Podsumowanie 1. kolejki Ekstraklasy: Pokaz siły Legii, beniaminkowie na minusie

Jakub Królak
Legia Warszawa z wysokiego C rozpoczęła rozgrywki Ekstraklasy
Legia Warszawa z wysokiego C rozpoczęła rozgrywki Ekstraklasy T-Mobile Ekstraklasa/x-news
Po wyjątkowo krótkiej przerwie letniej polscy piłkarze wrócili na ligowe boiska. W najciekawszych spotkaniach Legia rozgromiła Widzew 5:1, a Cracovia uległa Piastowi 2:3. Kiepski początek zaliczył też drugi beniaminek, Zawisza, który przegrał na własnym boisku z Jagiellonią. Co jeszcze działo się w weekend na polskich stadionach? Zapraszamy na podsumowanie 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Zagłębie już rozczarowuje, Smuda cudów nie robi

Spektakularne transfery, skład na miarę czołowej piątki tabeli, stabilność na ławce trenerskiej i w klubowej kasie – wydawało się, że zawodnicy Zagłębia po pierwszym meczu nowego sezonu będą słyszeli od swoich kibiców gromkie brawa, szczególnie że rywalem była Pogoń, w minionym sezonie dość rozpaczliwie walcząca o utrzymanie. Zamiast oklasków, piłkarzy żegnał okrzyk: „Znowu to samo, Zagłębie znowu to samo”. Lubinianie znowu zawiedli na całej linii i drugi sezon z rzędu przegrali inaugurację z Pogonią. Fani Miedziowych powoli tracą cierpliwość do graczy, którzy bez wyraźnej przyczyny rozczarowują od kilku sezonów. Oczywiście rozgrywki dopiero się zaczynają i wszystko jeszcze jest możliwe, ale wynik, a przede wszystkim gra Zagłębia, może niepokoić już teraz. W zupełnie innym nastroju są kibice Portowców, którzy co prawda nie zobaczą Danijela Ljuboi z herbem Pogoni na piersi, ale za to mogli być mile zaskoczeni postawą obecnych szczecińskich piłkarzy. Pogoń, jeden z głównych kandydatów do opuszczenia Ekstraklasy, zaprezentowała się nadspodziewanie dobrze, a szczególny udział zwycięstwie miał japoński duet Murayama – Akahoshi. Ci dwaj zawodnicy dysponują nieprzeciętną techniką i bez dwóch zdań mogą być motorem napędowym Portowców w tym sezonie.

W drugim piątkowym spotkaniu spotkali się dwaj trenerzy z zupełnie różnym stażem: Franciszek Smuda zasiadał na ławce Wisły po raz pierwszy w tej kadencji, Adam Nawałka, jak na nasze warunki, długością pracy w jednym zespole dorównuje Sir Fergusonowi – w Zabrzu pracuje już czwarty rok. Franz, który po raz trzeci wszedł do tej samej rzeki, jak na razie nie odmienił oblicza Białej Gwiazdy. Jego podopieczni grali chaotycznie i bez żadnego pomysłu na grę, męcząc nieudolnymi próbami kibiców zgromadzonych na stadionie przy ulicy Reymonta. Nieco więcej pokazał Górnik, ale i on nie przypominała drużyny, która w rundzie jesiennej zeszłego sezonu była sensacją rozgrywek. Od pierwszej minuty zagrał Prejuce Nakoulma, którego działacze Górnika chętniej widzieliby w koszulce Tereka Grozny niż Górnika Zabrze, bowiem sprzedaż dynamicznego skrzydłowego uratowałaby klubowy budżet na wiele miesięcy. Jednak Burkińczyk, który w ostatnich miesiącach jest cieniem samego siebie, postanowił pozostać w Zabrzu i jak na razie wygląda na to, że ta decyzja ani nie naprawi finansów klubu, ani nie poprawi gry zespołu.

