Jedno zwycięstwo z San Marino mistrzostw w Brazylii nie czyni [KOMENTARZ]

Marcel Olczyk
Polska wygrała z San Marino i nie oszukujmy się - wygrać musiała. Każdy inny rezultat tego spotkania byłby wstydem dla biało-czerwonych. Polacy są na trzecim miejscu w tabeli grupy H, mając tyle samo punktów co czwarta Ukraina. Dlaczego zatem krytyka poczynań reprezentacji płynie z każdej strony?

Marcin Wasilewski w Klubie Wybitnego Reprezentanta. Kibice go wygwizdali

Właśnie dlatego, że reprezentacja znów grała "piach", kadrowicze Fornalika nie mają pomysłu na zbudowanie płynnej, składnej akcji, która zakończyła by się wypracowaniem sytuacji strzeleckiej i celnym uderzeniem.

Napastnik pilnie poszukiwany

Polacy na dwadzieścia jeden strzałów oddali dwanaście celnych, nie jest to jakiś tragiczny wynik, ale nie oszukując się - przeciwnik był na tyle słaby, że wykorzystanie pięciu z dwunastu celnych strzałów (w tym dwóch z jedenastek) nie jest żadnym osiągnięciem. Co więcej trzeba podkreślić, że biało-czerwoni oprócz tych 21 strzałów mieli aż dziewiętnaście rzutów rożnych, z których ani razu nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez księgowego.

Po raz kolejny zawiodła nasza ofensywa. Lewandowski więcej rozgrywał niż grał w obrębie pola karnego, Milikowi widać nie służy podtrzymywanie stałej temperatury ławki w Bayerze, a "Teo" oprócz szybko strzelonej po wejściu na boisku bramki, nic wielkiego nie zrobił. W mediach można przeczytać artykuły o "przełamaniu Lewandowskego", który strzelił dwie bramki... San Marino... z rzutów karnych.

Znów pompowany jest kolejny balon dotyczący "Lewego". Media i kibice wywierają na napastnika BVB ogromną presję, niektórzy twierdzą, że gra on tylko dla pieniędzy. Wierzę jednak, że "Lewy" robi wszystko co w jego mocy, aby tylko strzelić bramkę dla Polski.

Robert występując w biało-czerwonym trykocie wygląda na nieco sparaliżowanego. Widać to było najlepiej przy pierwszym karnym, gdzie Robert był pod taką presją, że niewiele brakowało, aby bramkarz San Marino obronił jego strzał. Dlatego przestańmy wyliczać naszym zawodnikom, ile minut bramki nie strzelili gola, bo to jest sprawa drugorzędna. Ważne żeby reprezentacja wygrywała.

Jedna sprawa mnie tylko gnębi co do ofensywy naszej drużyny, jak to jest że trener Fornalik powołuje Teodorczyka i Milika, skąd wie jaka jest ich aktualna forma skoro obaj gracze w swoich klubach grają raczej sporadycznie? Może mają już obaj tak wielki kredyt zaufania wynikający z ich umiejętności, że trener Fornalik w ciemno ich powołuje do reprezentacji. Osobiście jestem zwolennikiem spróbowania Maćka Korzyma z Robertem w ataku, po głębszej analizie takie rozwiązanie mogło by się sprawdzić.

Pomoc najlepiej wyglądającą formacją Polskiej reprezentacji

Tak jak w meczu z Ukrainą i w meczu z San Marino najlepiej wyglądał środek naszej drużyny, pomocnicy przejmowali piłki które wykopywali goście i starali się rozprowadzić od nowa akcję, jednak i ta formacja nie grała idealnie, o ile środek Krychowiak - Polański grał całkiem przyzwoicie, o tyle skrzydła pozostawiały całkiem sporo do życzenia.

Naszych skrzydłowych ratowały szybkie rajdy skrzydłami, po których zostały zdobyte dwie bramki. W pierwszej połowie meczu Mierzejewski wyprzedził zawodników na skrzydle i zaasystował Łukaszowi Piszczkowi, który wyprzedził obrońców i umieścił piłke w siatce. W drugiej połowie to samo zrobił Kamil Grosicki, minął zawodników San Marino i zagrał "fałszem" przed pole do Teodorczyka, który pewnie pokonał księgowego stojącego między słupkami bramki gości.

Jednak te dwie akcje, po których nasi zawodnicy strzelili bramki to zdecydowanie za mało jak na reprezentację walczącą o awans na mistrzostwa świata, takich akcji powinno być więcej. Na dodatek raziła nieskuteczność dośrodkowań piłki po stałych fragmentach gry, duet Mierzejewski - Grosicki miał dziewiętnaście rzutów rożnych i kilka rzutow wolnych, a mimo to nie potrafił wykorzystać tej przewagi.

Zastanawia mnie taktyka trenera Fornalika, czy kazał swoim zawodnikom dośrodkowywać wszystkie rzuty wolne? Czemu nikt nie próbował uderzać bezpośrednio na bramkę, wiedząc że tam nie ma zawodowego bramkarza?

Dobrze prezentował się Jakub Kosecki, który zameldował się w drugiej połowie na boisku i strzelił bramkę w 90. minucie meczu. Często starał się męczyć obrońców rajdami po skrzydle i zmuszał ich do faulowania, gdyż nie potrafili poradzić sobie z szybkim pomocnikiem reprezentacji Polski. Myślę że trener Fornalik powinien częściej na niego stawiać, bo widać że "jemu się chce", nie tak jak niektórym zawodnikom reprezentacji.

"Grajcie na Wawrzyniaka on jest cieńki"!

