Piotr Dziewicki: Polonia Warszawa z każdym meczem ewoluowała (WYWIAD)

Rafał Połczyński
Polonia Warszawa kończy najbardziej szalony rok w swojej historii. Co jest największym plusem tego sezonu? Nad czym zespół musi jeszcze popracować? Jak układa się współpraca pomiędzy członkami sztabu trenerskiego? Zapraszamy do lektury wywiadu z Piotrem Dziewickim.

Przed rozpoczęciem rundy jesiennej, stratę 5 punktów do lidera wzięlibyście w ciemno. Wiemy, jak wyglądały wasze przygotowania... Jednak dyrektor sportowy Paweł Olczak powiedział, że czujecie pewien niedosyt.
Ja też przed sezonem powiedziałem, że założeniem tej rundy jest utrzymanie bezpiecznego dystansu do lidera. Natomiast, kiedy spojrzę na to przez pryzmat wykonanej pracy i postępu, to odczuwam pewien niedosyt. Drużyna z każdym meczem ewoluowała. Do wyższego miejsca w tabeli zabrakło dosłownie odrobiny szczęścia i determinacji. Nie wiem dlaczego czasami brakowało nam tego drugiego. Potrzebna jest bardzo głęboka analiza. Ja jestem ze swojej drużyny bardzo zadowolony. Szczerze mówiąc nie myślałem, że będziemy aż tak dobrze funkcjonować. Wiele spotkań pokazało, że drużyna jest monolitem. To nie wystarczyło np. na zawodników Wisły II Płock, ale musimy pogodzić się z tym, że nie przeskoczymy pewnych aspektów piłkarskich. Trudno jest rywalizować z piłkarzami grającymi o cztery klasy wyżej i prezentującymi właśnie taki poziom.

Który mecz pozostawił po sobie szczególny niedosyt?
Osobiście bardzo kiepsko wspominam spotkanie w Raciążu. Traktuje ten mecz, jako swojego rodzaju osobistą porażkę. Z mojego punktu widzenia, zawiodła nas wtedy pycha. Po efektownym rozpoczęciu sezonu, zawodnicy nabrali zbyt wielkiej pewności siebie. Próbowaliśmy sprowadzić ich na ziemię. Widocznie wybraliśmy zły sposób... Zawodnicy zlekceważyli Błękitnych. W Raciążu natknęliśmy się na spryt, determinację i wolę walki. Był to trochę inny mecz niż mecz w Gąbinie, gdzie w naszej grze widać, że chłopaki przyjechali wygrać. Stwarzali sytuacje bramkowe, ale tutaj zabrakło nam trochę szczęścia. Tamten mecz również nas bolał, ale taka jest piłka nożna.

Pan jako zawodnik był przyzwyczajony do realiów Ekstraklasy. Grał pan także za granicą. Jakie miał pan odczucia po brutalnym zderzeniu z IV ligą w Łomiankach?
Nie miałem problemu ze zderzeniem się z poziomem gry IV-ligowej. Wiedziałem, że jest to różnica kilku klas rozgrywkowych. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w IV lidze liczy się przede wszystkim serducho, walka, determinacja i chęć zwycięstwa w najprostszy sposób. Takie "zderzenie z rzeczywistością" zaliczyli raczej zawodnicy, którzy po kilku dobrych meczach u siebie zostali sprowadzeni na ziemię. Przyznam szczerze, że po rozegraniu kilku sparingów, większym optymistą ode mnie był Emil Kot. Na szczęście udało nam się dobrać odpowiednią do piłkarskiego stanu posiadania taktykę.

Jak pod względem organizacyjnym na tle IV-ligowej stawki prezentuje się Polonia?
Polonia IV-ligowa różni się od tej ekstraklasowej tym, że zawodnicy i ludzie pracujący w klubie zdecydowanie mniej zarabiają i tym, że jest nas trochę mniej w mediach. Natomiast uważam, że pod względem kibicowskim jest dużo lepiej niż w poprzednich latach. Natomiast jeśli chodzi o organizację, dopięcie szczegółów jest bardzo dobrze. Myślę, że zawodnicy nie mogą narzekać.

