Ekspert: Kamienna twarz trenera Paide Linnameeskond. Estończycy wciąż wierzą w awans

Piotr Janas
Piotr Janas
Fot. Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl
Mecz Paide Linnameeskond - Śląsk Wrocław z wysokości trybun śledził ekspert od ligi estońskiej Dawid Czemko. Jego zdaniem gospodarze przekonali się, że są w stanie skutecznie powalczyć o awans we Wrocławiu.

Paide Linnameeskond do meczu ze Śląskiem przystępowało niemalże w roli kopciuszka. Grało ponad 100 km od swojej siedziby (mecz ten rozegrano w nadmorskiej Parnawie, gdzie jest obiekt spełniający wymogi UEFA), ale mimo tego kibice tłumnie jak na warunki ligi estońskiej przyjechali na to spotkanie.

- Widzów było około 1500, większość z nich w koszulkach Paide. Gra w pucharach to wielka sprawa dla tego klubu, więc taka mobilizacja mnie nie dziwi. Ci, którzy nie kupili biletów, oglądali spotkanie stojąc w korytarzu nad trybunami stadionu. Zresztą Pärnu Rannastaadion jest tak skonstruowany, że bez większych przeszkód da się oglądać mecze nawet zza ogrodzenia - opowiada nam Dawid Czemko, piłkarski skaut i miłośnik estońskiej piłki, prowadzący na Twitterze konto „Estoński Futbol” (@estonski_futbol).

Nie obyło się bez kontrowersji. Na mecz do Parnawy wybrali się przedstawiciele Klubu Kibiców Niepełnosprawnych Śląska Wrocław. Udało im się kupić bilety, lecz zostali zawróceni na bramkach. To decyzja delegata UEFA, który zastosował się do przepisów. Te mówią wyraźnie - mecz bez udziału kibiców gości. W mediach społecznościowych zawrzało, delegatowi wytknięto nieludzkie podejście, ale przepisy są przepisami, więc fani zrzeszeni w KKN (a także zwykli kibice WKS-u, którzy wybrali się do Parnawy), oglądali spotkanie z Paide zza płotu. Po ostatnim gwizdku piłkarze podeszli do nich i podziękowali za doping.

- Kilka razy było słychać fanów Śląska. Oczywiście głośniejsi byli lokalni kibice, chociaż nie był to zorganizowany doping, taki jak na polskich stadionach. Atmosfera była naprawdę dobra, ale dobra jak na Estonię. W Polsce powiedzielibyśmy raczej, że była piknikowa - mówi Czemko.

- Pod względem sportowym byłem zaskoczony, że Paide w pierwszej połowie grało ze Śląskiem jak równy z równym. Druga połowa była lepsza w wykonaniu gości, ale wynik 1:2 niczego nie przesądza. Estończycy wciąż wierzą w awans, choć trener Wiaczesław Zahowaiko zachowywał kamienną twarz. Do Wrocławia przyjadą już we wtorek, bo to dla nich duże święto. Nie poddadzą się bez walki, a może nawet jeszcze bardziej uwierzą, że stać ich na sprawienie niespodzianki - podsumował Dawid Czemko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24