Możdżeń: Nie ukrywajmy, że w końcu dopisuje nam szczęście

W samej końcówce meczu nie zadrżała Panu noga? Możliwe, że zdobył Pan gola, który otwiera Lechowi drogę do europejskich pucharów.
Nie zastanawiałem się, chciałem tylko soczyście trafić w piłkę. Nie namyślałem się zbyt długo, w który narożnik bramki skierować piłkę. Kiedy jest taka sytuacja, trzeba trafić w bramkę. Podbiegłem z przekonaniem, że się uda i rzeczywiście tak było.

Lechia zagrała wczoraj dość słabo, a mimo to była bliska wywalczenia punktu.
Moim zdaniem to był mecz podobny do tego z Cracovią. Lechia przyjechała z nożem na gardle i nie miała nic do stracenia. Gdyby skończyło się remisem, to na pewno byśmy pluli sobie w brodę i mieli wielki żal. Na szczęście wygraliśmy i kamień spadł z serca. Trzeba się cieszyć z tego, co mamy. Mój gol był ważny, na pewno dodatkowo nas zmotywuje.

W ostatnich pięciu kolejkach zaliczyliście cztery zwycięstwa i remis. Czujecie się silni i gotowi do ostatecznej walki o europejskie puchary?
Na pewno tak. Właściwie każde zwycięstwo przybliża nas do celu, ale też sprawia, że jesteśmy mocniejsi. Są powody do optymizmu, czujemy się coraz lepiej. To bardzo pomoże, bo czeka nas ważne i trudne spotkanie. Zagramy przecież z Legią. Nie zapominamy też o następnych tygodniach. Do końca sezonu zostały cztery kolejki.

Teraz zmierzycie się z przeciwnikami z wyższej półki, czyli Legią i Polonią. Będzie trudniej o punkty?
Na razie na pewno możemy do tych meczów podchodzić z optymizmem. Nie ukrywajmy, że w końcu dopisuje nam szczęście. Tak było wczoraj i miejmy nadzieję, że będzie do końca sezonu. Nie będziemy bać się na boisku nawet bardziej ryzykownych zagrań. Fortuna uśmiechnęła się do nas w decydującym momencie.

Potwierdzeniem tych słów są wyniki Waszych rywali do miejsc w europejskich pucharach.
Zdecydowanie tak, ta kolejka ligowa ułożyła się dla nas idealnie. Jesteśmy bardzo blisko celu, ale nadal trzeba uważać. Nie ma czasu na potknięcia.