Dariusz Dziekanowski chwali Czarnovię Kielce i właściciela Korony - Dietera Burdenskiego

Jaromir Kruk, saw
Dariusz Dziekanowski na piłkarskich trójkach w Kielcach
Dariusz Dziekanowski na piłkarskich trójkach w Kielcach Sławomir Stachura
W latach 80-tych Dariusz Dziekanowski uchodził za wielką gwiazdę polskiego futbolu. Czarował swoją grą, ale nie do końca spełnił oczekiwania kibiców, choć zaliczył aż 63 spotkania w pierwszej reprezentacji, to tylko raz wziął udział w mundialu. Uczestnik finałów MŚ 1986 gościł w Kielcach na Turnieju Grudniowym trójek o Puchar APH „Do-centa” i „Echa Dnia” na zaproszenie Pawła Kosmali z klubu Czarnovia.

Zbliża się mundial w Rosji. Pan wystąpił w takim turnieju przed 32 laty. Co w styczniu 1986 roku myślał o starcie w tej imprezie Dariusz Dziekanowski?

Cieszyłem się, że zostanę aktorem w największej sportowej imprezie na świecie. Jako dziecko fascynowałem się grą Polaków w 1974 roku w Niemczech i 1978 w Argentynie i byłem podekscytowany, że mogłem wystąpić Meksyku. Po mundialu w Hiszpanii liczyłem, że już ze mną w składzie biało-czerwoni osiągną kolejny sukces. Czuliśmy się mocni, bo w eliminacjach w grupie wyprzedziliśmy piekielnie silną Belgię. Mundial w Meksyku miał stanowić furtkę na świat, ale niestety - przez dłuższy czas skoszarowani na miejscu nie czuliśmy smaku tej imprezy. Gdy już przekonałem się, jak to wspaniałe wydarzenie trzeba było się pakować. 1/8 finału to nie był szczyt możliwości tamtej kadry, bo mieliśmy naprawdę bardzo dobrych zawodników. Nie pokazaliśmy poziomu nawet z eliminacji. Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, to jak na tamte realia PZPN naprawdę się postarał. Zawiedli piłkarze, nie działacze.

Pan mógł już zagrać w mundialu w Hiszpanii. Dlaczego wtedy z usług Dariusza Dziekanowskiego nie skorzystał Antoni Piechniczek?
Po debiucie z Maltą i premierowym golu liczyłem, że znajdę się w gronie wybrańców selekcjonera na hiszpański turniej, ale widocznie była inna koncepcja. Piechniczek wziął innych, nawet kontuzjowanego Piotra Skrobowskiego, ale jako selekcjoner, miał takie prawo, zatem nie trafiłem odpowiednio wcześnie do ówczesnego zespołu. Jestem przekonany, że Gdybym wówczas był w Hiszpanii, zdobyłbym cenne doświadczenie, które procentowałoby później.

Miał pan pecha, że urodził się zbyt wcześnie, a może zbyt późno?
Nie należy w ten sposób dywagować. Żeby osiągać sukcesy w piłce trzeba cały czas iść do przodu. Nie udało mi się przejść z Legii do zagranicznej ligi, choć były oferty z Interu, innych klubów Serie A, Bayeru Leverkusen, który miał ambicje rywalizować z Bayernem Monachium. Mogłem uciec z kraju, ale nie zamierzałem tracić miejsca w reprezentacji Polski. Może to był błąd, bo kilku uciekinierów potem wróciło do drużyny narodowej, ale czasu się nie cofnie.

Dlaczego przestał pan grać dla Polski już w wieku 28 lat?
W swoim ostatnim meczu w reprezentacji wbiłem Turcji gola i nie spodziewałem się, że kończę tę wspaniałą przygodę. Mogłem spokojnie pograć w drużynie narodowej jeszcze 2, 3 lata, ale ówczesny selekcjoner stawiał na innych. Miał do tego pełne prawo.

Karierę skończył pan już kawałek czasu temu. Ludzie jednak nie zapomnieli o Dziekanowskim, wciąż jest pan rozpoznawalną postacią. Za co tak naprawdę kibice pana uwielbiali?
Kochałem piłkę, uwielbiałem to co robiłem i myślę, że kibice to czuli. Zawsze starałem się być sobą, nie robiłem nic na siłę. Kiedyś mój wywiad do „Sportowca” wywołał burzę w kraju, a ja po prostu powiedziałem co myślę na temat sytuacji w drużynie Widzewa Łódź. Jeśli coś mi się nie podobało to mówiłem i nie widziałem w tym problemu. Miałem i mam swoje zdanie, szanowałem też zdanie innych, niekoniecznie zgodne z moim. Co do gry, to jednym się mój styl podobał, innym nie, ale to normalne, że piłkarz nie zadowoli każdego, choćby był Messim czy Cristiano Ronaldo. Parę fajnych meczów w karierze udało mi się zagrać i wciąż spotykam się z dowodami sympatii, życzliwości. W Kielcach na turnieju trójek ludzie podchodzili do mnie, by zrobić sobie zdjęcie, pogadać, przypominali mi pewne sytuacje z boiska. Nie ukrywam, że to było bardzo miłe.

