Legia znokautowała Ruch w Chorzowie! Trzy gole w 12 minut, Nikolić show (RELACJA, ZDJĘCIA)

Kaja Krasnodębska
Ruch Chorzów - Legia Warszawa 1:4
Ruch Chorzów - Legia Warszawa 1:4 ARKADIUSZ LAWRYWIANIEC/POLSKA PRESS
Piłkarze Legii Warszawa przerwali serię pięciu meczów bez zwycięstwa w niezwykle efektowny sposób - w spotkaniu 9. kolejki Ekstraklasy rozbili w Chorzowie Ruch 4:1 po 12 minutach prowadząc już 3:0. Wynik spotkania już po 40 sekundach gry otworzył Nemanja Nikolić (9 goli w 9 meczach), który w dalszej części meczu dołożył jeszcze dwie asysty oraz brał udział w akcji bramkowej przy czwartym golu. Dzięki wygranej w Chorzowie Legia wskoczyła na pozycję wicelidera. Ruch spadł z trzeciego na szóste miejsce.

Sprawdź: Najwolniejsze polskie miasta [RANKING]. Mieszkasz w jednym z nich?

Piękna pogoda, piękna oprawa na boisku i doniosła atmosfera. Przed pierwszym gwizdkiem wydawało się, że w Chorzowie panują idealne warunki do gry w piłkę. Szczególnie dla gospodarzy, których w walce wspierało dzisiaj 9300 gardeł. Całość uświetniał utytułowany rywal. To miało być wielkie święto chorzowian. Już pierwsze minuty pokazały, że rzeczywistość rzadko trzyma się planu.

Zanim jeszcze ktokolwiek się spostrzegł, Matus Putnocky po raz pierwszy wyjmował piłkę z siatki. Fatalny błąd Mateusza Cichockiego wykorzystał Aleksandar Prijović. Dośrodkował piłkę do czającego się w polu karnym Nemanji Nikolicia. Węgier bez problemu uciekł Urbańczykowi, wyminął Punockiego i trafił do bramki.

Wydawało się, że najgorsze już za chorzowianami. Nic bardziej mylnego – to co złe dla nich w tym meczu miało dopiero nadejść. I to bardzo szybko. Zegar nie wybił jeszcze nawet dziesiątej minuty a słowacki golkiper Niebieskich po raz drugi musiał uznać wyższość rywali. Tym razem na listę strzelców wpisał się Stojan Vranjes. Wykorzystał on nadlatującą od Nikolicia piłkę i umieścił ją w siatce. Zrezygnowani chorzowianie po raz drugi rozpoczęli grę i od razu stracili futbolówkę. Przejęli ją rywale i ponownie skierowali ją w pole karne Putnockiego. Tam już czekał Kucharczyk, który oddał strzał w tempo i zdobył trzecią bramkę.

Wysokie prowadzenie nieco uspokoiło legionistów. Przestali tak cisnąć, pozwolili chorzowianom na dojście do piłki. Gospodarze skwapliwie to wykorzystali. Z dobrej strony pokazywali się szczególnie Maciej Urbańczyk, Kamil Mazek oraz Mariusz Stępiński. I to właśnie ta trójka wykreowała bramkową sytuację. Pierwszy z nich wykorzystał stratę Dominika Furmana i skierował piłkę na prawe skrzydło. Tam już czekał Mazek. Szybkim rajdem wyminął Tomasza Brzyskiego oraz Igora Lewczuka i w tempo podał do Stępińskiego. Były napastnik Widzewa wyminął Rzeźniczaka i umieścił piłkę w siatce.

Zdobyty gol dodał chorzowianom skrzydeł. Gra zdecydowanie się wyrównała. Zgromadzeni przy Cichej kibice mieli okazję oglądać fantastyczne widowisko. Futbolówka pędziła to z jednej na druga stronę boiska. Przed niemal stuprocentowymi sytuacjami stawali zarówno Wojskowi jak i gospodarze. Widowiskowymi interwencjami mieli okazję popisać się obaj słowaccy bramkarze. Najpierw strzały Kucharczyka i Nikolicia wybronił Putnocky, a potem do walki o obronę kolejki stanął Dusan Kuciak. Nie zaskoczyła go próba Łukasza Surmy. Nieudane próby wyraźnie działały na ambicje obu zespołów. Co i raz groźne akcje pod bramką Ruchu kreowali Prijović na spółkę z Guilherme czy Nikoliciem. Wiele zagrożenia w polu karnym Legii sprawiali natomiast Marek Zieńczuk, Łukasz Surma czy nawet Rafał Grodzicki. Żaden jednak nie zdołał jeszcze przed przerwą zmienić końcowego rezultatu.

Mimo niekorzystnego rezultatu, Waldemar Fornalik nie zamierzał się poddawać. Już w przerwie dokonał pierwszej zmiany. Z boiska ściągnął walczącego ale i wolnego Marka Zieńczuka, a w jego miejsce wpuścił Tomasza Podgórskiego. Były zawodnik Piasta to swoista tajna broń chorzowian. W dzisiejszym meczu po raz pierwszy dostał tyle minut na murawie. Ale z początku nie wniósł zbyt wiele na boisku. Obraz gry przypominał tego sprzed samej przerwy. Obie drużyny wymieniały akcję za akcją. Zarówno Nikolić jak i Stępiński przyprawiali słowackich golkiperów o ból głowy. Próbowano również strzałów z dystansu, ale te zwykle nie leciały w światło bramki.

I właśnie wtedy kiedy Ruch zaczął zdobywać sobie przewagę, padł gol. I to wcale nie dla gospodarzy. Środkiem boiska świetnie popędził Guilherme i przed polem karnym zagrał do Prijovicia. Szwajcar wyminął Grodzickiego i z pierwszej piłki uderzył do bramki. Czwarte trafienie Legii ponownie zachęciło chorzowian do ataku. Szybko prawą stroną pędził Mazek, środkiem walczył Patryk Lipski, ale nic z tego nie wychodziło.

Na dwadzieścia pięć minut przed końcem gry wydawało się, że goście całkowicie przejęli panowanie nad boiskowymi wydarzeniami. Zaangażowanie chorzowian nie pozwalało im nawet dojść w pole karne Dusana Kuciaka. Podopieczni Henninga Berga spokojnie kontrolowali grę, aczkolwiek sami również nie stworzyli sobie groźniejszych sytuacji. Widząc opadającą wiarę i chęci swojego zespołu, trener Fornalik dokonał drugiej zmiany. Na murawę w miejsce całkowicie zgubionego Lipskiego, wszedł Artur Lenartowski. Przy Cichej liczyli, że powtórzy on scenariusz sprzed kilku tygodni, kiedy to zaraz po wejściu wpisał się na listę strzelców. Tym razem się nie udało, a Lenartowski pokazał się jedynie faulując Vranjesa.

Do końcowych minut obraz gry nie uległ zmianie. Podopieczni Fornalika oddali jeszcze kilka strzałów, ale wszystkie okazały się niecelne.

Więcej o 9. KOLEJCE EKSTRAKLASY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24