Burliga: Gola dedykuję Gordanowi Bunozie

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Łukasz Burliga: Ciągnie mnie do przodu
Łukasz Burliga: Ciągnie mnie do przodu Andrzej Banaś/Polskapresse
- Bardzo się cieszę z tego gola, choć oczywiście radość byłaby znacznie większa, gdybyśmy wygrali ten mecz, a nie tylko zremisowali - mówił strzelec bramki dla Wisły Kraków w spotkaniu z Podbeskidziem, Łukasz Burliga.

Zagraliście słabą pierwszą połowę. Podbeskidzie zaskoczyło was swoją agresywną postawą?
Nie. Spodziewaliśmy się właśnie takiej gry Podbeskidzia. Trudno mi natomiast powiedzieć, skąd wynikała nasza słabsza postawa w pierwszej połowie. Nie potrafiliśmy przeprowadzić zbyt wielu składnych akcji. Może powinniśmy również zagrać ostrzej. Są czasami sytuacje, gdy nie można bać się włożyć bardziej zdecydowanie nogi.

To był kolejny mecz, który zaczynacie źle. Nie jest to czasami głębszy problem Wisły?
Ciężko się gra z takimi rywalami jak Podbeskidzie. Takie zespoły, szczególnie na początku meczu, zostawiają mnóstwo zdrowia na boisku, grają agresywnie. Myślę, że druga połowa wyglądała lepiej m.in. dlatego, że rywale opadli nieco z sił, bardziej już bronili wyniku, a nam łatwiej organizowało się akcje.

Pan to spotkanie pewnie będzie pamiętał na długo, bo strzelił Pan pierwszą w swojej karierze bramkę dla Wisły.
Bardzo się cieszę z tego gola, choć oczywiście radość byłaby znacznie większa, gdybyśmy wygrali ten mecz, a nie tylko zremisowali. Korzystając z okazji, chciałbym zadedykować tego gola Gordanowi Bunozie, który stracił ostatnio mamę. Szkoda tylko, że nie mogę zadedykować mu zwycięstwa.

Lubi Pan atakować. To pozostałość jeszcze z czasów, gdy grał Pan w pomocy?
Zawsze starałem się grać ofensywnie. Teraz trener Probierz zwraca mi uwagę, żebym robił to jak naczęściej. Jak tylko rozgrywamy piłkę, to staram się oskrzydlać nasze akcje, wspomagać Ivicę Ilieva. To, że grałem kiedyś w pomocy na pewno w jakimś stopniu mi pomaga. Ciągnie mnie do przodu i jak tylko widzę, że jest taka możliwość, zawsze biegnę do końca za akcją.

Po podaniu od Łukasza Garguły wykończył Pan akcję jak rasowy napastnik, a nie obrońca. Nie strzelał Pan na siłę, tylko wyczekał bramkarza i pokonał go "podcinką".
Zauważyłem, że bramkarz rozłożył nogi dość nisko i pomyślałem, że dołem piłka nie przejdzie. Wiedziałem więc, że aby wpadła do siatki, muszę podnieść piłkę i posłać ją górą.

Trener Michał Probierz powiedział, że ta bramka należała się Panu, bo bardzo dobrze pracował Pan w okresie przygotowawczym i że wierzy, iż udaną będzie Pan miał całą rundę.
Na pewno starałem się w okresie przygotowaczym pokazać z jak najlepszej strony trenerowi. Później przyplątała się ta nieszczęsna kontuzja w sparingu z Piastem, ale nie poddawałem się. Pracowałem po cztery, pięć godzin dziennie, żeby jak najszybciej wrócić na boisko. Czasami musiałem walczyć z bólem, ale opłaciło się, bo szybko wróciłem do gry.

W drugiej połowie mieliście kilka sytuacji, ale ostatecznie nie strzeliliście zwycięskiej bramki. Czego zabrakło?
Trochę szczęścia, bo tych sytuacji mieliśmy sporo po przerwie. Wystarczy przypomnieć choćby strzał Cwetana Genkowa, po którym piłka trafiła w słupek. Swoje szanse mieli też Andraż Kirm czy Ivica Iliev. Widać już było, że mieliśmy więcej miejsca na boisku.

Tym razem waszą obronę stanowili w większości Polacy? Prócz Pana zagrali w niej jeszcze Michał Czekaj i Arkadiusz Głowacki oraz jeden Duńczyk, Jan Frederiksen.
No tak, na pewno cieszy, że gra wielu Polaków. Z Michałem Czekajem grałem jeszcze w Młodej Ekstraklasie. To na pewno fajna sprawa, że coraz więcej wychowanków przebija się do podstawowego składu.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24