Beniaminkowie płacą frycowe

Zawisza i Cracovia nie zaliczą pierwszego weekendu w ekstraklasie do udanych. Wracający do ekstraklasy po 19 latach bydgoszczanie za wszelką cenę chcieli przywitać się z ligą zwycięstwem, ale w sobotnie popołudnie zatryumfowało doświadczenie Jagiellonii Białystok, która nie grając niczego specjalnego, zdołała strzelić jedną bramkę więcej i zgarnąć komplet punktów. Lepszego początku nie mógł sobie wymarzyć Piotr Stokowiec, który debiutował na ławce Jagi. Trzy oczka zapewnił ekipie z Podlasia wypożyczony ze Sparty Praga Albańczyk Bekim Balaj. Choć do zastąpienia Tomasza Frankowskiego jeszcze bardzo długa droga, młody napastnik z pewnością podbuduje się tym golem. W Zawiszy również zaprezentował się nowy zawodnik z bogatym CV. Można nawet powiedzieć, że jego życiorys mógł budzić podejrzenia. 25 lat, na koncie występy w Le Mans, Blackburn i młodzieżowej reprezentacji Francji – wiadomo było, że musi być jakiś haczyk. Problem z Heroldem Goulon, bo o nim mowa, polega na tym, że przez ponad rok nie miał żadnego klubu, więc jego forma i ogranie pozostawiały wiele do życzenia. Na inaugurację ligi udało się go jednak przywrócić do jako takiej dyspozycji, która wystarczyła mu do pokazania, że za parę tygodni może być czołową postacią nie tylko Zawiszy, ale i całej ligi. Piłkarz wysokiej klasy z pewnością przyda się bydgoskiej ekipie, bo nie wydaje się, żeby ta ekipa mogła zawojować ligę.

W niedzielę zaprezentował się drugi z beniaminków – Cracovia, która na własnym obiekcie podejmowała Piasta. Pasom już na otwarcie rozgrywek przyszło się mierzyć z mocnym rywalem, ale podopieczni Wojciecha Stawowego nie mieli zamiaru murować bramki. Długimi momentami gospodarze pokazywali ładną, przyjemną dla oka grę ofensywną, ale trud przednich formacji zaprzepaściła popełniająca niewybaczalne błędy obrona. Jeśli jednak szkoleniowiec beniaminka zdoła załatać dziurawą defensywę w kolejnych spotkaniach, Cracovia ze swoim potencjałem ofensywnym może sprawić niejedną niespodziankę.

Marcin Brosz natomiast może z umiarkowanym optymizmem patrzeć na czwartkowy mecz Ligi Europy z Karabachem Agdam. Udane rozpoczęcie sezonu ligowego z pewnością nieco podbuduje piłkarzy z Gliwic, którzy stoją przed niepowtarzalną szansą na zaistnienie w Europie. Azerowie są do pokonania, a jakby tego było mało, w kolejnej rundzie czeka kolejny rywal, którego można ograć. Anorthosis Famagusta, z którym najprawdopodobniej przyszłoby zagrać Piastowi byłby rzecz jasna faworytem tego dwumeczu, ale biorąc pod uwagę fakt, że gliwiczanie mogli trafić chociażby na VFB Stuttgart, trzeba uznać to losowanie za szczęśliwe.

Legia już ucieka, Lech i Śląsk ze stratą

Trenerzy medalistów z ubiegłego sezonu, którzy występowali w tygodniu w europejskich pucharach, pokazali zupełnie różne koncepcje zestawienia składu w meczu ligowym. W porównaniu do meczu pucharowego Jan Urban wymienił niemal całą jedenastkę, Stanislav Levy dokonał kilku zmian, zaś Mariusz Rumak… wystawił identyczną drużynę, jaka w czwartek zagrała w Finlandii. Te trzy zespoły były zdecydowanymi faworytami swoich meczów, jednak tylko Legia nie zawiodła swoich kibiców. Mistrzowie Polski bez najmniejszych problemów rozprawili się z Widzewem, aplikując mu aż pięć bramek. Przy trzech brał udział młody Patryk Mikita, który zaliczył dwie asysty i jednego gola. Kto wie, może jego występ każe zastanowić się zarządowi nad sensem sprowadzania jeszcze jednego napastnika.

Lech, który ostatnią wycieczkę do Chorzowa wspominał bardzo miło (lechici ograli wtedy Niebieskich aż 4:0) tym razem musieli być zaskoczeni dyspozycją zespołu, który tak naprawdę powinien przygotowywać się teraz do rozgrywek I ligi. Kolejorz zagrał przyzwoicie tylko jedną połowę, druga była już w jego wykonaniu wręcz kompromitująca. Jeśli przedstawiciele fińskiej Honki Espoo oglądali mecz przy ulicy Cichej, mogli wracać do domu z szerokim uśmiechem na twarzy.

