Ibrahim Sunday: Nie można być leniwym i grać u Smudy
Na pięć minut przed startem nowego sezonu Wisła oficjalnie dopięła tylko jedną transakcję – z wypożyczenia do Niecieczy wrócił stoper Michał Nalepa. Druga odbyła się trochę półoficjalnie, bo o tym, że w najbliższym sezonie w koszulce Wisły zagra Fabian Burdenski, klub poinformował dopiero w komunikacie o numerach koszulek, które wybrali sobie zawodnicy. Kibiców trochę zdziwiła wiadomość o tym, że nowy pomocnik obrał sobie numer po Pawle Brożku. Ten transfer musi zastanawiać. O ile dziadek Burdenskiego wygrał dwa mistrzostwa kraju w barwach Schalke 04, papa Dieter przez lata z powodzeniem stał w bramce Werderu Brema i zaliczył kilka spotkań w kadrze RFN, o tyle najmłodszy z klanu dostał w spadku trochę rozrzedzone geny, bo za Odrą nie czarował nawet w czwartej lidze.
Tym gorzej, że Niemiec jak na razie wygląda najsensowniej ze wszystkich przymiarek do Wisły. Student-przebieraniec z Rumunii, 30-letni nauczyciel WF z trzeciej ligi i Nigeryjczyk o mglistej tożsamości – gdyby całe to towarzystwo ubrało cylindry i zaczęło obrzucać się ciastkami z kremem, mielibyśmy świetny slapstick w przedwojennym stylu. Z powodu kłopotów wizowych do drużyny dołączył tylko jeden z zapowiadanych Afrykańczyków, Daniel Mendie, rzekomo 23-latek; jedna z gazet mniej lub bardziej przypadkowo postarzyła go o 3 lata, pewnie sugerując się szczątkowymi danymi w sieci o tym piłkarzu. Dla spokoju ducha warto uznać, że po prostu w tym samym czasie, w tej samej nigeryjskiej drużynie na tej samej pozycji występowało dwóch różnych piłkarzy o zbieżnych personaliach, bo po sieci krążą zaskakująco podobne dossier dwóch Mendiech, jednego młodszego, a drugiego starszego o 3 wiosny.
Za transfer odpowiada świeżo upieczony agent Ibrahim Sunday, który jako piłkarz z Wisłą zdobył dwa mistrzostwa Polski. Ledwie rozstał się z boiskiem, już upchnął do Białej Gwiazdy Emmanuela Sarkiego, który jak na piłkarza po rocznej przerwie od poważnej gry okazał się strzałem w dziesiątkę. Podczas sparingu z GKS-em Katowice sfotografowano menedżera i jego podopiecznego, ale mniej uważny obserwator mógłby mieć problem z rozróżnieniem bohaterów fotki, bo Sunday wygląda na niej, jakby dopiero przyleciał z nowojorskiego Bronksu, albo co najmniej wpadł na Bukową w przerwie między ujęciami w teledysku rapowym. Z całej tej menażerii najlepiej zaprezentowali się przywiezieni przez Clebera dwaj Brazylijczycy, ale według ostatnich doniesień, przy Reymonta nikt wcale nie chce podpisywać z nimi kontraktów.
Kibicom Wisły na pewno będzie brakować lekko już osiwiałego Kamila Kosowskiego, który na wiosnę z młodzieńczą werwą walczył o każdą piłkę i wykłócał się z sędziami, nie mówiąc o Radosławie Sobolewskim, który mimo słabszej formy wkładał serce w każdy mecz. Recykling powiódł się tylko przez pół roku, a teraz dziur w kadrze nie ma kto uzupełnić. Sezon startuje lada chwila, a w kadrze Białej Gwiazdy jest czterech piłkarzy, którzy mają za sobą 100 spotkań w Ekstraklasie. Obaj bramkarze mają łącznie staż 9 meczów. Honoru napastników broni tylko Rafał Boguski – większość witryn, chyba z litości, klasyfikuje Michała Szewczyka jako pomocnika. Pierwszy mecz o punkty za 9 dni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?