Przed tygodniem w Szczecinie było co oglądać.
- To był taki sztorm jak za dawnych lat, gdy rywale mówili, że jak przetrwają pierwszy kwadrans to będą mogli pomyśleć o dobrym wyniku – podkreślał Eugeniusz Różański, były trener Pogoni.
Pogoń już do przerwy prowadziła 3:0. Później spuściła z tonu i skończyło się wynikiem 4:1. Kwestia awansu w zasadzie była rozstrzygnięta, ale do stolicy Islandii trzeba było polecieć, zagrać, a by nie przynosić wstydu – wygrać.
Trener Jens Gustafsson wybierając podstawowy skład również dał jasny sygnał – nie ma kombinatorstwa, granie na zwolnionych obrotach i oszczędzania sił. Skład był ten sam, co przed tygodniem, a to nie wróżyło niczego dobrego dla gospodarzy. Trener KR zareagował trzema zmianami, głównie w formacjach ofensywnych.
Pogoń od początku przeważała, ale przeciwnicy nie byli już tak przestraszeni jak w Szczecinie i przed swoją publicznością mocniej angażowali się w destrukcję. W pierwszym kwadransie mocno na tym ucierpieli Jean Carlos czy Damian Dąbrowski, którzy potrzebowali wsparcia medyków, by wrócić do gry. W ofensywie – zaskoczenia nie było, bo ponownie najwięcej się działo po akcjach lewą stroną. Ale też mało było ciekawych i płynnych akcji, a bramkowych sytuacji brakowało.
W 27. minucie kolejny kłopot, bo urazu stawu skokowego doznał w starciu z rywalem Konstantinos Triantafyllopoulos. Grek wrócił do gry, ale po dziesięciu minutach został zastąpiony przez Mariusza Malca. Minutę po tej zmianie Pogoń miała najlepszą okazję w I połowie. Prawym skrzydłem urwał się Carlos, ale do jego podania wzdłuż bramki Luka Zahović nie zdążył.
W 44. minucie niespodzianka: podanie spod linii autowej na swoje połowie między środkowych obrońców Pogoni, zła reakcja defensywy i Sigurour Bjartur Hallsson znalazł się przed Dante Stipicą. Strzelił z 17 m celnie do siatki. KR jeszcze w I połowie miał jedną sytuację, ale skończyło się na nerwach.
W II połowie Pogoń przyspieszyła. Z każdą minutą coraz mocniej zamykała przeciwników na ich połowie, ale Islandczycy też próbowali odgryzać się w kontrach. Brakowało sytuacji bramkowych po obu stronach.
Dużo ożywienia wnieśli na boisko Wahan Biczachczjan i Pontus Almqvist. Szwed raz pokazał swoją szybkość, a Biczachczjan w 75. minucie strzelał z pola karnego, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez jednego z obrońców.
Do końca Portowcy próbowali, ale brakowało pomysłów na przebicie się przez defensywę Islandczyków. I koniec końców – Pogoń po raz drugi przegrała w Islandii (tak jak w 2001 r. z Fylkirem), ale o jej dalszych występach w Lidze Konferencji przesądziła zaliczka z pierwszego meczu.
Pogoń w kiepskim stylu wypełniła w Reykjaviku zadanie i napisała pierwszy udany rozdział w historii swoich europejskich występów. Poprzednie przygody w Pucharze UEFA za każdym razem kończyły się na pierwszej przeszkodzie.
Zaraz po meczu drużyna Pogoni rozpoczęła podróż powrotną. Piątek to regeneracja zawodników, w sobotę trening, a w niedzielę inauguracja sezonu ligowego w PKO Ekstraklasie. Do Szczecina przyjedzie beniaminek rozgrywek Widzew Łódź. Początek spotkania o godz. 17.30.
KR Reykjavik – Pogoń Szczecin 1:0 (1:0)
Bramka: Hallsson (44.)
KR: Olafsson – Chopart Ż, Adalsteinsson, Lindgren, Larusson (78. Albertsson) – Sigurjonson Ż (78. Ragnarsson), Hanson, Bjarnason (78. Geirsson), Gunnarsson – Ljubicic (68. Finnbogasson), Hallsson Ż (64. Jonasson).
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos (37. Malec), Zech, Mata – Dąbrowski – Carlos, Drygas, Kowalczyk (69. Biczachczjan), Grosicki (86. Fornalczyk) – Zahović (69. Almqvist).
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?