Legia - Lech LIVE!

Konrad Kryczka
Lech Poznań - GKS Bełchatów 5:0
Lech Poznań - GKS Bełchatów 5:0 Maciej Urbanowski
Ledwo tydzień po finale pucharu Polski Legia z Lechem spotykają się ponownie w Warszawie. Tym razem nie na Stadionie Narodowym, lecz na obiekcie przy Łazienkowskiej 3. Stawką punkty w wyścigu o mistrzostwo Polski, którego broni Legia, a którym Lech cieszył się ostatnio pięć lat temu.

„Będzie jeszcze sześć kolejek” – mówi wielu, zaznaczając, że trudno mówić, iż dzisiejsze spotkanie Legii z Lechem zadecyduje o mistrzowskim tytule. My do końca się z tym nie zgadzamy. Oczywiście wiadomo, że do końca sezonu wszystko się może zdarzyć. Istnieje wcale nie tak małe prawdopodobieństwo, że walka o tytuł rozstrzygnie się dopiero w ostatniej kolejce, że po drodze Lech z Legią stracą jeszcze sporo punktów. W końcu zdążyliśmy już przywyknąć do tego, że Ekstraklasa to miejsce, w którym mogą się wydarzyć najbardziej zaskakujące rzeczy. Jednak – ze względu na to, że Lech z Legią prowadzą własną walkę o tytuł – dzisiejszy mecz będzie kluczowy dla losów trofeum. Jeżeli Lech wygra, wskoczy na pierwsze miejsce i będzie miał wszystkie karty w rękach. Legia ma z kolei margines błędu, ale wygrana z „Kolejorzem” pozwoliłaby jej na zwiększenie przewagi nad rywalem, a co za tym idzie, w następnych sześciu meczach warszawianie mogliby sobie pozwolić na jakieś potknięcie.

Na dzisiaj sytuacja jest jednak taka, że Legia jest liderem i wszystko zależy niejako od niej. Warszawianie mają dodatkowo przewagę psychologiczną po zeszłotygodniowym finale pucharu Polski, w którym pokonali Lechitów 2:1, sięgając po 17. triumf w tych rozgrywkach w historii klubu. Poznaniacy byli po spotkaniu podłamani, ponieważ w pierwszej połowie przycisnęli Legię, ale nie potrafili tego zamienić na więcej niż jedną zdobytą bramkę. W drugiej odsłonie spotkania Lech wypadł już gorzej i ostatecznie musiał się pogodzić z przegraniem kolejnej w ostatnich latach rywalizacji ze stołeczną drużyną. – Wynik finału będzie nas bolał, ale za tydzień mamy mecz w walce o mistrzostwo. W tym roku jesteśmy tak blisko, że nie możemy tego odpuścić. Musimy walczyć i robić wszystko, żeby mistrzostwo wróciło do Poznania – komentował po ostatnim gwizdku sędziego obrońca Lecha Marcin Kamiński, który pamięta ostatni tytuł mistrza Polski zdobyty przez klub z Poznania. Było to w 2010 roku, więc w warunkach piłki nożnej dosyć dawno. – Głód sukcesu w moim przypadku jest ogromny. Myślę, że w szatni jest podobnie. Nie ma wśród nas wielu zawodników, którzy zdobyli trofea, więc chcemy po nie sięgać – dodawał obrońca „Kolejorza”.

Taką sytuację w poznańskim klubie znoszą coraz gorzej. Lech w tym sezonie dobrze radził sobie w ligowych konfrontacjach z Legią, jednak w ostatecznym rozrachunku nie będzie to miało znaczenia, jeżeli tytuł mistrza Polski zostanie przy Łazienkowskiej 3. Wiedzą o tym wszyscy, a ludzie związani z warszawskim klubem chętnie o tym przypominają. Bogusław Leśniodorski w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego napomknął zresztą, że przez ostatnie 2,5 roku Lech niczego nie wygrał, a do tego odpadał z europejskich pucharów po meczach z amatorami. – To jest pewien show, uczestniczymy w takim, a nie innym biznesie. Siłą rzeczy - z kim te potyczki słowne mają się toczyć? Rywalizujemy ze sobą, ale na niwie prywatnej nie mamy żadnych animozji. Prezes Leśnodorski to bardzo inteligentny facet, lubimy się, można z nim pogadać na każdy temat, załatwić wspólne sprawy, choćby w Ekstraklasie SA. Lubimy ze sobą rywalizować i nie ma w tym złych emocji. Ja się nie obrażam na pstryczki w nos, prezes Leśnodorski też nie. Chcemy wygrać na każdym polu – odpowiedział prezes Lecha, Karol Klimczak w rozmowie z Głosem Wielkopolski.