Na trójkach przekonał się pan, że nazwiska nie grają?
W Kielcach debiutowałem w tej odmianie futbolu i przyznam, że formuła turnieju przypadła mi do gustu. Żeby osiągać sukcesy w trójkach trzeba mieć bardzo dobrą kondycję, a przede wszystkim pomysł na grę. Podstawa to kreatywność i umiejętne wykorzystanie bramkarza, a w zasadzie rozgrywającego. Duże wrażenie zrobiły na mnie zespoły Elmaru Jędrzejów i Banga, finaliści grupy VIP, a jeszcze większe - liczba uczestników całego turnieju. Zebrać 222 zespoły, zorganizować taką imprezę, to nie jest łatwa sprawa. Fajnie, że w Kielcach są ludzie, którym chce się poświęcać na to czas.

Jest pan sympatykiem Czarnovii Kielce?
Na turniej trójek zaprosił mnie Paweł Kosmala z Czarnovii. Bardzo doceniam to, że w tym klubie robi się dużo dobrego i coraz bardziej przykłada się wagę do szkolenia dzieciaków. Trzeba doceniać to, że nawet w klasie B są pasjonaci, tacy jak Paweł Kosmala, czy Grzegorz Figarski i warto wspierać ich działania. Czarnovii życzę jak najlepiej i jestem gotowy poprowadzić trening dla dzieciaków wiosną. Ogólnie mam miłe wspomnienia związane z Kielcami. Kiedyś z Gwardią Warszawa ograłem tu Błękitnych 1:0, potem w sztabie reprezentacji Leo Beenhakkera przeżyłem zwycięstwo Polski z Armenią 1:0, a niedawno bardzo pozytywne wrażenie wywarła na mnie Korona, która pokonała Legię 3:2.

Przed sezonem 2017/18 Koronę uznawano za kandydata numer jeden do spadku z ekstraklasy. Podzielał pan te opinie?
Nie należy się temu dziwić, zwłaszcza po zawirowaniach, które miały miejsce w kieleckim klubie. Doszło w nim do wielu poważnych zmian. Uważam jednak, że Dieter Burdenski, nowy właściciel Korony, zna się na rzeczy i ma ciekawą wizję klubu. Polskie kluby potrzebują więcej takich ludzi jak on, a ekstraklasa takich spotkań jak kielczan z Legią. Na Koronę patrzyło się z przyjemnością, a kibice lubią oglądać ofensywny, atrakcyjny futbol. Myślę, że wiosną zespół Gino Lettierego pokaże się z jeszcze lepszej strony.

Jak podnieść poziom polskiej ekstraklasy?
Tylko poprzez szkolenie młodzieży na wysokim poziomie.To, że coraz więcej osób ma papiery trenerskie nie oznacza, że przybywa dobrych szkoleniowców. Z dzieciakami i młodzieżą muszą pracować odpowiedni ludzie. Pracować, nie udawać, bo im więcej pracy, tym większa szansa na jej efekty. Samą teoria do niczego się nie dojdzie.

Jaki może być rok 2018 dla polskiej piłki?
Na mundialu osiągniemy sukces, bo mamy dobrą reprezentację, a jej trzon jest w doskonałym wieku. Oby tylko wszyscy byli zdrowi. Adamowi Nawałce brakuje zawodnika europejskiej klasy na pozycji numer 8, ale generalnie sytuacja kadrowa jest dobra. Wierzę również w przyzwoite wyniki naszych zespołów klubowych w ekstraklasie. Marzy mi się, żeby więcej zawodników w lidze polskiej nie bało się podejmować ryzyka na boisku, bowiem wkurza mnie podejście piłkarzy, którzy po meczu są zadowoleni głównie z tego, że nie popełnili błędu. Wolę takich, którym potknięcia się przydarzają, ale są kreatywni, podejmują ryzyko, walczą. Futbol nie może nudzić kibiców. Jestem jednak przekonany, że 2018 rok będzie pełen pozytywnych piłkarskich emocji.

Dariusz Dziekanowski
Urodzony 20 września 1962 roku w Warszawie. Kariera piłkarska: Polonia Warszawa, Gwardia Warszawa, Widzew Łódź, Legia Warszawa, Celtic Glasgow, Bristol City, Legia Warszawa, Alemannia Aachen, FC Koeln, Polonia Warszawa. W reprezentacji Polski seniorów: 63 mecze i 20 goli, uczestnik finałów MŚ 1986 w Meksyku (1/8 finału). Sukcesy: z Widzewem Puchar Polski 1985, z Legią mistrzostwo Polski 1994, Puchar Polski 1989, 1994, z kadrą Polski U-18 wicemistrzostwo Europy 1980, 1981, Piłkarz Roku Tygodnika Piłka Nożna 1985, król strzelców polskiej ekstraklasy 1987/88. Po zakończeniu kariery pracował jako trener kadry Polski juniorów, był asystentem Leo Beenhakkera w pierwszej reprezentacji Polski. Komentator telewizyjny, felietonista Przeglądu Sportowego, od 2012 roku Przewodniczący Klubu Wybitnego Reprezentanta.

ŁADNIEJSZA STRONA SPORTU. ZOBACZ NAJPIĘKNIEJSZE ŚWIĘTOKRZYSKIE SPORTSMENKI

NAJLEPSZA JEDENASTKA JESIENI W EKSTRAKLASIE. DWÓCH PIŁKARZY KORONY

Korona Kielce - Echo Dnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dariusz Dziekanowski chwali Czarnovię Kielce i właściciela Korony - Dietera Burdenskiego - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na gol24.pl Gol 24