Lech nie zarobi na ewentualnym transferze "Lewego"

Wojciech Maćczak
Lech Poznań nie zarobi na ewentualnym odejściu Roberta Lewandowskiego z Borussii Dortmund. W umowie transferu zawodnika poznaniacy nie zapewnili sobie procentu z kolejnego transferu zawodnika. – Nie przewidzieliśmy, że wkrótce strzeli cztery bramki Realowi w półfinale Ligi Mistrzów – stwierdził członek zarządu „Kolejorza” Piotr Rutkowski.

Beckenbauer: Pozyskanie Lewandowskiego nie jest nam w tym momencie potrzebne

Dotychczas w mediach sporo spekulowano na temat procentu kwoty transferu, jaka może trafić do Lecha, gdy Lewandowski latem opuści Borussię. Wszelkie niejasności w tym temacie rozwiał Rutkowski w programie Lech Pub, nakręconym przez klubową telewizję. Przyznał, że klub nie zagwarantował sobie udziału w kolejnym transferze napastnika reprezentacji Polski, bo po prostu nie przewidział, że jego kariera aż tak się rozwinie.

- Zazwyczaj naszym celem jest wprowadzenie do umowy takiego zapisu, ale to zawsze jest związane z przebiegiem negocjacji. W przypadku „Lewego” można było uzyskać znacznie większą kwotę, rezygnując z procentów. I my na ten ruch się zdecydowaliśmy. Nikt nie mógł przypuszczać, że wkrótce zdobędzie cztery bramki w półfinale Ligi Mistrzów, tego nie da się przewidzieć – mówił Rutkowski.

Syn właściciela „Kolejorza” dodał, że taki zapis został zawarty w przypadku następcy Lewandowskiego w Lechu, czyli Artjoma Rudniewa. – W umowie z Hamburgiem już zawarliśmy taki zapis. Generalnie mamy założenie, by zawsze znalazł się w umowie przede wszystkim dlatego, że wierzymy w naszych chłopaków – stwierdził.

Lech nie może również liczyć na zysk z tytułu ekwiwalentu za wyszkolenie zawodnika, bo ukończył już 23. rok życia. Klub może liczyć tylko na tzw. solidary contribution. To zasada podziału 5-10 procent kwoty transferu piłkarza, który zmienia klub przed wygaśnięciem kontraktu. Z tego tytułu do poznańskiego klubu trafiłby 1% kwoty transferu „Lewego”, ale tylko pod warunkiem, że kolejnym jego pracodawcą nie będzie Bayern Monachium ani żaden inny niemiecki klub. Przepis ten dotyczy bowiem jedynie transferów między klubami, należącymi do różnych federacji. Czyli jeżeli w przyszłym sezonie Robert zostanie podopiecznym Pepe Guardioli, to do Poznania nie wpłynie ani złotówka z jego transferu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24