Dzięki tej wygranej przybliżyliście się do mistrzostwa Polski.
Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Początek może nie zapowiadał zdobycia przez nas trzech punktów, ale bardzo dobrze zaatakowaliśmy w drugiej połowie. W przerwie padło parę mocnych słów. Bardzo chcieliśmy zdobyć bramkę i wygrać spotkanie. Udało się. Szybko strzeliliśmy dwa gole – Legia otrzymała dwa mocne ciosy. Myślę, że później niepotrzebnie się cofnęliśmy, a gospodarze zdobyli bramkę kontaktową. W końcówce dopisało nam szczęście i ostatecznie cieszyliśmy się ze zwycięstwa.
Te mocne słowa padły z ust trenera, czy wymieniliście uwagi między sobą?
To, co dzieje się w szatni, zostaje w szatni (śmiech).
Był taki moment, w którym zadrżeliście o końcowy wynik?
Nie, nie. Cały czas wierzyłem w końcowe zwycięstwo. Nawet po pierwszej połowie, która w moim wykonaniu była słaba. W drugiej połowie pokazaliśmy jednak klasę, choć w końcówce spotkania Legia była groźna.
Ciężko było się podnieść po porażce w finale pucharu Polski?
Na pewno byliśmy po tym meczu nieco załamani. Choć to raczej była sportowa złość, bo Legia znów czmychnęła nam sprzed nosa. Czekaliśmy zatem na możliwość rewanżu w lidze, a ta złość dała nam naprawdę dużego kopa.
Czym różniło się przygotowania mentalne do meczu w lidze i w pucharze?
Naprawdę ciężko mi powiedzieć. Każdy zawodnik reaguje inaczej. Niektórzy przeżyli tamten mecz bardziej, inni mniej. Pojawiła się duża sportowa złość, chęć zdobycia trzech punktów i sprawienia radości kibicom. Jak tylko zaczęliśmy treningi na początku tygodnia, myśleliśmy już wyłącznie o odegraniu się na Legii.
Agencja TVN/x-news
Będziecie w stanie udźwignąć ciężar bycia liderem?
Musimy, nie ma innej opcji.
Sześć kolejek do końca to dużo?
Zobaczymy. Wiele zależy również od tego, jak będą punktowały pozostałe drużyny. My w każdym kolejnym spotkaniu chcemy zdobywać trzy punkty.
Trudniej było gonić Legię, czy teraz bronić pozycji lidera?
Wiadomo, że jak jest się gonionym, to cały czas jest się pod presją. My jednak nie znamy znaczenia tego słowa (śmiech), więc po prostu będziemy robić swoje.
Gdy zdobywałeś bramkę, miałeś sporo swobody. Jak cała sytuacja wyglądała z twojej perspektywy?
Po prostu przejąłem piłkę i zacząłem biec na bramkę Legii. Kasper Hamalainen wychodził na pozycję, ale Jakub Rzeźniczak zamknął mi drogę do podania. Zdecydowałem się więc na uderzenie.
Na takie strzały decydujesz się jednak nieczęsto, raczej szukasz podania.
Musiałem w końcu coś zmienić. (śmiech)
To był twój najważniejszy gol w dotychczasowej karierze?
Mam nadzieję, że się takim okaże.
Rozmawiał i notował: Konrad Kryczka/Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?