Te słowa wypowiedział Andres Iniesta w gabinecie Pepa Guardioli w lecie 2008 roku, gdy w pierwszych dwóch meczach ligowego sezonu ich Barcelona przegrała w Sorii z Numancią 0:1 i zremisowała u siebie z Racingiem Santander 1:1. Ot, cały Andres - taki sam poza boiskiem, jak i na nim. Rzadko zabiera głos i zdobywa gole, ale gdy już się odzywa i trafia do siatki, daje świadectwo swojej życiowej mądrości i boiskowych umiejętności.
Tak jak kiedyś małomówny piłkarz zaskoczył Guardiolę, tak ostatnio - kibiców, otwierając się przed nimi wieloma wyznaniami w książce o sobie. Określa ją jako autobiografię, ale nie jest ona nawet klasyczną biografią, bo jej bohater wydaje się być - tak jak często na zielonej murawie - w cieniu innych postaci ze świata futbolu, a także bliskich mu osób, o których opowiada (z pomocą dwóch dziennikarzy).
„Byłbym szczęśliwy, gdyby ta opowieść spodobała się kibicom tak jak moja gra” - nie kryje Hiszpan.
Może spać spokojnie. Bo o ile „pamiętnik” Iniesty („Rok w raju”), opisujący wspaniały jego i Barcelony sezon 2008/2009, trudno uznać za bestseller, o tyle „autobiografia” przenosi kibiców właśnie do czytelniczego raju.
Poznają oni Iniestę nie tylko jako piłkarza, także - a może przede wszystkim - jako człowieka, który opowiada o swej pasji do piłki, ale i zarazem jest przedstawiany jako perfekcjonista dążący do doskonałości. Jego zwierzenia połączone z historiami opowiedzianymi o nim przez jego znajomych dają efekt, o jakim marzył as Barcelony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?