Na nic zdały się październikowe deklaracje przewodniczącego Rady Nadzorczej Macieja Błazińskiego, że Tomasz Unton pozostanie tymczasowym opiekunem Lechii do końca roku. W klubie stwierdzono, że skoro Unton nie wygrał żadnego z czterech ostatnich meczów i palnął publicznie parę głupstw o Koronie Kielce, to jego następcę wypada ogłosić trochę szybciej niż pierwotnie planowano. Na półmetku sezonu pałeczkę w sztafecie trenerskiej przejmuje więc już trzeci trener. Trudno orzec, czy dobiegnie z nią do mety, czy na ostatniej prostej przekaże komuś innemu. Bo w Lechii najtrwalsze są zmiany.
Brzęczek musi sobie zdawać sprawę, że wybrał miejsce, gdzie trenerowi raczej się nie ufa. Od 2008 roku przez gdańską szatnię przewinęło się dziesięciu szkoleniowców (dla porównania w Legii Warszawa – pięciu). Stawiano im różne cele doraźne, ale generalnie każdy w perspektywie dwóch lub trzech lat miał zbudować markę, która liczyłaby się w Europie. Jak powszechnie wiadomo nikt – może poza Ricardo Monizem – nie wybił Lechii ponad przeciętność. Z drugiej strony żadnemu nie pozwolono popracować dłużej niż przez półtora roku. Najdłużej przetrwał Tomasz Kafarski, który pozostawił jednak po sobie drużynę z widmem spadku i to w debiutanckim sezonie na PGE Arenie.
Teraz wyzwanie przyjął trener, który dopiero co stawia kroki w tym fachu, co nie oznacza, że dostanie taryfę ulgową. Oczywiście jego warsztatu nie zweryfikują ostatnie cztery mecze tego roku. Będą one jednak świetnym materiałem podglądowym. Lechia zagra przecież z pewniakami do grupy mistrzowskiej (Jagiellonia Białystok, Lech Poznań) i tymi, którzy do niej aspirują (Podbeskidzie Bielsko-Biała, Piast Gliwice). Jeśli Brzęczek zdobędzie więcej niż sześć punktów, to w mniejszym stresie przepracuje zimowy okres przygotowawczy.
Odwagi Brzęczkowi odmówić nie można: zapragnął walki z żywiołem. We władanie wziął drużynę z wielkimi ambicjami, ale niepunktującą, nieprzygotowaną kondycyjnie, z kompleksem własnego boiska, z rozdygotaną linią pomocy i bez prawego obrońcy. Innymi słowy, bardzo niepoukładaną, w której sporo rzeczy wymaga poprawy „na wczoraj”. Brzęczek takiego spokoju i komfortu pracy jaki miał w drugoligowym Rakowie Częstochowa na pewno nie zazna. Tym bardziej że uciekają nie tylko kibice z trybun, ale i rywale z pierwszej ósemki.
Obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?