Oglądając spotkanie z San Marino chciałoby się zacytować okrzyk, który można było usłyszeć w meczu Legii z Podbeskidziem: "Grajcie na Wawrzyniaka on jest cieńki". Wawrzyniak znów zagrał słabe spotkanie i ja osobiście nie zaufałbym mu w kolejnym meczu o punkty, w którym Polska nie będzie grała z ostatnią drużyną rankingu FIFA.

Lewa obrona niewątpliwie jest teraz prawdziwym zmartwieniem dla reprezentacji, Boenisch w spotkaniu z Ukrainą nie potrafił, a gorsze że nawet nie miał ochoty próbować zatrzymać ataków naszych sąsiadów ze wschodu. Wawrzyniak nie zaprezentował się wcale lepiej. Nie dość, że Kuba ma problemy z bieganiem i prowadzeniem piłki jednocześnie, to na dodatek nie ma pomysłu na rozgrywanie piłki z partnerem ze skrzydła. W ofensywie kilkakrotnie starał się minąć obronę za pomocą obiegnięcia ale zwykle kończyło się to tym, że piłka opuszczała boisko za linią końcową, czy to z winy samego Wawrzyniaka czy rywala.

Na dodatek to po jego błędzie w pierwszej połowie San Marino miało okazję na strzelenie bramki Polsce. Trener powinien zdecydowanie spróbować innego wariantu na tej stronie obrony, bo jeśli przeciwnik będzie lepszy niż San Marino może bezwględnie wykorzystać błędy, które popełniają nasi kadrowicze na tej stronie obrony.

Nie tylko Wawrzyniak popisywał się na boisku. Jedną poważną stratę miał Piszczek z Wasilewskim do spółki, po której gracz San Marino znalazł się w sytuacji sam na sam z Arturem Borucem, jednak ten pewnie obronił strzał i uratował Polskę przed utratą bramki. Do gry Łukasza nie mam jednak jakichś większych zastrzeżeń, zwłaszcza że wciąż jest kontuzjowany i gra na środkach przeciwbólowych co zmniejsza jego mobilność w meczu oraz w kolejnym z rzędu meczu o punkty zdobywa bramkę.

Mam jednak nadzieję, że Wasyla wiedzieliśmy w kadrze po raz ostatni, z całym szacunkiem dla jego osiągnięć i poświęcenia, z którym grał dla naszej reprezentacji, jest on kompletnie formy. Nabił dzisiaj swój 60. mecz w reprezentacji, dostał się do Klubu Wybitnego Reprezentanta i niech już lepiej da sobie spokój z graniem w reprezentacji. Salamon który dziś grał w wyjściowej jedenastce mimo młodego wieku, zdecydowanie lepiej wygląda w grze defensywnej.

Słów kilka o kibicach

Długo się zastanawiałem czy poruszać tą kwestię, bo szkoda słów na to, co wyczyniają nasi polscy kibice, ale warto poświęcić tej sytuacji krótki komentarz. W polskich mediach i portalach społecznościowych, jak i na Stadionie Narodowym działo się wiele złego. Jak można nawoływać do kibicowania drużynie przeciwnej, choćby nawet była nim sympatyczna drużyna kelnerów z San Marino?

Spotkałem się niejednokrotnie z wpisami nawołującymi do kibicowania San Marino. Nie rozumiem tego poglądu, wychodzę z założenia, że swoim się kibicuje zawsze i wszędzie, niezależnie od wyników. Wiedzieli o tym bardzo dobrze Irlandczycy, ktorzy na Euro pokazali ducha sportowej rywalizacji, gdy przegrywali dopingowali jeszcze bardziej i jeszcze głośniej.

Sprawa jednak nie jest o tyle płytka, że... nasi kibice wygwizdali wchodzącego na murawę Wasilewskiego, który fakt faktem nie grał z Ukrainą wielkiego meczu, jednak było to dla niego małe święto - 60. mecz w kadrze i kibice powinni mieć w pamięci każdą dobrą chwilę i zdrowie, które niejednokrotnie Marcin zostawiał na boisku dla reprezentacji. Doping kibiców powinien podnosić graczy na duchu, dlatego nie raz mówi się że kibice są "dwunastym zawodnikiem", tym czasem na meczu w Polsce można usłyszeć na stadionie narodowym gwizdy na zawodników i gromkie okrzyki "San Marino".

Jedno zwycięstwo z San Marino mistrzostw w Brazylii nie czyni

Reprezentacja Polski wciąż ma realne szanse na awans na MŚ w Brazylii. Aktualnie boryka się ze sporymi problemami, jednak do najbliższego spotkania, które odbędzie się 7 czerwca jeszcze wiele można zmienić i poprawić. Selekcjoner musi pokazać że ma pomysł na tą drużynę i zacząć przestać powoływać zawodników, którzy w swoich klubach siedzą na ławkach. Niestety nie rozumiem tego precedensu, jak w reprezentacji może grać piłkarz, który nie gra w swoim klubie.

Śmieszy mnie to, że trener Fornalik do końca nie wie, kogo powołał do kadry na mecze, podczas konferencji pomeczowej uparcie mówił o graczu o nazwisku "Salomon", który grał w naszej defensywie. Niestety panie selekcjonerze, ale ja na boisku widziałem tylko Bartka Salamona, jeśli uda mi się następnym razem zobaczyć, jak gra "Salomon", nie omieszkam o tym napisać, obiecuję.

Może "Waldek" pownien w przerwie między spotkaniami powołać do kadry na zgrupowanie kilku nowych graczy i sprawdzić, jak oni zagraliby z drużyną, bo niestety część kadrowiczów powołanych na Ukrainę i San Marino nie nadaję się do gry w kadrze.

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24