Oceny piłkarzy Wisły za mecz z Jagiellonią. Koncert na pięć goli przy Reymonta

Jakub Podsiadło
Wisla Krakow- Jagiellonia Bialystok  5-1
Wisla Krakow- Jagiellonia Bialystok 5-1 Ryszard Kotowski
Czerwona kartka Igorsa Tarasovsa spadła Wiśle jak gwiazdka z nieba, jednak to, co stało się potem to tylko i wyłącznie zasługa piłkarzy Dariusza Wdowczyka. Pierwsze skrzypce w szeregach „Białej Gwiazdy” grał Rafał Wolski, który do pomocy w piątek miał Rafała Boguskiego i odrodzonego Pawła Brożka. Trudno rozliczać wiślaków nawet za słabszą drugą połowę, skoro w pierwszej wbili Jagiellonii cztery gole.

Noty wystawiliśmy w skali od 1 do 10

Michał Miśkiewicz (6) – więcej w tej ocenie zasługi bezzębnej ofensywy Jagiellonii niż samego golkipera „Białej Gwiazdy”, ale kiedy goście już znaleźli się pod bramką Miśkiewicza, od razu strzelili gola. Jeśli uznać, że rzut wolny w wykonaniu Świderskiego był perfekcyjny, Miśkiewicza można rozgrzeszyć za jedyną straconą bramkę.

Boban Jović (7) – poprawny mecz Słoweńca ukoronowała kolejna asysta, tym razem przy bramce Boguskiego. Ładne podanie w powietrzu trochę przyćmiły nożyce szczęśliwego strzelca, ale przecież nie samymi asystami obrońca żyje. A w tyłach bywało różnie, zwłaszcza przy nielicznych atakach Jagiellonii.

Arkadiusz Głowacki (7) – po szczęśliwym zwycięstwie z Termaliką tylko szacunek do wiślackiego kapitana nie pozwalał na ostrą krytykę. W kolejnym meczu miał niewiele okazji, żeby się wykazać w defensywie, za to często napędzał ataki Wisły. Gdyby nie jego odważna próba z dystansu w pierwszej połowie, nie byłoby rzutu rożnego, a co za tym idzie, Sadlok nie strzeliłby pięknego gola z dystansu.

Richard Guzmics (6) – Węgier to winowajca rzutu wolnego, po którym Świderski zdobył jedyną bramkę dla Jagiellonii. Podobnie, jak w przypadku Głowackiego, próbka do oceny jest bardzo mała – goście z Białegostoku nawet w drugiej połowie rzadko zapuszczali się pod bramkę Wisły. Dlatego na ocenę drugiego z wiślackich stoperów rzutuje głównie feralny faul z 70. minuty. Coś jeszcze? Poprzeczka po główce w drugiej połowie.

Maciej Sadlok (8) – gdy odpalał rakietę ziemia-powietrze-bramka Jagiellonii z dystansu, nie było wcale takie pewne, że Wisła szybko zdobędzie prowadzenie po czerwonej kartce Igorsa Tarasovsa. Sadlok zdjął z kolegów niebywałą presję, bo wcześniej pachniało waleniem głową w mur. W obronie zwolniony z wszelkich obowiązków dzięki dramatycznemu występowi Frankowskiego.

Denis Popović (7) – pomocników w Wiśle było wielu, ale żaden nie śmiał zaprezentować się tak, jak Rafał Wolski. W tym gronie znalazł się również Popović, chociaż zagrał dobre spotkanie. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się piłkarską bojaźliwością, jest tak naprawdę przejawem boiskowej inteligencji Słoweńca. Chodzi o majstrowanie przy tempie akcji i albo przetrzymywanie piłki, albo oddawanie jej zaraz po przyjęciu. Wisła potrzebuje takiego „pokrętła” w środku pola.

Rafał Wolski (9) – mecz z Jagiellonią tylko utwierdził w przekonaniu, że można go schować za Brożkiem i Ondraszkiem, ale i tak będzie czarował. – Nic o nas beze mnie – mógł powiedzieć i rzeczywiście, nie dotknął piłki chyba tylko przy piątej bramce „Białej Gwiazdy”. Wcześniej sam strzelał i asystował w stylu, który każe myśleć, czy to KV Mechelen było takie mocne, czy polska liga jest taka słaba.

Rafał Boguski (8) – nie pamiętamy, kiedy ostatni raz skandowano nazwisko tego piłkarza z trybun. Boguski zaskarbił sobie sympatię kibiców nie tylko efektowną bramką nożycami. Wcześniej często pomagał kolegom z ofensywy, ale nie zawsze jego nazwisko lądowało w protokole. Tak było przy okazji gola Rafała Wolskiego, gdy to upór Boguskiego w walce z obroną wypracował sytuację temu pierwszemu.

Patryk Małecki (7) – krnąbrny skrzydłowy wyraźnie odżył przy nowym trenerze, chociaż jego piątkowy występ nie mógł równać się ostatniemu meczowi w Niecieczy. Nie znaczy to oczywiście, że Małecki nie przydał się drużynie – Wisła zawdzięcza mu asystę drugiego stopnia przy bramce Boguskiego, która dopełniła dzieła zniszczenia.

Paweł Brożek (8) – jeśli rozliczać go jako napastnika, zasłużył na „dychę” za instynkt strzelecki przy dwóch bramkach. Obie wymagały zimnej krwi albo dobrego ustawienia w polu karnym, czego Brożkowi ostatnio brakowało. Niestety, jeśli brać pod uwagę inne zadania, Brożek zawodził – tylko w pierwszej połowie mógł wypracować kolegom trzy klarowne okazje, jednak źle dogrywał.

Zdenek Ondraszek (5) – mimo tego, że w ciągu tygodnia rozłożyła go grypa, postanowił zacząć piątkowy mecz od pierwszej minuty. Kibice docenili jego poświęcenie, ale Czech nie przydał się Wiśle na wiele. Zdaje się, że zanim jeszcze przedwcześnie opuścił boisko, zdążył zmarnować okazję na gola.

Weszli z ławki

Petar Brlek (5) – gorsza połowa wiślackiego środka pola. Nie trzeba wiele, żeby wygrać rywalizację z Alanem Urygą, jednak Chorwata nie da się nawet nazwać budżetową wersją Krzysztofa Mączyńskiego. Jest niedobrze, kiedy do nielicznych odbiorów dochodzą jeszcze złe podania.

Tomasz Cywka i Witalij Bałaszow grali za krótko, żeby ich ocenić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24