej na drugą bramkę. Premierowe trafienie tego meczu przyniósł jednak dopiero stały fragment gry. Do rzutu wolnego, spod pola karnego, podszedł nie kto inny jak Gareth Bale. Walijczyk idealnie posłał piłkę w światło bramki, czym wpisał się w annały swego kraju. Wszak zawodnik Realu Madryt okazał się pierwszym strzelcem na Mistrzostwach Europy w historii swego kraju. Ten sukces ułatwił mu jedynie Matus Kozáčik, który zrobił krok w przeciwnym kierunku.

Stracony gol wprowadził pewną nerwowość w poczynania Słowaków, a co za tym idzie coraz częstsze straty futbolówki. Na to bynajmniej nie narzekali Walijczycy, którzy odważnie wymieniali się podaniami na połowie przeciwnika. Do swoich sytuacji dochodzili także nasi południowi sąsiedzi, jednak nie potrafili zagrozić Danny'ego Warda. Mimo, że po pół godzinie gry, obraz meczu się wyrównał, walijski golkiper nie był zmuszany do poważniejszych interwencji. Na nadmiar pracy z kolejnymi minutami nie mógł narzekać także Matus Kozáčik. Piłka toczyła się głównie w środku boiska, krążąc między nogami piłkarzy obu zespołów. Drobne błędy oraz nieporozumienia skutecznie uniemożliwiały wykreowanie czegoś naprawdę groźnego. Solidnie, w końcówce wyglądały także obie linie defensywy. Po czterdziestu pięciu minutach tablica wyników nadal wskazywała więc rezultat 1:0.

Druga połowa rozpoczęła się nieco niepozornie. Najwyraźniej w żadnej z szatni nie "padły mocne słowa". Najwięcej pracy po przerwie mieli sędziowie liniowi, którzy kilkukrotnie w krótkim czasie odgwizdywali pozycję spaloną. Arbiter zdecydowanie nie mógł więc narzekać na nudę - piłkarze Słowacji, którym nie wszystko wychodziło dzisiaj po myśli, coraz częściej uciekali się do fauli. A Walijczycy wyglądali coraz lepiej. Niezłą sytuację na podwyższenie wyniku stworzyli sobie w 57. minucie, kiedy to Gareth Bale ponownie postanowił sprawdzić umiejętności Matusa Kozáčika. Tym razem golkiper Słowacji dzielnie wybronił mocny strzał zawodnika Real Madryt.

Po godzinie gry selekcjoner reprezentacji Słowacji, Jan Kozak, widząc słabnącą postawę swoich podopiecznych, zdecydował się na roszady. W miejsce Michala Durisa oraz Patrika Hrosovskiego, na murawie pojawili się Adam Nemec oraz zawodnik warszawskiej Legii, Ondrej Duda. I to właśnie wpuszczenie na boisko drugiego z nich okazało się być idealną decyzją. Młody pomocnik Mistrza Polski po kilkudziesięciu sekundach dał swojemu zespołowi historyczną, bo pierwszą w Mistrzostwach Europy, wyrównującą bramką. Świetnie wykończył rajd prawą stroną Roberta Maka: odebrał jego podanie i nie zastanawiając się ani chwili, umieścił piłkę w siatce.

Radość zarówno u Słowaków jak i kibiców polskiej Ekstraklasy ogromna. Nasi południowi sąsiedzi wrócili go gry, a polska Królowa Rozgrywek dała o sobie przypomnieć na europejskich stadionach. Piłkarze nie mogli cieszyć się jednak zbyt długo - do końca spotkania pozostało jeszcze pół godziny, a Walijczycy bynajmniej nie mieli zamiaru odpuścić. Wręcz przeciwnie - stracony gol tylko dodatkowo ich zmotywował. Wraz z upływającymi minutami, gra coraz bardziej się rozkręcało, a tempo tworzenia się kolejnych sytuacji wciąż rosło. Końcówka spotkania zrobiła się naprawdę ciekawa. Zgromadzeni na trybunach kibice nie mogli narzekać - akcje Roberta Maka czy Adama Nemca przeplatane były próbami Garetha Bale'a i Hala Robson-Kanu. Mimo wielu prób z obu stron, na listę strzelców zdołał się już wpisać tylko ten ostatni. Piłkarz Reading, który z ławki wstał dopiero w 71. minucie, już dziesięć minut później umieścił piłkę w siatce. Skutecznie wykończył efektowny rajd Aarona Ramsey'a i dał swemu zespołowi upragnione prowadzenie.

Na dziesięć minut przed zakończeniem spotkania, Walijczycy prowadzili więc 2:1. Bynajmniej nie zaspokoiło to ich ambicji - nadal odważnie atakowali, chcąc jeszcze choć raz pokonać Matusa Kozáčika. Najbliżej sukcesu był Gareth Bale, lecz błyszcząca gwiazda wśród podopiecznych Chrisa Colemana miała problemy z celnością. Nie poddawali się również Słowacy, ale mimo stworzenia sobie kilku groźnych sytuacji, nie zdołali już dogonić wyniku. Po 95. minutach przegrali swój premierowy mecz w historii Mistrzostw Europy i bardzo utrudnili ewentualny awans do fazy pucharowej.

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24