Derby Madrytu w stolicy Portugalii. Atletico rozbiło Chelsea i zagra z Realem w finale LM

Przemysław Drewniak
Niebieski autobus Chelsea został zdemolowany na Stamford Bridge przez rozpędzone Atletico. Podopieczni Diego Simeone wygrali w Londynie 3:1 i zagrają z Realem Madryt w finale Ligi Mistrzów w Lizbonie.

Wprawdzie od pierwszej minuty na Stamford Bridge znów oglądaliśmy piłkarskie szachy, ale już w nieco lepszym wydaniu niż przed tygodniem. Mecz był bardziej wyrównany, toczony w szybszym tempie, a goście już w czwartej minucie byli bardzo bliscy strzelenia gola, gdy "centrostrzał" Koke wylądował na poprzeczce bramki Marka Schwarzera. Australijczyk po raz kolejny zastąpił między słupkami Petra Cecha, który ostatecznie nie zdążył się wyleczyć przed spotkaniem w Londynie.

W następnych minutach obie drużyny toczyły wyrównany pojedynek, ale to Atletico imponowało spokojnym rozegraniem piłki i podejmowało więcej ofensywnych prób. Jednak w 36. minucie to gospodarze otworzyli wynik spotkania. Willian ograł w prawym narożniku dwóch rywali, piłkę płaskim podaniem dostarczył w pole karne Cesar Azpilicueta, a Fernando Torres z pomocą rykoszetu skierował ją do siatki Thibaut Courtoisa. W ostatnich dniach hiszpański napastnik musi mieć rozdarte serce - w miniony weekend do spółki z Willianem przesądził w decydującej akcji o zwycięstwie nad Liverpoolem, a teraz uprzykrzył życie innemu ze swoich byłych klubów.

Jeśli kibice Chelsea spodziewali się, że od teraz to The Blues obejmą kontrolę nad meczem, musieli się srogo rozczarować. Minęło ledwie osiem minut i Los Colchoneros doprowadzili do wyrównania. Doskonałym dograniem w pole karne popisał się Tiago, Juanfran skierował piłkę wzdłuż bramki, a na szóstym metrze dopadł do niej Adrian Lopez i mocnym strzałem nie dał szans Schwarzerowi. Fatalny błąd popełnił w tej sytuacji John Terry, który minął się z futbolówką.

Piłkarze Atletico równie efektownie rozpoczęli drugą połowę. Od początku przeważali, mieli stuprocentową okazję na gola po strzale Arda Turana, a w 59. minucie rezerwowy Samuel Eto'o popełnił fatalny błąd, faulując w polu karnym Diego Costę. Jedenastkę wykorzystał sam poszkodowany, wprowadzając w ekstazę ławkę rezerwowych Atletico i rozśpiewanych kibiców z Madrytu.

Absencja Franka Lamparda okazała się dla Chelsea ogromną stratą w środku pola. Atletico wygrało bowiem walkę w drugiej linii i to tam rozstrzygnęło to spotkanie na swoją korzyść. I chociaż Chelsea mogła odpowiedzieć po główce Davida Luiza, który trafił w poprzeczkę, to przewaga gości ani przez moment nie podlegała dyskusji. Gwóźdź do trumny The Blues wbił Arda Turan. W 72. minucie turecki pomocnik Los Colchoneros minucie sam dobił do bramki swój strzał w poprzeczkę, i już wtedy było wiadomo, że to Atletico może się szykować do finałowego starcia w Lizbonie.

Chelsea zapłaciła za minimalizm z pierwszego meczu, fatalne błędy obrońców i mało kreatywną grę w ofensywie. W obu spotkaniach The Blues byli zdecydowanie gorsi od Atletico, które teraz stanie przed szansą osiągnięcia historycznego sukcesu w starciu ze swoim odwiecznym rywalem. W finale Champions League po raz pierwszy w historii zmierzą się drużyny z tego samego miasta.

Gol na 1:0:

Gol na 1:1:

Gol na 1:2:

Gol na 1:3:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24