Jak zaczęła się twoja przygoda z sędziowaniem?
Zaczęła się właściwie już w dzieciństwie. Przypatrywałam się boiskowym zmaganiom mojego starszego brata, który od zawsze był dla mnie wzorem do naśladowania. To on zaszczepił we mnie pasję do piłki nożnej i sędziowania. Czekałam aż skończę 18 lat, zapisałam się na kurs sędziowski w Warszawie w 2007 r. i od tego zaczęła się moja przygoda, która mam nadzieję będzie trwała jak najdłużej.
Dlaczego akurat zdecydowałaś się na piłkę nożną kobiet?
Sędziuję zarówno piłkę kobiecą jak i męską. Moim zdaniem kobieca piłka rozwija się w naszym kraju w bardzo szybkim tempie. Warto śledzić zmagania naszych piłkarek, ponieważ już niedługo mają szansę zaistnieć na arenie międzynarodowej. Zauważam u zawodniczek ogromną pasję i szacunek do piłki nożnej, dlatego z przyjemnością sędziuję ich mecze.
Jeżeli sędziujesz mecze mężczyzn, to w jaki sposób patrzą na kobietę biegającą z gwizdkiem?
Nie patrzą, ponieważ są zajęci grą w piłkę. Żartuję oczywiście, ale coś w tym jest, piłkarze, którzy mają profesjonalne podejście do piłki nie zwracają uwagi na to czy sędziuje wysoki brunet, czy niska blondynka, wykonują swoje zadanie. Często jestem zasypywana komplementami, na które z przykrością muszę stwierdzić, nie zwracam uwagi. Niemiłe komentarze zdarzają mi się naprawdę bardzo rzadko. Rozśmieszyło mnie stwierdzenie jednego z piłkarzy: „Proszę Pani w domu kobieta na mnie krzyczy, przychodzę pograć w piłkę i tutaj też kobieta na mnie krzyczy”. Prawda jest taka, że obecność kobiety na boisku, ma na ogół pozytywny wpływ na piłkarzy, starają się nie używać wulgaryzmów i grać fair.
Jakie są Twoje największe sukcesy?
Mój największy sukces to sędziowanie na Mistrzostwach Europy Studentów w 2010 r. Uważam tamte chwile za niezapomniane przeżycie, poznałam wielu wspaniałych ludzi, utalentowanych sędziów, atmosfery mistrzostw nie da się opisać. Zostałam wytypowana do sędziowania finału, ale drużyna z Polski wygrała półfinał, a jak wiadomo nie mogłam sędziować swoim rodaczkom, więc poprowadziłam spotkanie o trzecie miejsce. To był zdecydowanie mój największy sukces.
Czy jakiś szczególny mecz, który sędziowałaś zapadł Tobie w pamięć?
Mam na swoim koncie około 320 zawodów i jest mi ciężko wybrać jedno szczególne spotkanie, ponieważ było ich z pewnością wiele. Mile wspominam np. mecz z udziałem „Orłów” Kazimierza Górskiego. Każde zawody, na które jestem wyznaczona w trójce z bliskimi mi osobami są dla mnie szczególne, bo podstawą dobrego sędziowania jest zgrana trójka.
Co sądzisz o poziomie sędziowania w T-Mobile Ekstraklasie?
Jestem optymistką i moim zdaniem jest coraz lepszy. Oczywiście zdarzają się błędy, ale w tym „zawodzie” są one niestety nieuniknione. Na początku mojej sędziowskiej przygody miałam okazję sędziować kilka meczów z Szymonem Marciniakiem. Szymon był naprawdę bardzo dobrym nauczycielem, mile wspominam mecz w Konstancinie, który razem sędziowaliśmy. Kibicuję także Pawłowi Raczkowskiemu, z którym również spotkałam się na boisku.
Z Martą Lau rozmawiał Łukasz Roszkowski / Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?