Lee z Manaus: Angielskie media przesadzają! Murawa będzie w porządku (2)

Tak to już dzisiaj! Obudziłem się rano podekscytowany, niczym dziecko w Boże Narodzenie. Dzisiaj liczy się tylko mecz Anglia - Włochy w amazońskiej dżungli. W południe ruszyłem na stadion, dołączając do grupy tysięcy angielskich fanów.

Miasto jest pełne zielono-żółto-niebieskich dekoracji. Wspominałem Wam o Eldorado już w poprzednim wpisie. Ta kolorowa część miasta znajduje się 5-10 minut od stadionu. Wszystko zaczęło się w czasie Mundialu w 1998 roku - dzielnice zaczęły rywalizację o miano najefektowniej udekorowanej części miasta.

Jedną z nich jest Rua 3 Alvorada, którą ostatnio odwiedziłem. Na ulicach było pełno ludzi, wszyscy robili zdjęcia kolorowym malowidłom na ziemi, które przedstawiają stadion i maskotkę Mundialu. Podnosimy wzrok do góry, a tam wielka brazylijska koszulka z numerem 10 zrobiona z kokardek i taśmy papierowej. Słychać było dźwięki muzyki do tańczenia samby. Ulica na końcu była najfajniejsza - kiedy na nią weszliśmy pojawiały się ostatnie dekoracyjne "szlify". Muzyka niosła się po całej okolicy, wszystko w typowo karnawałowym stylu. Przyozdobione były także bary. Po prostu Brazylia!

Przedwczoraj było bardzo gorąco. Było 35 stopni Celsjusza. Dziś trochę chłodniej, bo tylko 26. Ostatnio mówiło się o fatalnej murawie na Amazonia Arena. Słyszałem o tym w angielskich wiadomościach. Brytyjska prasa ma jednak tendencję do przesadzania. Ostatnio przez dwie godziny lało jak z cebra - myślę, że murawa będzie w porządku.

Co do meczu Brazylijczyków to trzeba przyznać, że trzy punkty zdobyli trochę szczęśliwie. Telewizja w kółko pokazuje powtórki z tego spotkania. Brazylijczycy na pewno są jednak zadowoleni. To była dla nich niesamowita noc. Wszyscy imprezowali. Teraz zrobiło się w Manaus nieco spokojniej - czekamy na pierwszy mecz na Amazonia Arena. To już dziś - Anglia - Włochy. To będzie fenomenalny dzień!

Atmosfera w Manaus