Górnik w dziesiątkę zabrał punkty Lechii! [ZDJĘCIA]

Sebastian Gladysz
Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk
Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk Arkadiusz Gola/Polska Press
W drugim niedzielnym meczu 27. kolejki Ekstraklasy Górnik Zabrze zremisował na własnym stadionie z Lechią Gdańsk 1:1. Bramkę otwierającą wynik zdobył dla lechistów Aleksandar Kovacević. W 88. minucie, kiedy Górnik grał w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Romana Gergela, do wyrównania doprowadził Bartosz Kopacz.

W chłodny, niedzielny wieczór doszło do spotkania dwóch zespołów walczących o przełamanie – Górnik o pierwszy komplet punktów w sezonie, a Lechia – o pierwsze zwycięstwo na wyjeździe od połowy października. Trener Piotr Nowak uznał, że zwycięskiego składu się nie zmienia i posłał do boju identyczną jedenastkę , jak przed tygodniem w meczu z Jagiellonią, wygranym 5:1. Trener Żurek nieco namieszał w składzie swojego zespołu w porównaniu do meczu z Legią. Do bramki pierwszy raz od 30 października wskoczył Grzegorz Kasprzik. Na lewej obronie Kallaste zmienił Magierę, a do składu po przebytej kontuzji powrócił Sobolewski, dzięki czemu na ławce wylądował Kwiek. Miejsce w wyjściowej jedenastce stracił też Kante, a szkoleniowiec zabrzan dał kolejną szansę Matuszkowi, wzmacniając środek pola.

Nic ciekawego nie wydarzyło się w pierwszym kwadransie dzisiejszego starcia. Lechii brakowało pomysłu na rozmontowanie defensywy zabrzan, a gospodarze dysponowali zbyt małą siłą rażenia, aby zagrozić bramce Lechii. Goście częściej znajdowali się przy piłce i prezentowali wyższą kulturę gry, ale zabrzanie byli nieźle zorganizowani w obronie. Kłopoty zaczynały się, gdy trzeba było skonstruować własny atak. Podopieczni Żurka próbowali głównie skrzydłami, bo w środku pola grało trzech defensywnych pomocników. Gergel i Madej z rzadka potrafili jednak wywalczyć sobie miejsce do dośrodkowania, a nawet gdy to robili, to bezradny w polu karnym rywali był Steblecki, który przecież napastnikiem nie jest.

Pierwszy sygnał, że wysoki pressing Lechii może przynieść skutek, dał Krasić w 15 minucie meczu. Po składnej akcji gdańszczan i wyłożeniu piłki przez Flavio, Serb uderzał zza linii szesnastego metra technicznie i piłka przeleciała pół metra nad poprzeczką. Drugie ostrzeżenie obronie Górnika dał Kuświk kilka minut później. Fatalnie interweniował Kopacz, nie przecinając łatwej do przejęcia prostopadłej piłki do napastnika Lechii i w efekcie były snajper Ruchu znalazł się w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem. Bramkarz zabrzan zareagował szybko i wyszedł na spotkanie Kuświkami, który strzelił wprost w niego, umożliwiając mu interwencję.

Tymczasem pod bramką Milinkovicia-Savicia działo się jeszcze mniej. Dwukrotnie z nieprzygotowanej pozycji uderzał Gergel, ale bardzo niecelnie. Nieźle wyglądały zaczątki akcji zabrzan, ale czym bliżej byli pola karnego Lechii, tym częściej grali niedokładnie i marnowali wysiłek całego zespołu. Biało-zieloni byli bardziej konkretni, ale oprócz sytuacji Kuświka wynikającej z błędu Kopacza nie potrafili stworzyć większego zagrożenia pod bramką Kasprzika. Środkowy obrońca Górnika nie miał dzisiaj swojego dnia. Często źle się ustawiał i dawał się ograć rywalom. Odwrotnie niż jego vis-a-vis w drużynie Lechii, Maloca. Stoper gości grał bardzo pewnie i nie dopuszczał do zagrożenia we własnym polu karnym.