Czy przed wyjazdami na gorące tereny piłkarze byli dodatkowo zmotywowani?
Byli zahartowani. Tak zadziałały na nich Łomianki. Największy chrzest bojowy przeszedł grający po lewej stronie Jacek Karbowniak. Mówimy zawodnikom, żeby ignorowali wszelkie prowokacje. Jeśli chodzi o względy sportowe, to wydaje mi się, że zwycięstwa na gorących terenach są w dużej mierze zasługą Marka Chańskiego, który robił dla nas przedmeczowe analizy odwiedzając mecze naszych rywali.

Największe piłkarskie negatywne i pozytywne zaskoczenia tej rundy?
Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Wolę, żeby zawodnicy najpierw dowiedzieli się tego ode mnie, zaś dopiero później przeczytali o tym w prasie. Myślę, że większość piłkarzy z nami zostanie. Na pewno jestem zadowolony z realizowanych przez cały zespół założeń defensywnych. W tej rundzie straciliśmy tylko dziewięć bramek. Nie byliśmy jednak zespołem grającym siermiężny, nastawiony na obronę futbol. Dzięki zachowaniu odpowiednich proporcji, udało nam się strzelić całkiem pokaźną liczbę goli.

A jak z perspektywy czasu oceni pan słynny casting na piłkarzy?
Do tego tematu mam bardzo pozytywne podejście.

Pomimo obecności Ronaldo i Riquelme?
Najbardziej urzekł mnie lis pola karnego. Otrzymałem od tego chłopaka piękny list, który zawierał jego piłkarską charakterystykę. Zaprosiliśmy ich na nabór, bo chcieliśmy, żeby sami zdali sobie sprawę, jaki poziom trzeba prezentować na tym szczeblu. Przy eliminowaniu kolejnych kandydatów do gry w Polonii, kierowaliśmy się tylko i wyłącznie aspektami piłkarskimi. Dlatego żaden z odrzuconych chłopaków nie może mieć do nas pretensji. Nie było żadnej protekcji. Czysta merytoryka. Razem z trenerami akademii przejrzeliśmy 120 chłopaków, z czego dziewięciu znalazło się potem w meczowej osiemnastce.

Czy odrzuciliście kogoś, kto wybił się potem w innym klubie?
Tak jak powiedziałem, kierowaliśmy się głównie motoryką. Wiedzieliśmy o tym, że mamy mało czasu i musimy przede wszystkim przygotować zespół pod względem fizycznym. Planujemy drugi nabór. Jednak tym razem zaprosimy tylko i wyłącznie zawodników, którzy grali w przeszłości na konkretnym poziomie.

Jak układa się współpraca z Emilem Kotem? Czy zaraził pana swoim fanatyzmem?
Nie musiał mnie niczym zarażać. Ja również jestem stąd i też mi na Polonii bardzo zależy. Na pewno Emil przedstawił mi poziom IV-ligowy. Zna mazowiecki futbol od podszewki. "Kocur" ma także gigantyczny wkład w nasze przygotowanie mentalne. Często dyskutujemy i zdarza się, że się nie zgadzamy, ale to powoduje rozwój naszej drużyny.

Czasami na trybunach pojawiają się głosy niezadowolenia. Jak pan na nie reaguje?
Nie jestem w stanie uszczęśliwić wszystkich. Dla mnie zarówno jako piłkarza jak i trenera, było i jest najważniejsze to, żeby dawać z siebie wszystko i móc stanąć po zawodach przed lustrem i powiedzieć sobie, że zrobiłem wszystko, co było możliwie i sam sobie nie mieć nic do zarzucenia. Czasami oczywiście może się coś nie udać i mecz można przegrać, ale takie życie sportowca.

Rozmawiali: Rafał Połczyński (Ekstraklasa.net) i Michał Jóźwik (polonia.waw.pl)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24