„Młodzieńczy” bunt Ljuboji. Czy awantura w szatni to początek końca Serba w Legii?

Marek Koktysz
Danijel Ljuboja powoli traci status nietykalnej gwiazdy w Legii Warszawa
Danijel Ljuboja powoli traci status nietykalnej gwiazdy w Legii Warszawa T-Mobile Ekstraklasa/x-news
W przerwie meczu Legii Warszawa z Zagłębiem Lubin miała ponoć miejsce bardzo ciekawa sytuacja. Danijel Ljuboja rozkręcił awanturę. Jak wiemy w drugiej połowie go nie zobaczyliśmy. Znamienne jest to, że Wojskowi grali w drugich 45. minutach zdecydowanie lepiej. Można bez „Ljubo”? Można.

Awantura, o której wspominamy, była efektem szokującej dla Serba decyzji, jaką podjął Jan Urban. Na murawie za Ljuboję miał pojawić się Władimer Dwaliszwili. „Ljubo” tak to rozsierdziło, że podobno rzucał butami i wykrzykiwał, że nie szanuje się jego wkładu w grę klubu. Zawodnicy podobno głośno nie zareagowali na wybuch Ljuboji. Myślimy jednak, że zareagował Jan Urban.

- Wystraszyłem się, ale zaczęliśmy grać – mówił po meczu Jakub Kosecki o tym, co działo się w szatni.

Pytanie, czy Koseckiego przestraszyło ogólne zdenerwowanie i cierpkie słowa Urbana czy może to, że dostało się największej gwieździe zespołu. Taka sytuacja jeszcze niedawno byłaby nie do pomyślenia. Danijel Ljuboja w ekipie Macieja Skorży (poprzedniego trenera Legii) był stawiany na piedestale i nikt, nawet trener, nie ważył mu się przeciwstawić. Dodatkowo Serb miał pewne miejsce w składzie – niezależnie od tego, jak zagrał. Z murawy praktycznie nie schodził, a treningi sam sobie dobierał.

I teraz nagle taka bomba. Nie można jednak powiedzieć, że Ljuboja nie mógł być przygotowany na taki obrót spraw. Jan Urban po ponownym objęciu Legii nie dał sobie Serbowi wejść na głowę. Coraz częściej zdejmował „Ljubo” w końcówkach. To trener był nad zawodnikiem, a nie odwrotnie, jak za Skorży. Potem do Urbana dołączył Leśnodorski, który stwierdził, że Ljuboja kosztuje Legię za dużo, a nie można na nim budować drużyny na przyszłość. Serb ponoć to zrozumiał, ale musiało już docierać do niego, że status gwiazdy został poważnie nadszarpnięty. Apogeum musiało nadejść i nadeszło w sobotę.

Urban miał powody by zdjąć Serba – twierdzi, że z powodów taktycznych. Dla nas to zastępcze słowa na „Ljuboja grał bardzo kiepsko, więc go zdjąłem.”. I miał trener rację, Ljuboja gwiazdorzył, próbował indywidualnie wygrać mecz i to mu nie wychodziło. Wszedł Dwaliszwili i z miejsca miał okazję do zdobycia gola, ale trafił w poprzeczkę. Co się odwlecze, to nie uciecze i Gruzin w końcu do siatki trafił. A Legia? Legia zagrała najlepszą połowę na wiosnę, pomimo skromnego zwycięstwa.

Bez Ljuboji, a można

Legia wyszła na drugą połowę z Zagłębiem zmotywowana. Piłkarze gryźli trawę, jakby grali o mistrzostwo, awans do pucharów albo swoje życie. Ta ostatnia przyczyna jest w niektórych przypadkach możliwa. Astiz i Vrdoljak ciągle nie przedłużyli kontraktów, władze klubu przerwały z nimi rozmowy, dlatego każdy mecz to dla nich spotkanie, w którym muszą udowodnić, że zasługują na nowe, wysokie umowy. Tutaj brawa dla nowego prezesa za takie posunięcie, bo na razie wyraźnie działa.

Motywacja Legii w drugiej połowie to z pewnością zasługa Jana Urbana, który w krótkich, „wojskowych” słowach powiedział, co myśli o grze swoich podopiecznych. Czy jednak tylko trener miał na to wpływ? Znowu zataczamy koło – Ljuboja „coś dał” drużynie. Wcześniej mówiliśmy, że piłkarze nie zareagowali na jego furię. Głośno nie. Zareagowali na boisku.

Proste równanie. Kto emanował największą ambicją i energią na boisku w drugiej połowie? Dwaliszwili i Saganowski. Kogo najbardziej mógł urazić i rozsierdzić Ljuboja, uważając, że jest niezastąpiony? Napastników, bo to jego nominalna pozycja. I te właśnie "napadziory" (bo to słowo najbardziej pasuje do nabuzowanych „Lado” i „Sagana”) pokazały Ljuboji figę z makiem. "Jesteś niezastąpiony? Bez ciebie, to nie damy rady? No to patrz." Saganowskiego było wszędzie pełno, a lat ma tyle, co Serb – na dodatek miał problemy z sercem. Dwaliszwili, jak wspomnieliśmy z marszu łupnął w poprzeczkę i mógł mieć „wejście smoka”. Potem z zimną krwią wykorzystał podanie od Radovicia i strzelił na 2:0. Przez równe 45. minut starał się, był pod grą. Najlepszy moment „Lado” w Legii naszym zdaniem (konkurować może pierwszy mecz z Olimpią Grudziądz, ale to był inny przeciwnik, inna stawka, inny skład i wszystko było inne).

Początek końca?

Mieć buntownika w szatni, żaden trener nie chce. Jeśli więc awantura rzeczywiście miała miejsce, to pewnie nie pozostanie bez konsekwencji w środowisku klubowym. Urban wejść sobie na głowę nie da, a piłkarze nie chcą mieć w szatni kogoś, kto się szarogęsi i uważa za „równiejszego”.

Rozmowy kontraktowe z Ljuboją są wstrzymane. Prezes wciąż uważa, że Serb dostaje za dużo. Co ciekawe „Ljubo” zgadza się na obniżki, a zatem wychodzi na to, że mu w Legii dobrze i chce tu grać. Pytanie tylko czy zaakceptuje inną od finansowej obniżkę... spadek statusu gwiazdy. Czy dumny Ljuboja będzie chciał być po prostu jednym z jedenastu oddanych szeregowców?

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24