Grad bramek! "Jaga" gromi Cracovię

Marcin Szczepański
Mimo ambitnej walki w drugiej połowie, Cracovia uległa w Białymstoku 2:4 i ma coraz mniej szans na uniknięcie degradacji. Jagiellonia umocniła się na pozycji lidera.

- Na pewno faworytem jest Jagiellonia, ale piłka nożna jest piękna bo zdarzają się niespodzianki. My właśnie liczymy na sprawienie niespodzianki - stwierdził przed meczem Jurij Szatałow, trener Cracovii.

Od pierwszych minut do ataku rzucili się gospodarze. Już w 5. minucie mogło być 1:0, ale Kamil Grosicki po 40-metrowym rajdzie strzelił obok bramkarza, ale trafił tylko w słupek.

W 11. minucie Cracovia wykonywała natomiast rzut wolny i po strzale Piotra Polczaka dobrze interweniował Grzegorz Sandomierski.

W 18. minucie było już 1:0 dla Jagiellonio. Kascelan przejął piłkę na połowie Cracovii i zapoczątkował akcję, którą dobrym strzałem wykończył Grosicki, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie.

Na drugą bramkę kibice czekali tylko 20. minut. Jeszcze przed przerwą błąd popełnił Janus, który wdał się w drybling na własnej połowie i stracił piłkę. Tę przejął Burkhardt i świetnie wypuścił w uliczkę Grosickiego, który minął Cabaja i wpakował piłkę do bramki z ostrego konta.

Po tym ciosie Cracovia już się nie podniosła. W 41. minucie na 3:0 podwyższył bowiem Tomasz Kupisz, nokautując gości w pierwszej połowie.

- Cieszę się, że wygrywamy 3:0. Cały tydzień chodził mi po głowie hattrick, więc może to się spełni - stwierdził w przerwie szczęśliwy Grosicki.

Druga połowa rozpoczęła się jednak od bramki dla Cracovii. W 48. minucie ładnym uderzeniem popisał się Saidi Ntibazonkiza, dla którego była to pierwsza bramka w sezonie.

Później do głosu znowu doszli gospodarze, którzy raz po raz zagrażali bramce Cabaja. W 63. minucie celu dopiął w końcu Marcin Burkhardt, który pokonał bramkarza gości, zdobywając gola po rykoszecie.

Gdy wydawało się, że kolejne bramki padną dla Jagielloni, w 74. minucie znowu sprawy w swoje ręce wziął Ntibazonkiza, który huknął z dystansu i piłka przy słupku wpadła do bramki.

Na więcej gości nie było już stać, choć zamiast Grosickiego, hattricka mógł skompletować Ntibazonkiza. Mimo zwycięstwa w drugiej połowie 2:1, całe spotkanie Cracovia przegrała 2:4. Lider zwiększył tym samym przewagę nad rywalami do 5 punktów.

- Zdecydowanie za późno nastąpiło nasze przebudzenie. W pierwszej połowie głupio straciliśmy bramki. W drugiej połowie próbowaliśmy zdobyć więcej bramek, ale wcześniej za dużo ich straciliśmy - stwierdził po meczu Piotr Polczak, jeden z lepszych piłkarzy Cracovii w spotkaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24