Pierwszy gwizdek w meczu Chorwacji z Kamerunem zabrzmi w nocy ze środy na czwartek - chorwackie media nie mają wątpliwości, że na spotkanie z "Nieposkromionymi Lwami" do wyjściowej jedenastki wskoczy powracający do składu po zawieszeniu Mario Mandżukić. Rosły napastnik jest reprezentantem "Vatrenich" od 2007, ale brazylijski Mundial jest dopiero jego pierwszym. Nic więc dziwnego, że na przedmeczowej konferencji "Mandża" nie krył emocji przed swoim debiutanckim występem na MŚ.
– To marzenie każdego gracza, jeśli nie każdego dziecka – zaczął. – To dla mnie pierwsze mistrzostwa świata i pragnę udowodnić co nieco. Jestem zachwycony, że wracam do składu, do samej chwili powrotu na boisko ciężko trenowałem. Spotkanie z Kamerunem jest dla nas najważniejsze, nie mogę się doczekać, aż się rozpocznie – mówił Mandżukić.
Słowa napastnika to dla Chorwatów żadna nowość - dla piłkarzy Niko Kovaca zwycięstwo z Kamerunem to absolutny mus, żeby liczyć na wyjście z grupy. – Przyjechaliśmy tutaj żeby wygrywać mecze i od samego początku wiemy, że musimy pokonać i Meksyk, i Kamerun. Sytuacja się nie zmieniła. Wierzę w to, że możemy zrobić pierwszy krok i nie czuję w związku z tym żadnej presji – komentował.
Jeśli wierzyć słowom Mandżukicia, tropikalne warunki w Ameryce Południowej to już nie problem dla piłkarzy z Bałkanów. – Przyzwyczajenie się do wilgotności zajęło nam trochę czasu, już jest nam zdecydowanie lżej. Gdy przyjdzie co do czego, nie możemy myśleć o pogodzie, tylko o meczu, który mamy rozegrać. Tylko wtedy możemy osiągnąć pozytywny rezultat – zakończył.
źródło: dnevnik.hr, hrsport.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
