Nie lękajcie się, wiara czyni cuda

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny, publicysta
Paweł Zarzeczny, publicysta Polskapresse
Trudno nie zacząć od beatyfikacji. Szczególnie że błogosławionym został... polski bramkarz, Lolek z Wadowic. Który podczas pierwszej bodaj pielgrzymki wypowiedział znamienne w kontekście sportowym hasło: "Nie lękajcie się!". No i my, Polacy, się czasem nie lękamy.

Na przykład młodziutki chłopak z Warszawy Wojtek Szczęsny, któremu kazano wczoraj zatrzymać wielki Manchester United, nomen omen z Kościelnym u boku! A ci trzej chłopcy z Polski - Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek - którzy w sobotę zdobyli mistrzostwo Niemiec? No więc nie jest tak źle z nami, a wiara czyni cuda, naprawdę.

Choć nie należy przesadzać, więcej polskich bramkarzy światową zrobiło karierę, że wspomnę Wałęsę, Tomaszewskiego i nawet Kaczyńskiego. Zastanawiałem się, z czego to może wynikać - może to dlatego, że z bramki więcej widać? Ale samo klękanie i robienie na okrągło znaku krzyża samo z siebie nie pomoże (dowcip: Czemu nie żegnasz się przed posiłkiem, jak ja? Bo moja żona dobrze gotuje).

Kiedyś zapytano papieża, kto wygra finał mistrzostw świata. A on, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, odparł, że... nie ma najmniejszego pojęcia! Ponieważ dogmat o papieskiej nieomylności dotyczy jedynie kwestii wiary, a nie spraw sportu. Do sportu Pan Bóg się nie miesza, stwarzając tylko ludziom warunki do rywalizacji. To dlatego - tak wyjaśnił mi znajomy proboszcz Adam Zelga - godzi się na okładanie przez ludzi po twarzach, chociaż sam radził przecież nadstawiać drugi policzek... Więc nie módlcie się nigdy o wynik, nic to i tak nie da, a jedynie o zdrowie swoje i rywali, oczywiście w odwrotnej kolejności.

Byłem kiedyś na audiencji u naszego papieża, tuż przed meczem z Włochami, zresztą z królem kibiców "Bobo" Bobowskim. No i żarliwie się modliliśmy na placu Świętego Piotra i w bazylice. Ja nawet wziąłem ze sobą czek na milion ówczesnych złotych (ogromna kwota była, więc ją nawet… ubezpieczyliśmy) jako premię dla strzelca zwycięskiej bramki dla Polaków. Wzmocnieni modlitwą, kasą i widokiem Monte Cassino po drodze pomknęliśmy do Neapolu, na stadion mojego imiennika grzesznika, który też został świętym, San Paolo. No i tyle modlitwy nam pomogły, że przegraliśmy tylko 0:3! A napotkany na ulicy Zbigniew Boniek powiedział, słysząc o premii: "Naszym można stawiać za bramkami nawet samoloty. A i tak nie wygrają".

No więc ja mniej więcej dlatego nie modlę się przed meczami jak ten facet przed obiadami. Bo wiem, że nasi i tak nie wygrają. Ale niech próbują. I tak jak wszyscy święci - nie lękają się!

Paweł Zarzeczny jest publicystą Polska The Times

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24