- Nie miałbym nic przeciwko, aby wynik meczu z Jagiellonią był taki sam jak na koniec poprzedniego sezonu - mówi Dariusz Żuraw przed sobotnim meczem.
Przypomnijmy, że 19 lipca na zakończenie rozgrywek rozpędzony Kolejorz rozgromił Jagiellonię 4:0, ale trzeba dodać, że wystąpiła ona wtedy z juniorami na środku obrony, co oczywiście ułatwiło zadanie poznaniakom. W przeszłości tak kolorowo nie było. Lech regularnie przegrywał u siebie 0:2, lipcowe 4:0 przerwało serię sześciu kolejnych gier z białostoczanami bez wygranej. Jagiellonia będąc już w słabej formie, potrafiła ograć Lecha u siebie 2:1, a bramkę strzelił mu Maciej Makuszewski, który w drużynie Żurawia, nie miał nawet miejsca w szerokiej kadrze meczowej.
Marek Rzepka o trenerze Dariuszu Żurawiu:
Każdy ma problemy
Pół roku to jednak w naszej lidze szmat czasu. Można w tym okresie tak jak Jagiellonia zanotować spektakularny zjazd. Białostocki zespół nie wygrał żadnego z sześciu ostatnich spotkań, a w trzech kolejnych nie strzelił gola i nie zdobył punktu. Kosztowało to posadę trenera Bogdana Zająca, z którym Jagiellonia rozwiązała w środę kontrakt. Pożar gasić ma jej były zawodnik Rafał Grzyb, który tymczasowo objął "Dumę Podlasia".
- Każdy zespół w trudnych czasach miał lub ma swoje problemy - mówi Dariusz Żuraw. - Ma je teraz Jagiellonia, trener Zając już nie przyjedzie, będzie nowa miotła. My musimy koncentrować się na naszej grze, na wykorzystaniu sytuacji, które będziemy mieć - twierdzi szkoleniowiec Kolejorza, który miał to szczęście, że przetrwał na stanowisku serię sześciu meczów bez zwycięstwa.
Zobacz też: 16-latkowie z Podkarpacia: Antoni Kozubal i Norbert Pacławski pną się w hierarchii Lecha Poznań
Jest ofensywa czy jej nie ma?
Lech choć zaczął wreszcie gromadzić punkty, gra siermiężnie i wolno. W ostatnich siedmiu spotkaniach przy Bułgarskiej lechici strzelili... tylko jednego gola. Przez 630 minut wpadł do bramki tylko strzał głową Arona Johannssona (w meczu ze Śląskiem), którego występ w sobotnim meczu stoi pod znakiem zapytania.
- Wróci skuteczność, to nikt nie będzie mówił o kryzysie - przekonuje Żuraw.
- Lech jest to bardzo dobry zespół, jeśli chodzi o siłę ofensywną, ale mają mankamenty, które będziemy chcieli wykorzystać. - twierdzi natomiast tymczasowy trener Jagi Rafał Grzyb. - Jednak musimy się przede wszystkim skupić na sobie - dodaje, co tylko pokazuje, jakie banały wygłaszają szkoleniowcy na przedmeczowych konferencjach.
Jeśli chodzi o konkrety, to Żuraw zdradził, że wyzdrowiał już Tymoteusz Puchacz, ale raczej nie zobaczymy go jeszcze na boisku w sobotę.
- Zakładamy zmiany, ale czy będą duże? Raczej kosmetyczne - mówi z kolei Rafał Grzyb. - Liczę na to, że wrócimy do dyspozycji, którą nasi piłkarze prezentowali wcześniej. To są bardzo dobrzy zawodnicy, muszą uwierzyć w siebie i swoje możliwości, bo potencjał w tej drużynie jest bardzo duży. Jesteśmy personalnie zbyt mocną drużyną, by zajmować w tabeli te miejsce, na którym w tej chwili jesteśmy. Zawodzi przede wszystkim organizacja gry. Jeśli uda nam się to zdecydowanie poprawić, to o wynik w Poznaniu jestem spokojny - zakończył trener Grzyb.
Współpraca: Wojciech Konończuk (Kurier Poranny, Białystok)
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?