Lech - Legia. Przed nami wielkie piłkarskie święto! [KOMENTARZ]

Rafał Połczyński
Przed nami wielkie piłkarskie święto. Dzisiaj klasyk Lech - Legia
Przed nami wielkie piłkarskie święto. Dzisiaj klasyk Lech - Legia Paweł Jaskółka / Ekstraklasa.net
"To więcej niż 3 punkty". Tak Lech Poznań reklamuje niedzielny hit 13. kolejki Ekstraklasy. To hasło trafia w sendo. Powiedzcie, który to już raz emocjonujecie się tym starciem? W niedzielę nikt nie będzie myślał o tym, że Wojskowi mieli grać w Lidze Mistrzów, a Kolejorz w Lidze Europy.

Relacja pomiędzy Lechem, a Legią jest bardzo specyficzna. Na ogół opiera się na nienawiści, wrogości i ciągłej walce. Jednak są momenty, kiedy jest inaczej. Wiadomo, że większość zainteresowanych temu zaprzeczy, ale kibice obydwu drużyn darzą się sporym szacunkiem. Skąd to wiem? Wystarczy czasem popatrzeć na to wszystko z dystansem. Zdarzały się niechlubne wyjątki (np. Bydgoszcz), jednak na ogół ten mecz był dla wszystkich gigantycznym, piłkarskim świętem. A motywem przednim wspólnej zabawy zawsze było hasło "piłka nożna dla kibiców".

Pamiętam takie spotkania, gdzie legioniści siedzieli obok fanów w szalikach Kolejorza. Nie w klatce dla przyjezdnych, tylko w sektorze przy "Kotle". Dlaczego? Legii Warszawa zdarza się od czasu do czasu otrzymać zakaz wyjazdowy. Tak było w słynnym 2004 roku. Ówczesne władze Poznania nie zaaprobowały obecności fanów CWKS-u na stadionie przy ulicy Bułgarskiej. Długie protesty Kolejorza nie przyniosły efektu, ale Wiara Lecha szybko znalazła na ten problem antidotum. "Zieloni" dostali około 200 biletów i mogli obejrzeć finał Pucharu Polski na żywo. Wracali do domu w złych humorach, ponieważ bohaterem tamtego wieczoru był nie Marek Saganowski, tylko Piotr Reiss. Idol i król Poznania.

To nie była pierwsza i ostatnia taka sytuacja. Kibice Dumy Wielkopolski jeszcze niejednokrotnie wpuszczali na swój stadion gości z Warszawy, a pewnie niejedna mieszkająca w stolicy pyra wpadła na pomysł pójścia na Łazienkowską incognito. Sam kiedyś to zrobiłem. Niestety, ale byłem na tyle inteligentny, że poprosiłem o najtańszy bilet. Pani w kasie sprzedała mi wejściówkę, dzięki której mogłem dostać się na "Żyletę". Ogólnie lubię dużo mówić, ale wtedy nie odezwałem się przez 90 minut. To nie było najmilsze popołudnie w moim życiu, a tego stanu nie zmienił gol Przemysława Pitrego i wyniki 0:1 dla Kolejorza. Niezapomniane doświadczenie.

Każdy z nas nosi w swojej pamięci wiele takich wokółmeczowych historii. Kiedyś jeden ze sponsorów wpadł na genialny pomysł, żeby piłkarze Lecha wybiegli na murawę w niebieskich włosach. Do dziś nie wiem czy sprzedaż artykułów oferowanych przez firmę wzrosła, ale szyderstwom na trybunach nie było końca. W dodatku Kolejorz przegrał 1:2 po kuriozalnym samobóju Michała Golińskiego. Z kolei sezon wcześniej Lech pokonał Legię 3:0. Bohaterem tamtego wieczoru był oczywiście nie kto inny jak Piotr Reiss, ale kibice w Wielkopolsce do dziś pamiętają wypowiedź Macieja Murawskiego. Pomocnik Lecha powiedział wtedy "Chcę zostać w Poznaniu! Kocham ten klub!". Kilka miesięcy później Murawski grał na Łazienkowskiej.

Skoro już jesteśmy przy tego typu przypadkach, to nie można nie wspomnieć o Pawle Kaczorowskim. Były reprezentant Polski posunął się w swoich poczynaniach dalej. Nie dość, że "Kaczor" ma na swoim koncie występy w barwach Warszawskiej Polonii, to w dodatku jako zawodnik Lecha obrażał kibiców Wojskowych na ich własnym stadionie. Było to po zwycięskim dla Kolejorza finale Pucharu Polski w 2004 roku. Już pół roku później Paweł Kaczorowski został entuzjastycznie przyjęty przez Legionistów jako zawodnik ich klubu. W ramach prezentu powitalnego na murawę stadionu przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie poleciało kilkadziesiąt gumowych kaczek. Kilka miesięcy później Lech podejmował w Poznaniu Legię. Zarówno niebiesko - biali jak i Wojskowi skandowali wówczas "Chórzysto nigdy nie będziesz legionistą". Piłkarz udawał, że go to nie rusza, ale... Wierzycie w to?

Dla wielu osób takie mecze kojarzą się przede wszystkim z zadymami i wzajemnym obrażaniem. Oczywiście, że coś w tym jest, ale prawda jest taka, że każdy klub chce pokazać się od jak najlepszej strony. Przez kilka lat tematem przewodnim inwektyw na temat Kolejorza była sprawa Wojciecha Kroloppa. Osobiście nie wiem, jakie są powiązania Lecha i szkoły chóralnej. Jednak rozmiłowani w tym temacie fani CWKS-u przez kilka lat mówili o "chórzystach" zarówno przy okazji spotkań rozgrywanych w Warszawie, jak i w stolicy Wielkopolski. Atrakcji na trybunach zawsze jest zatrzęsienie. Było słynne poznańskie Confetti, niezliczona ilość finezyjnych warszawskich kartoniad, legendarne sektorówki (np "Ona tańczy dla Mnie", "Zniknie Warszawa jak jawa jak sen", czy "Riders on the Storm"), choreografia, śpiewy i krzyki. Wszystko to napędza i podgrzewa atmosferę. Kto nie pamięta wspomnianego wcześniej Piotra Reissa, Artura Boruca, Michała Golińskiego, Marka Saganowskiego, Marka Jóźwiaka, czy Sergieja Kriwca, niech lepiej do niedzieli posiedzi w domu i poczyta stare Skarby Kibica. Ta rywalizacja ma swoją historię. Niezbędną do wyczucia atmosfery meczu. Poziom Ekstraklasy spada, ale takie szlagiery od zawsze żyją osobną historią.

Kibice Lecha powinni modlić się o to, żeby Legia nigdy nie spadła z Ekstraklasy i odwrotnie. Mówcie co chcecie, ale na takie mecze czekacie najbardziej. Na emocje. Mobilizują się Rataje, Targówek, Górczyn, Bemowo, i Jeżyce. Od najlepszej strony pokazać się chcą Pobiedziska, Marki, Swarzędz, Oborniki i Otwock. Wszyscy tym żyją. Ten mecz pokaże całej Polsce i niechętnym kibicom mediom, że nawet przy tak beznadziejnym piłkarskim poziomie jak ten, który prezentuje Ekstraklasa, da się stworzyć kapitalne show. Zadbają o to kibice obydwu drużyn. Wszystkie oczy na trybuny!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24