Być może prezes Lecha nie obraża się o te pstryczki, ale pewnie wolałby je wymierzać samemu. Do tego potrzebuje zdobycia mistrzostwa przez Lecha, czyli na początek wygrania dzisiejszego meczu. – Jeżeli padnie remis to pod koniec sezonu odpowiemy sobie na pytanie, czy to był cenny punkt, czy dwa stracone. Dlatego nie kalkulujemy i do Warszawy jedziemy po zwycięstwo i trzy punkty. Wszyscy mówią o tym, że mistrzostwo Polski rozstrzygnie się pomiędzy nami lub Legią. Ale może się tak zdarzyć, że do tej walki włączy się więcej drużyn – stwierdził z pewną dozą ostrożności trener Lecha, Maciej Skorża. Szkoleniowiec przyznał również, że piłkarze nie mogą się doczekać na możliwość rewanżu za finał pucharu Polski. – W szatni panuje atmosfera wyczekiwania na ten mecz. To bardzo ważny moment tego sezonu. Rozpoczynamy rundę finałową, gdzie każdy punkt ma ogromną wartość. Po ostatnim meczu na Stadionie Narodowym liczę na sportową złość moich zawodników – dodawał Skorża.

Meczu nie mogą się też doczekać w Warszawie i trudno powiedzieć, żeby na legionistach ciążyła mniejsza presja. Gospodarze dzisiejszego spotkania – w celu jak najlepszego przygotowania do ostatnich spotkań sezonu – zdecydowali się nie rozmawiać z dziennikarzami. Gdyby więc nie zdobyli tytułu, okazałoby się, że odcinanie od mediów odbije im się podwójnie (już teraz byli krytykowani za taką postawę). Na razie wszystkim w Legii dopisują humory, jednak przy Ł3 mimo zeszłotygodniowego triumfu unikają sformułowań o zdobyciu, nie wiadomo jak wielkiej, mentalnej przewagi. – Nie wiem, czy mamy przewagę psychologiczną nad Lechem. Byliśmy bardzo szczęśliwi ze zdobycia Pucharu Polski, bo walczyliśmy o niego już od 1/16 finału, kiedy mierzyliśmy się z Miedzią Legnica. Nie było łatwo, bo Pogoń wyeliminowaliśmy dopiero po dogrywce, a o awansie do półfinału decydowała seria rzutów karnych – podsumował Henning Berg.

Podobnie sprawę przedstawiają piłkarze. – Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli taką przewagą psychologiczną nad Lechem, na której mielibyśmy jechać do końca sezonu. To będzie zupełnie inny mecz, dlatego w jego kontekście nie ma sensu przywiązywać wagi do finału – tłumaczył Igor Lewczuk, który w meczu pucharowym był tylko rezerwowym. W finale nie wystąpił również Orlando Sa, ale on z powodu złapanej niemal w ostatniej chwili kontuzji nie znalazł się nawet w osiemnastce meczowej. Teraz powinien być już gotowy do gry. Podobnie jak Michał Żyro, który w zeszłotygodniowym spotkaniu wszedł z ławki i opuścił je przed ostatnim gwizdkiem sędziego po tym, jak w starciu z Barrym Douglasem złamał nos. Z tego powody legionista – podobnie jak w ostatnim czasie wielu innych polskich piłkarzy – będzie grał w specjalnej masce.

RELACJA SMS

Nie będziesz w stanie śledzić meczu Legii z Lechem? Nic straconego! Zamów najlepszą relację SMS w Ekstraklasa.net! Nasz dziennikarz poinformuje Cię o składach, opisze strzelone bramki i przekaże wynik do przerwy i po ostatnim gwizdku!

Aby zamówić relację na żywo na Twój telefon wyślij SMS o treści leglech na numer 72355 (koszt 2,46 zł).

Najważniejszy etap w wyścigu o mistrzostwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24