Lechici o meczu z ŁKS-em: Nie daliśmy rywalowi szans

Wojciech Maćczak
– Jeżeli strzelamy pierwsi bramkę to zazwyczaj wygrywamy - uważa Mateusz Możdżeń
– Jeżeli strzelamy pierwsi bramkę to zazwyczaj wygrywamy - uważa Mateusz Możdżeń Bartłomiej Wutke
Po pięciu ligowych spotkaniach bez strzelonej bramki piłkarze Lecha Poznań przełamali niemoc i czterokrotnie pokonali bramkarza ŁKS-u Pavle Velimirovicia. Każdą bramkę zdobył inny zawodnik, co jest dość optymistyczną informacją dla poznaniaków, gdyż zadaje kłam opinii, że ich gra zależy jedynie od postawy Artjoma Rudneva.

Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Siergiej Kriwiec. – W końcu strzeliłem bramkę. Długo na nią czekałem, miałem dość ciężki okres. Dobrze, że udało się przełamać. Dzisiaj w ogóle wszystko wyszło nam bardzo dobrze, od początku do końca meczu. Dzisiaj pierwsza połowa była świetna w naszym wykonaniu, pokazaliśmy wszystko, co potrafimy grać. Ten tydzień był dla nas bardzo dobry, na treningach było widać, że wszyscy jesteśmy skoncentrowani i chcemy zwycięstwa. W drugiej połowie, prowadząc 4:0, też stwarzaliśmy sytuacje. Jesteśmy zadowoleni z dzisiejszego meczu, mam nadzieję, że teraz już będzie dużo lepiej – komentował Białorusin po spotkaniu. Zawodnik Lecha stwierdził, że jego zespół od początku nie pozostawił złudzeń rywalowi. – Nie daliśmy dzisiaj szansy ŁKS-owi, nawet takiej minimalnej. Dobrze nam wyszło to spotkanie, szybko strzeliliśmy bramki no i później już graliśmy tak dla zadowolenia – mówił.

Szybko zdobyta pierwsza bramka była bardzo ważnym czynnikiem, wpływającym na przebieg dalszej części spotkania. Mówił o tym również Mateusz Możdżeń. – Jeżeli w tej rundzie strzelamy pierwsi bramkę to zazwyczaj wygrywamy, nie odpuszczamy już do końca. W pierwszej połowie do tego dopisywało nam szczęście, chyba wszystkie celne strzały kończyły się bramkami – mówił strzelec czwartego gola w tym meczu. Po strzale Możdżenia piłka odbiła się od słupka i wpadła do pustej bramki. – Słyszałem, że kibice cieszyli się, zanim piłka wpadła do bramki. Ja natomiast myślałem, że będzie obok słupka, ale jednak wpadło – oceniał tą sytuację.

Druga połowa była już nieco słabsza w wykonaniu poznaniaków. Ciężko się dziwić, że prowadząc 4:0 nie kwapili się do szczególnych ataków na bramkę rywala, a spokojnie rozgrywali piłkę. – Oczywiście gdy wygrywasz czterema bramkami to nie idziesz do ataku. W drugiej połowie mieliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Myślę jednak, że 4:0 to bardzo dobry wynik – komentował Kriwiec. Podobnego zdania był Możdżeń. – Na pewno korciło nas trochę żeby zdobyć kolejne gole, ale przede wszystkim chcieliśmy zagrać na zero z tyłu, a także uważaliśmy, by obyło się bez kontuzji, żeby po prostu dociągnąć to zwycięstwo do końca meczu. Chcieliśmy zagrać spokojnie i myślę, że nam się to udało. Może wyglądało to nieco słabiej, trzeba przyznać, że w drugiej połowie nie wszystko nam wychodziło, wrzuciliśmy chyba za dużo luzu. Mieliśmy to 4:0, to jest ogromna zaliczka do przerwy i później mogło wyglądać trochę tak, jakby nam nie szło – mówił.

Ivan Djurdjević zauważył natomiast, że Lech niezbyt dobrze rozpoczął ten mecz, ale szybko zdobyta bramka pozwoliła mu wejść na właściwe tory. – Nie weszliśmy dobrze w ten mecz, ale szybko padła pierwsza bramka i już łatwiej było grać. Ogólnie bardzo szybko strzeliliśmy cztery bramki, jednak nie ma co się za dużo cieszyć. Wygraliśmy ten mecz, ale jeszcze dużo pracy przed nami. Kilka ostatnich meczów nie graliśmy dobrze, ale teraz chcemy wrócić na właściwe tory – komentował Serb, który w wyjściowym składzie pojawił się z powodu kontuzji Huberta Wołąkiewicza. – Jestem osobą, która cały czas jest gotowa do gry. Nie ważne, czy jestem dwudziestym zawodnikiem, czy siedzę na ławce, czy wychodzę w podstawowym składzie. Myślę, że obojętnie kto by dzisiaj grał, to dałby z siebie 200%. A to, kto gra to już jest sprawa szkoleniowców – mówił po meczu.

Wszystko o T-Mobile Ekstraklasie w naszym dziale specjalnym!

Istotne dla Lecha jest przełamanie Rudneva, który po kilku słabszych meczach tym razem zdołał zdobyć bramkę. – To bardzo ważne, bo na razie jesteśmy zależni od niego. Tak to wygląda, że on ma piętnaście bramek na szesnaście spotkań, czyli strzelił ponad połowę naszych goli w tej rundzie. Dobrze, że to przełamanie przyszło teraz, a nie w ogóle – mówił Możdżeń, dodając jednak, że powodem do radości jest fakt, że nie tylko Łotysz strzelał gole dla Lecha. – Ostatnio sporo osób narzeka, że całą rundę tylko Rudnev strzela. No i teraz udało się, każdą bramkę zdobył inny zawodnik. Można się tylko z tego cieszyć – stwierdził.

Przed Lechem jeszcze jeden mecz w tym roku – za tydzień „Kolejorz” podejmie na własnym boisku Zagłębie Lubin. – To ostatni mecz u siebie, musimy wygrać, żeby zostać w walce o szczyt. W Lechu tak jest, po zwycięstwie nie ma euforii bo wiadomo, że każdy kolejny mecz jest najważniejszy – stwierdził Djurdjević.

Wypowiedzi w Poznaniu zebrał Wojciech Maćczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24