Marcin Robak: Mój syn sam przychodzi do mnie z piłką pod pachą. Wywiad z gwiazdą Widzewa!
To może raz jeszcze. Po co to panu było?
- Rozumiem, że pytanie dotyczy mojego powrotu. Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale wróciłem przecież do Widzewa. Choć były oferty i zapytania z innych klubów, to chęć pomocy w odbudowie Widzewa była jednym z argumentów, które przekonały mnie do podpisania kontraktu w Łodzi. A pamiętajmy, że trafiłem z ekstraklasy do drugiej ligi. Do Widzewa zawsze miałem sentyment, mój poprzedni pobyt tutaj był bardzo udany, właściwie pod każdym względem. Na dodatek już zdążyłem się przekonać, że dzisiaj wszystko w Łodzi jest znacznie lepiej zorganizowane, jak chociażby nasza baza treningowa.
Osiągnął pan już bardzo wiele w piłce. Czy dziś, w wieku 37 lat, ma pan jednak poczucie pewnego niedosytu? Na przykład jeśli chodzi o mecze w reprezentacji Polski?
- To dosyć trudne pytanie. W seniorskiej kadrze wystąpiłem dziewięciokrotnie. Mam świadomość, że na kolejne powołania raczej nie mogę liczyć, choć w życiu staram się być optymistą. Więc w tej kwestii pewnie mogłem liczyć na więcej. Z drugiej strony, zapewne setki młodych adeptów futbolu chciałoby osiągnąć tyle, co ja. Nie mam żadnych kompleksów, jeżeli mamy mówić o moich dotychczasowych dokonaniach. Poza tym nie zapominajmy, że w najbliższym czasie nie przewiduję zakończenia kariery. Na podsumowania oraz wspominki przyjdzie jeszcze czas.
WIĘCEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE