Michniewicz: Liga jest niebezpieczna

(PAS)/Express Ilustrowany
- Czuję, że tu się wszyscy interesują losami Widzewa. W sklepie ludzie podchodzą i pytają, dyskutują – jedni gratulują, inni współczują. To mi się podoba - mówi Czesław Michniewicz, trener Widzewa Łódź.

Pracował pan w czołowych klubach Polski. Jak na ich tle wypada Widzew?
Każdy klub ma swoją specyfikę. W Lechu startowałem jako młody trener, była duża presja i wielkie oczekiwania. Udało nam się osiągnąć sukces. Trzy lata pracowałem. Bardzo długo, jak na polskie standardy.

A jak było w następnych klubach?
W Lubinie przyszedłem w trakcie sezonu, wywalczyliśmy mistrzostwo Polski. W Arce po jesieni mieliśmy 23 punkty, gdyby dziś tyle miał Widzew, mówilibyśmy, że to niezły wynik. Okazało się to jednak za mało. Po przegranym meczu z ŁKS odszedłem. W każdym zespole, w którym pracowałem, potrafiłem doprowadzić zawodników do najwyższego pułapu ich możliwości. W każdej z tych drużyn brakowało mi do tych sufitowych możliwości, które każdy osiągnął, jeszcze dwóch, trzech zawodników, żeby pójść dalej.

Jak będzie w Widzewie?
Mam nadzieję, że gdyby coś takiego udało się w Widzewie to w przyszłym sezonie można by było grać o wyższe cele. Zgadzam się z prezesem Cackiem, że punktów mogło być po rundzie jesiennej więcej. Tylko że tak może powiedzieć każdy w Ekstraklasie. To jest ten problem. Legia przegrywa sześć meczów i jest na trzecim miejscu. Liga jest atrakcyjna, ale też bardzo niebezpieczna.

Odnajduje się pan już w Łodzi?
Tak, mam prostą drogę na stadion. Na początku mieszkałem przy Galerii Łódzkiej, wystarczyło pięć minut i byłem na Widzewie. Od nowego roku będę mieszkał jeszcze bliżej. Do tej pory nie zwiedzałem niczego, nie postawiłem stopy na ulicy Piotrkowskiej, bo dużo czasu i z przyjemnością spędzałem w klubie.

Jaki jest tego powód?
Panuje taka prawdziwie rodzinna atmosfera, wszyscy są blisko siebie, blisko jest gabinet prezesa, sekretariat, marketing, biuro prasowe. Cały czas się przenikamy. W innych klubach to było strasznie pooddzielane. Żeby się dostać do prezesa, trzeba się było zapisywać do kolejki. To mi się niezbyt podobało. Dlatego Widzew trochę mi przypomina Poznań – stary budynek, wszyscy razem. W Lechu był tylko jeden problem – brakowało pieniędzy, ale za to był wynik. Czuję, że tu się wszyscy interesują losami klubu. W sklepie ludzie podchodzą i pytają, dyskutują – jedni gratulują, inni współczują. To mi się podoba. Łódź jest na pewno piłkarskim miastem.

Widzew ma wielkie sportowe ambicje.
A ja się dobrze z tym czuję. W Lubinie, gdy jechaliśmy na Legię walczyć o tytuł, nie było żadnego zainteresowania. Spokój, cisza, media się nami nie zajmowały. W Łodzi na każdej konferencji jest mnóstwo dziennikarzy, zadają wiele pytań. Gazet jest tyle, że nie mogę wyjść ze zdumienia. Gdzie indziej w kiosku jest jeden tytuł, najwyżej dwa. A tu ogromna różnorodność i wszyscy piszą o piłce, o Widzewie. To pokazuje, jakie tu jest zapotrzebowanie na sukces. Mam tego świadomość. Ludzie chcą czytać o Widzewie, ale nie chcą czytać tłumaczeń, dlaczego nam nie wyszło, tylko o zwycięstwach. I to mi się podoba, stanowi impuls do pracy i walki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24