Popularny Franek był na trybunach stadionu przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie i - jak wszyscy kibice żółto-czerwonych - obserwował fantastyczną odmianę białostoczan w drugiej połowie meczu z mistrzami Polski.
- Do przerwy jedyne pytanie brzmiało: ile Legia strzeli goli? Żal mi było biegającego z przodu od prawej do lewej strony Fedora Cernycha, do którego nikt nie umiał dobrze dograć piłki, a w pojedynkach powietrznych nasz zawodnik był bez szans - opowiada najlepszy w historii napastnik Jagi w ekstraklasowych rozgrywkach. - Nie powiem, że nie byłem zdziwiony tym, co się stało w drugiej połowie, bo chyba nikt nie spodziewał się aż takiej zmiany obrazu spotkania - dodaje.
Kluczowym wydarzeniem, zdaniem byłego reprezentanta Polski, był wyrównujący gol, strzelony w 56. minucie przez Fedora Cernycha. Od tej pory warunki na boisku dyktowali goście z Białegostoku.
- Cernychowi należą się brawa za spryt i zimną krew. Widać było po nim, że zaczyna prezentować to, co grał w Łęcznej. Swoją drogą, dziwne było to, że ograł akurat Jakuba Rzeźniczaka, który do tego momentu był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku i nie przegrał żadnego pojedynku - kontynuuje nasz rozmówca.
Co do wydarzenia, w którym sfaulowany w polu karnym Legii został Jacek Góralski, legenda Jagiellonii nie ma żadnych wątpliwości.
- Karny był, Szymon Marciniak popełnił błąd i nie ma nad czym dyskutować. Niestety, tak już jest, że przeciwko wielkim na ich boiskach arbitrzy często boją się wskazać na wapno. Mało kto dyktuje karne przeciwko Bayernowi w Monachium, czy Realowi w Madrycie. Szkoda tylko, że u nas taka wpadka przytrafiła się sędziemu, który jeszcze kilkanaście dni temu prowadził mecze na Euro 2016 - zauważa Frankowski.
Jako były napastnik Franek przyglądał się szczególnie pozyskanemu z Chrobrego Głogów Maciejowi Górskiemu.
- To agresywny, silny i dobrze trzymający się na nogach piłkarz, który sprawił ogromne kłopoty legionistom. Ale z głębszymi wnioskami trzeba jeszcze poczekać - mówi Franek.
W sumie Frankowski ocenia mecz Jagi w Warszawie na duży plus.
- Punkt zdobyty w dobrym stylu u mistrza kraju sprawił, że Jagiellonia dostała pozytywnego kopa i pokazała, że stać ją na miejsce w czołowej ósemce - podsumowuje nasz rozmówca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?