Malinowski o mundialu: - Polska zawiodła, ale Brzęczek to dobry wybór

Sławomir Stachura
Mirosław Malinowski, prezes Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej i członek zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej, krytycznie ocenia występ naszej reprezentacji na mistrzostwach świata w Rosji, gdzie Polska nie wyszła z grupy. Jest natomiast zadowolony z tego, że Adama Nawałkę zastąpił Jerzy Brzęczek.

- O naszym występie na mundialu powiedziano już i napisano chyba wszystko – mówi Malinowski, który z trybun oglądał wszystkie mecze Biało-Czerwonych w Rosji, a więc porażkę w Moskwie z Senegalem 1:2, przegraną 0:3 z Kolumbią w Kazaniu i skromną wygraną 1:0 z Japonią w Wołgogradzie. Polacy zajęli ostatnie miejsce w grupie i tak jak z mistrzostw w Korei Południowej i Japonii w 2002 roku oraz w Niemczech w 2006, szybko wrócili do domu, już po trzech spotkaniach.

- Kluczowy był oczywiście ten przegrany mecz z Senegalem. Kto ponosi porażkę w pierwszym spotkaniu, najczęściej nie wychodzi z grupy, tak jak to było również w przypadku broniących mistrzowskiego tytułu Niemców. Pojedynek z Senegalem pokazał, że nie byliśmy przygotowani pod względem motorycznym do imprezy i obciążeń, który taki turniej niesie, a przywiązanie Adama Nawałki do pewnych nazwisk, bez względu na to, że ci piłkarze w swoich klubach byli po prostu zmiennikami albo zmagali się z kontuzjami, okazało się błędem. W drugim meczu z Kolumbią trener dokonał pięciu zmian w składzie i szukał szczęścia, licząc, że to zagra. Niestety, nie zagrało. Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, motoryczne i wydolnościowe, to odstawaliśmy dość istotnie od innych zespołów, a w takim przypadku taktyka nie daje zamierzonego skutku – wylicza Malinowski.

Członek zarządu PZPN jest zadowolony, że następcą Nawałki został kolejny Polak.
- Niektórzy zarzucają Jurkowi Brzęczkowi, że nie ma zbyt bogatego CV, ale gdybyśmy popatrzyli na Kazimierza Górskiego, czy Antoniego Piechniczka, to ich osiągnięcia trenerskie przed objęciem reprezentacji były chyba jeszcze skromniejsze, a doprowadzili naszą drużynę do medali mistrzostw świata. Polska reprezentacyjna piłka osiągała dobre wyniki, gdy prowadził ją polski szkoleniowiec. Poza tym wierzę w wyczucie prezesa Zbigniewa Bońka, który już przy wyborze Nawałki miał nosa i przyniosło to nam wyniki na mistrzostwach Europy we Francji. A zwlekać z wyborem nowego selekcjonera nie można było, gdyż już za dwa miesiące czekają nas ważne i prestiżowe spotkania w Lidze Narodów, a rozgrywki te zaczynamy od wyjazdowego meczu z Włochami. Znajomość polskich realiów w tak krótkim czasie przez polskiego szkoleniowca jest większa, niż w przypadku trenera z zagranicy. Jurkowi trzeba teraz życzyć dużo determinacji i trzymać za niego kciuki - twierdzi Mirosław Malinowski.

Wróć na gol24.pl Gol 24