Chrapek: Bardzo daleko nam do tego, żeby poważnie myśleć o mistrzostwie

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Michał Chrapek
Michał Chrapek Andrzej Banaś/Polskapresse
- Czekają mnie dokładne badania i wtedy będę wiedział, jak długa przerwa w grze mnie czeka. Mecz z Lechią Gdańsk, a także następny, z Wartą Poznań w Pucharze Polski, mam jednak raczej z głowy - mówi Michał Chrapek, piłkarz Wisły Kraków.

W Szczecinie wyszedł Pan w podstawowym składzie. Czy to oznacza, że z Pańskim zdrowiem już wszystko jest w porządku?
Niestety nie. W meczu z Pogonią nabawiłem się bowiem kontuzji stawu skokowego. W pewnym momencie uciekła mi noga i skręciłem ten staw. Jeszcze nie wiem dokładnie, jak poważny jest to uraz. Czekają mnie dokładne badania i wtedy będę wiedział, jak długa przerwa w grze mnie czeka. Mecz z Lechią Gdańsk, a także następny, z Wartą Poznań w Pucharze Polski, mam jednak raczej z głowy.

Pewnie te urazy muszą Pana irytować, bo co zrobi Pan krok do przodu, to musi Pan pauzować.
Na pewno jestem zły z tego powodu. Przede wszystkim dlatego, że wywalczyłem sobie to miejsce w wyjściowym składzie. Zamiast jednak udowadniać w kolejnych meczach na boisku, że na to miejsce zasługuję, czeka mnie kolejna przerwa. Oby jak najkrótsza. Mam nadzieję, że skończy się rzeczywiście na tych dwóch najbliższych meczach i później będę już gotowy do gry.

Walczy Pan o to swoje miejsce w Wiśle, ale pewnie jest trudniej również z tego powodu, że drużyna gra słabo i traci punkty w kolejnych meczach.
Wiadomo, że nie jest dobrze, bo ostatnio nie potrafimy wygrywać. To jest sygnał, że trzeba wreszcie zrobić coś więcej, niż robiliśmy do tej pory. Najważniejszy cel dla drużyny w tym momencie to wygranie meczu z Lechią Gdańsk. Nieważne jak to zostanie zrobione, liczyć się będą tylko trzy punkty, żeby przerwać wreszcie tę naszą niemoc.

Potrafi Pan odpowiedzieć na pytanie, skąd się biorą tak duże problemy Wisły? W sparingach przed sezonem wyglądaliście o wiele lepiej.
Rzeczywiście, w okresie przygotowawczym graliśmy sparingi z mocnymi drużynami i nasza gra wyglądała dobrze. Strzelaliśmy przede wszystkim bramki. Teraz jednak coś się zacięło, coś "nie odpaliło". To też nie jest do końca tak, że nie mamy w ogóle sytuacji. One są, tylko nie potrafimy ich wykorzystać. To nasza największa bolączka, bo przecież jest jasne, że jeżeli się bramek nie strzela, to meczów się nie wygrywa. Ja mam kontuzję, ale myślę, że koledzy w tygodniu poprzedzającym spotkanie z Lechią będą pracować właśnie nad poprawą skuteczności.

Psychicznie też coraz bardziej się dołujecie? W Szczecinie, szczególnie po stracie drugiej bramki, wyglądało to tak, jakbyście pogodzili się z losem, z porażką. Niby atakowaliście, ale niewiele z tego wynikało.
Nie chcę się tłumaczyć tym, że sędzia popełnił błędy w tym meczu. Tylko że z drugiej strony, jeśli wychodzi się na boisko, walczy się, stara, a później arbiter gwiżdże takiego karnego, to podcina to skrzydła. Wiadomo było, że do końca spotkania pozostało jeszcze bardzo dużo czasu. I rzeczywiście wyszliśmy na drugą połowę mocno zmobilizowani, chcieliśmy odrabiać straty. A dostaliśmy bramkę na 2:0, w dodatku ze spalonego. Wtedy już zrobiło się bardzo ciężko. Nie straciliśmy może wiary w to, że jesteśmy w stanie odmienić losy meczu, ale Pogoń dość głęboko się cofnęła i trudno było się przebić. Z drugiej strony, sporo było błędów, niepotrzebnych strat. Pogoń w końcówce mogła nas boleśnie skontrować, bo zrobiło się bardzo dużo miejsca w naszych tyłach.

Zdaje Pan sobie sprawę z tego, że właśnie notujecie najgorszy start w lidze od dwudziestu lat?
Tak dokładnie tego nie analizowałem, ale zarówno ja, jak i moi koledzy, doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie tak powinien wyglądać początek sezonu w naszym wykonaniu.

Gdzie szukać zatem powodów do optymizmu?
Najlepiej podziałałoby na wszystkich, gdybyśmy wygrali z Lechią. To może być taki mecz na przełamanie, po którym wszystko wskoczy na właściwe tory. Oczywiście łatwo nie będzie, bo Lechia ostatnio dobrze prezentowała się na wyjazdach. Ma kilku kreatywnych zawodników. Tylko że my w zasadzie nie mamy już wyjścia. Musimy wygrać ten mecz.

A w waszej szatni jest jeszcze w ogóle wiara, że w tym sezonie możecie bić się o czołowe lokaty w ekstraklasie? Po czterech meczach w waszym wykonaniu, trudno w to wierzyć.
Celem przed sezonem było mistrzostwo Polski. Zdaję sobie sprawę z tego, że obecnie bardzo daleko nam do tego, żeby poważnie o tym myśleć. Z drugiej strony, chcielibyśmy w meczu z Lechią pokazać, że jeszcze nie można nas skreślać i że wszystko może szybko się odwrócić.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24