"Ebi nie pasuje do Widzewa". Po co te fantazje? [KOMENTARZ]

Daniel Kawczyński
Euzebiusz Smolarek nie pasuje do Widzewa - twierdzą osoby ze sztabu szkoleniowego Widzewa
Euzebiusz Smolarek nie pasuje do Widzewa - twierdzą osoby ze sztabu szkoleniowego Widzewa Maciej Gilewski/jagiellonia.pl
Pod naciskiem niezliczonych problemów i niedoli kibice Widzewa wpadli w sferę niedorzecznych marzeń. Od kilku tygodni nakłaniają klubowych włodarzy do ściągnięcia Ebiego Smolarka. To kompletnie niezrozumiała kampania zważywszy uwagę na fakt, że obiekt ich zainteresowań sprawia nieodparte wrażenie piłkarza mocno wypalonego. Wyjdźmy wreszcie z romantycznych iluzji. Na to nie ma miejsca w trudnych czasach.

"Ebi Smolarek nie pasuje do Widzewa". A może klubu na niego nie stać?

Część czytelników zarzuca mi, że „wszystko co Widzew zrobi, to mi się na każdym kroku nie podoba”. Oczywiście od razu kreuje się mnie na kibica Legii. Staram się być realistą, patrzeć trzeźwo i chłodno na wszystkie sytuacje z szeroko otwartymi oczami. Gdy widzę problem, nieprawidłowość, złe działanie, niedorzeczność - nie udaję, że tego nie ma. Tylko jasne, przejrzyste i konkretne działania doprowadzą do polepszenia sytuacji Widzewa. Pisanie bajek i książek fantastycznych zostawmy pisarzom.

Ostatnie zdanie powyższego akapitu kieruję do kibiców Widzewa, którzy od kilku tygodni usiłują przelać w rzeczywistość, autorską fantastykę pod tytułem „Ebi do Widzewa”. „Salutujący Ebi w koszulce Widzewa -bezcenne” - czytam w opisie strony. I jakoś nie mogę pojąć, skąd wśród fanów tak niewytłumaczalnie fanatyczne zainteresowanie piłkarzem, który od przeszło dwóch lat gra totalny piach, a na nagłe odrodzenie nie ma żadnych pozytywnych wskazań.

Raz na zawsze wypada sobie uświadomić, że klubu nie stać na zawodnika o tak wysokich wymaganiach finansowych. Skoro Smolarek odrzucił propozycję kontraktu w Jagiellonii uwzględniającą znaczne obniżenie zarobków, to nagle miałby przyjść do Widzewa, gdzie w związku z obostrzeniami Komisji Licencyjnej, może liczyć maksymalnie na 5 tys. złotych i nie więcej? Litości... Przypominam, że młody Smolarek, jak wielu go nazywa, wcale nie jest młodym piłkarzem. W styczniu skończy...33 lata! W takim wieku nie myśli się o rozwoju, wybiciu, tylko o łatwym, ale pokaźnym dorobieniu do piłkarskiej emerytury. Widzew takiej możliwości na pewno nie da. Ba, nie jest nawet w stanie zagwarantować regularności wypłat.

Ci, którzy tak bardzo pragną zobaczyć Ebiego w koszulce Widzewa utkwili w przeszłości. Obecnie przebywają w latach 2000-2007. Właśnie wtedy obiekt ich niebezpiecznego pożądania był u szczytu formy. Regularnie zdobywał bramki dla Feyenoordu Rotterdam czy Borussii Dortmund, stanowił o sile reprezentacji Polski i można było pokusić się o stwierdzenia, że będzie chciał dorównać ojcu.

Do zagubionych w czasie, wysyłam ratunkowy teleport do rzeczywistości. Ostrzegam. To co przeżyją i zobaczą w starciu z nowymi realiami może doprowadzić do frustracji. Ebi nie jest dziś nawet cieniem samego siebie, on po prostu niknie, jest już prawie niewidoczny. Idąc chronologicznie: Bolton - 0 bramek w 12 meczach, Kavala - 3 w 15, Polonia Warszawa - 7 w 23 (akurat nie ma tragedii), Al Khor - 3 w 10, Den Haag - 2 w 12, Jagiellonia - 4 w 20. To miałby być ten klasowy napastnik, który rozwiąże problemy Widzewa z linią ataku? Jakoś mi się nie wydaje... Mając do wyboru gracza wypalonego w wieku przedemerytalnym, w ciemno wolę oglądać Bartka Pawłowskiego, a nawet... Mariusza Rybickiego(!). Dlaczego? Ano są młodzi. Pierwszy ma duży talent, z drugiego może jeszcze coś wyjdzie.

Wiecie kto jest największym wrogiem Ebiego? Kto jest tym, co zrujnował mu świetną karierę? Odpowiedź prosta - to jego trudny charakter. Smolarek junior nigdy nawet nie próbował się ukryć ze swoim zamiłowaniem do pieniędzy. Zawsze chciał porządnie zarobić. Często był to większy priorytet od chęci piłkarskiej odbudowy, skąd zresztą wynikły przenosiny do Kataru, czy Grecji. I tak skończył w naszej słabej Ekstraklasie i nawet tutaj ciężko mu się wzbić ponad najniższe granice przeciętności. Biorą pod uwagę pazerność Smolarka obawiam się, że mógłby zniszczyć atmosferę w szatni Widzewa i podburzać zawodników do buntu, w razie zaległości płacowych. Stale strzelałby fochy i manifestował niezadowolenie. Kontrowersyjnych wyskoków miał niemało. Po krytyce za Euro 2008, nie chciał rozmawiać z polskimi dziennikarzami w języku ojczystym. Kiedy Leo Beenhakker zdejmował go wcześnie z boiska, nie omieszkał okazywać niezadowolenia.

Zamiast zbawieniem, Smolarek stałby się kolejnym problemem Widzewa. Naprawdę mało ich mamy? I proszę, darujcie sobie te sentymentalne spostrzeżenia, jak to Ebi kocha Widzew, jak bardzo chce podążać drogą ojca. Takie coś jak sentyment czy miłość do klubowych barw we współczesnym futbolu nie istnieją. Piłka to pasja, ale także praca, w której każdy chce zarobić. Piłkarscy romantycy przestali dawno istnieć. A ci co istnieją, szybko odchodzą, aż w końcu odejdą wszyscy. A Ebiemu do piłkarskiego romantyzmu naprawdę daleko. Jedyne co mu po ojcu pozostało to nazwisko, na którym cały czas stara się bazować. Ale ile można...

Polub nas na Facebooku! Tam dzieje się jeszcze więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24