W 40 minucie kolejną szansę mieli gdańszczanie. Po niepotrzebnej stracie Sobolewskiego ładnie lewym skrzydłem urwał się Chrapek i podał wzdłuż bramki na długi słupek do Kuświka. Na drodze piłki stanął jednak Kallaste. Estończyk interweniował na tyle niefortunnie, że futbolówka dotarła na dwunasty metr do Haraslina, którego uderzenie niechybnie zakończyłoby swoją drogę w siatce, ale interweniujący ofiarnie jeden z obrońców Górnika zdołał je zablokować. Skończyło się rzutem rożnym, który nie przyniósł żadnej okazji gościom. Schodzących na przerwę zawodników obu drużyn żegnały gwizdy zniecierpliwionych kibiców. I trudno się dziwić – piłkarze mogli zaprezentować znacznie więcej. Aby dorównać do innych, bardzo ciekawych spotkań tej kolejki, musieliby całkowicie zmienić swoje nastawienie przed wyjściem na drugą połowę.

Po powrocie piłkarzy z szatni spotkanie nie nabrało większej intensywności, ale zwiększyła się przewaga gości. Piłkarze Lechii momentami zamykali zabrzan w ich własnym polu karnym i szukali swojej okazji do zdobycia gola. Udało im się to w 55 minucie. Ładna, kombinacyjna akcja biało-zielonych w trójkącie Kuświk-Chrapek-Kovacević zakończyła się sprytnym technicznym uderzeniem tego ostatniego w sam róg bramki Kasprzika. Gospodarze chwilę później mieli okazję do wyrównania, ale oczywistego faulu Stolarskiego na Widanowie w polu karnym Lechii jakimś cudem nie dostrzegł sędzia Złotek.

Stracona bramka była tylko jednym z problemów zabrzan – minutę po nieodgwizdanym karnym z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Gergel. Słowak otrzymał drugie napomnienie sędziego przerywając faulem szybką kontrę Lechii. Było to skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, bo tym samym znacząco zmniejszył szansę swojego zespołu na odrobienie strat. Trener Żurek na tą lawinę niepowodzeń zareagował błyskawicznie, wprowadzając na boisko Jose Kante i posyłając do boju Ossa, który zastąpił Dancha na środku obrony i pozwolił kapitanowi Górnika przesunąć się do przodu. Piotr Nowak chwilę wcześniej na boisko posłał Peszkę i Maka.

Tymczasem Lechia starała się definitywnie zakończyć ten mecz, strzelając drugą bramkę. Sytuacji sam na sam z bramkarzem zabrzan nie wykorzystał Flavio, ale bezsprzecznie to podopieczni Piotra Nowaka panowali na boisku. Szkoleniowiec gdańszczan wzmocnił środek pola Milą, jakby w odpowiedzi na ostatnią zmianę Górnika, gdzie Kurzawa zastąpił Stebleckiego. Determinacji gospodarzom odmówić nie było można, ale jak na zespół walczący o życie, będący w tragicznej sytuacji, za mało było podejmowania ryzyka. Po zejściu Stebleckiego na murawie pozostało tylko dwóch na wskroś ofensywnych zawodników. Z takim nastawieniem nie dało się zdobyć bramki.

Bezradność to słowo, które najlepiej określa postawę zabrzan w ostatnich fragmentach tego spotkania. Mimo chęci, Górnicy ledwo potrafili przedostać się z piłką na połowę Lechii, nie mówiąc już o podejściu pod pole karne rywali. Zadania nie ułatwiali także piłkarze Piotra Nowaka, którzy starali się jak najszybciej odbierać piłkę i zmuszać zabrzan do biegania. I wtedy zdarzył się cud. W 88 minucie z trudem wywalczony rzut rożny na gola zamienił Kopacz – stoper Górnika, niezbyt pewnie grający w tym spotkaniu, był całkowicie niekryty w polu karnym Lechii i wykorzystał wrzutkę Kallaste z kornera.

Co wydarzyło się chwilę później pod bramką Górnika, pozostaje niewyjaśnione. Dobrą piłkę na piątym metrze otrzymał Flavio, obrócił się z obrońcą na plecach i uderzył na bramkę. Futbolówka po rękach Kasprzika uderzyła w poprzeczkę i wpadła wprost pod nogi Peszki. Skrzydłowy Lechii nie zdołał jednak wepchnąć piłki do bramki, bowiem na linii zatrzymał ją jakimś desperackim rzutem Kasprzik. Po chwili bramkarz Górnika obronił uderzenie któregoś z zawodników Lechii głową po rzucie rożnym i sędzia gwizdnął po raz ostatni. „Trójkolorowi”, grający w osłabieniu, pokazali charakter i choć piłkarsko nadal wyglądało to słabo, to wyszarpany w takim stylu punkt może dać zabrzanom pozytywnego „kopa” na resztę rozgrywek.

Więcej o 27. KOLEJCE EKSTRAKLASY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24