Będący już praktycznie w III rundzie kwalifikacji Ligi Europy Śląsk udał się na ciężki wyjazd do Kielc i przywiózł stamtąd zaledwie jedno oczko. Biorąc pod uwagę przebieg gry, wrocławianie na wynik spotkania zdecydowanie nie mogą narzekać. Niczym specjalnym nie wyróżnił się bohater czwartkowego spotkania z Rudarem, Marco Paixao, ale widać, że Portugalczyk ma spory potencjał i może być sporym wzmocnieniem Śląska w nowym sezonie.

Korona, Ruch i Widzew mogą być z ze swojej postawy zadowolone. Najmniej oczywiście Widzew, który odniósł wysoką porażkę, ale z drugiej strony ekipa, która jest jeszcze słabsza niż przed rokiem (drużynę opuścił m.in. Broź, Dudek czy Stępiński), zaprezentowała kilka udanych akcji ofensywnych i w gruncie rzeczy pozostawiła po sobie niezłe wrażenie. Cudem ocalony Ruch, dzięki rozważnej i poukładanej grze, nie pozwolił Lechowi na rozwinięcie skrzydeł, a w drugiej połowie potrafił zmusić go do wybijania piłek na połowę rywala. Okrojenie składu z zawodników zagranicznych jak na razie wychodzi Ruchowi na dobre, zobaczymy, co Niebiescy pokażą w kolejnych spotkaniach. Tak czy inaczej wydaje się, że chorzowianie chłopcem do bicia nie będą. Korona w gruncie rzeczy niczym nie zaskoczyła – walka i charakter to wciąż główne elementy gry kieleckiej ekipy. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego, którzy minione rozgrywki ukończyli dopiero na 11. miejscu, jak większość ekip będą starali się o awans do górnej połowy tabeli na koniec rundy zasadniczej, ale bez kontuzjowanego Macieja Korzyma może być o to ciężko. Póki jednak Korona będzie walczyła tak, jak do tego przyzwyczaiła, będzie groźna dla wszystkich ekip w stawce.

Wielkie emocje w Gdańsku

Przed poniedziałkowym meczem kibice Lechii mieli spore oczekiwania. Nowy sezon, nowy trener i nowa gwiazda – Daisuke Matsui. Japoński zawodnik zdecydowanie spełnił pokładane w nim nadzieje i właściwie można powiedzieć, że on jako jedyny nie zawiódł. Reszta zespołu zaprezentowała się wyjątkowo marnie, lecz mimo tego była o krok od zwycięstwa, bo na gola Wodeckiego dwoma trafieniami odpowiedział wspomniany Matsui. W ostatniej akcji meczu Górale zdołali jednak wyrównać i mecz zakończył się sprawiedliwym remisem. Lechia, która w tym sezonie miała uczynić z PGE Areny twierdzę, zaczęła od poważnej wpadki i gdyby nie błysk japońskiego pomocnika, Michał Probierz musiałby się tłumaczyć z porażki. Dzięki byłemu zawodnikowi Le Mans będzie się tłumaczył tylko z remisu...

Podbeskidzie po strzeleniu gola cofnęło się do głębokiej defensywy i czekało chyba na to, aż Lechia strzeli gola. Taka postawa zemściła się już w tej kolejce na Lechu, teraz ten sam błąd popełnili Górale. Inna sprawa, że nawet remis przywieziony z Gdańska nie jest dla nich najgorszym wynikiem. Również w zespole Czesława Michniewicza zadebiutował nowy zawodnik, który może stać się objawieniem sezonu. Wypożyczony z Legii Aleksander Jagiełło zaliczył ładną asystę i należał do najlepszych zawodników na boisku. Szkoda, że w Bielsku nie udało się zatrzymać Demjana, bo dzięki wrzutkom Jagiełły mógłby znów strzelić ładnych parę bramek.

Wyniki 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Zagłębie Lubin 0:2 Pogoń Szczecin
Wisła Kraków 0:0 Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz 0:1 Jagiellonia Białystok
Legia Warszawa 5:1 Widzew Łódź
Korona Kielce 0:0 Śląsk Wrocław
Cracovia 2:3 Piast Gliwice
Ruch Chorzów 1:1 Lech Poznań
Lechia Gdańsk 2:2 Podbeskidzie

Statystyki 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 20
  • Średnia goli na mecz – 2,5
  • Zwycięstwa gospodarzy – 1
  • Remisy – 4
  • Zwycięstwa gości – 3
  • Żółte/czerwone kartki – 24/2
  • Liczba widzów – ok. 88 tys.
  • Średnia frekwencja na mecz – ok. 12 tys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24