Podsumowanie 22. kolejki La Liga: Atletico miażdży Real

Adam Wielgosiński, Jakub Seweryn
22. kolejka ligi hiszpańskiej stała pod znakiem derbów Madrytu, ciekawego meczu Barcelony z Villarrealem oraz niespodziewanego zwycięstwa Levante. Zapraszamy na podsumowanie weekendowych zmagań w Hiszpanii.

Deportivo La Coruna – Eibar 2:0 (Perez 52’, Cavaleiro 79’) [SKRÓT MECZU]

Podróż po hiszpańskich boiskach zaczynamy na północy Półwyspu Iberyjskiego. Nieźle radzące sobie w ostatnim czasie Deportivo podejmowało Eibar z Baskonii. Początek spotkania nie ukazał nam wyraźnie, kto będzie prowadził grę w tym spotkaniu. Obie ekipy stworzyły po jednej dogodnej okazji, jednak to przy strzale Juanfrana Xavi Irureta musiał sporo się namęczyć, by sparować piłkę ponad poprzeczkę. Chwilę później Perez próbował uderzyć z dystansu, jednak nie trafił nawet w światło bramki.

Brak goli, a co gorsza dogodnych okazji, sprawił, że do oglądania drugiej połowy kibice przystępowali z ogromnymi nadziejami na poprawę stanu gry. W 52. minucie byliśmy świadkami pierwszego gola. Dośrodkowywał z prawej strony Juanfran, niepewnie z bramki wyszedł Irureta, a piłkę do pustej bramki wpakował Lucas Perez. To trafienie było skutkiem ewidentnego błędu bramkarza Eibaru, który w tym sezonie radzi sobie naprawdę dobrze i to między innymi dzięki niemu beniaminek zajmuje tak wysokie miejsce w tabeli. Do minuty numer 79 nie działo się praktycznie nic. Wtedy to po raz kolejny błąd indywidualny w obronie poskutkowało stratą gola przez ekipę Garitano. Borja Ekiza zbyt słabo zagrał piłkę do Irurety, futbolówkę przejął Cavaleiro, który minął „portero” gości i strzelił gola z najbliższej odległości, tym samym gwarantując trzy punkty zespołowi Deportivo.

Atletico Madryt – Real Madryt 4:0 (Tiago 14’, Niguez 18’, Griezmann 67’, Mandżukić 89’)
[SKRÓT MECZU]

Zdecydowany hit 22. kolejki La Liga. Ostatni raz Real pokonał Atletico w maju, podczas finału Ligi Mistrzów. Od tego czasu obie ekipy mierzyły się ze sobą już pięciokrotnie i ani razu z tych pojedynków zwycięsko nie wyszli „Królewscy”. Pierwsze minuty nie układały się dla gospodarzy, bowiem już w 10. minucie Koke doznał kontuzji. W jego miejsce wszedł Saul Niguez. Cztery minuty później uderzeniem z linii pola karnego popisał się Tiago. Uderzenie sparował… do bramki Iker Casillas. Po meczu golkiper Realu został poproszony o komentarz do swojego błędu, jaki niewątpliwie popełnił, bo strzał był do obrony. Odpowiedź kapitana drużyny: „jaki błąd? Co Ty mogłeś widzieć”? Pozostawiamy to bez komentarza. Cztery minuty później Niguez, który chwilę wcześniej zmienił Koke, popisał się przewrotką i Atletico prowadziło już 2-0 w derbach stolicy. Realu nie było stać na odpowiedź, a gospodarze wciąż naciskali na przyjezdnych. Powinni, przynajmniej tak pokazują powtórki, otrzymać rzut karny za zagranie piłki ręką przez Samiego Khedirę we własnym polu karnym.

Zmiana stron nie zmienił obrazu gry. Wciąż to ekipa Diego Simeone była w natarciu. Swoją dominację „Los Rojiblancos” zawdzięczali przede wszystkim wysokiemu pressingowi i znakomitej grze w odbiorze. Drużyna z Vicente Caldereon próbowała podwyższyć prowadzenie, lecz bez skutku. Dogodną okazję zmarnował Tiago, który niepotrzebnie zagłówkowa piłkę po koźle. W końcu w 67. minucie do siatki trafił Antoine Griezmann, który wykorzystał zgranie głową na dosłownie drugi metr od bramki od Saula Nigueza. W powtórce wydawało się, że to Raphael Varane zdobył gola samobójczego, jednak ostatecznie to Francuzowi został uznany gol. Po tej bramce Real wykreował swoją najgroźniejszą sytuację – dośrodkowanie z rzutu rożnego zamykał Asier Illarramendi, który w tym momencie oddał pierwszy i jedyny celny strzał Realu na bramkę Miguela Angela Moi. Gospodarze odpowiedzieli na to uderzenie czwartym golem. Centra z prawej flanki w pole karne i biegnący spokojnie truchtem Mario Mandżukić wybiega zza pleców stoperów „Los Blancos” i mamy wynik 4-0, który nie uległ zmianie do ostatniego gwizdka.

Villarreal – Granada 2:0 (Diego Mainz 31’ – sam., Moreno 92’) [SKRÓT MECZU]

Ekipa Villarrealu przystępowała do tego starcia po porażce 2-3 z Barceloną, zaś Granada w ostatniej kolejce pokonała Elche. Trener gospodarzy, Marcelino Garcia, wystawił rezerwowy skład, ponieważ już w środę jego ekipa pojedzie na Camp Nou, by zmierzyć się z Barceloną w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Króla. Brak w podstawowym składzie Vietto, braci dos Santosów czy Czeryszewa nie sprawiła większych problemów w pokonaniu drużyny z Andaluzji. Od początku gospodarze dominowali w grze, kreowali sobie okazje, jednak albo brakło im szczęścia, albo dobrze interweniował Oier. W końcu po inteligentnym rozegraniu rzutu wolnego i dośrodkowaniu z lewej strony boiska centrę w polu karnym zamknął Musacchio i było 1-0 dla drużyny z El Madrigal.

Po przerwie, tak samo jak i w pierwszej części, dominowali gracze w żółtych strojach. Ich akcje były dobrze rozgrywany, zawodnicy strzelający często dostawali piłki na wolne pole i na ich drodze do bramki stał tylko Oier, w którego najczęściej trafiali. Grandę stać było na pojedyncze wypady pod pole karne rywala, jednak te próby wyrównania wyniku rywalizacji były neutralizowane przez parę stoperów Musacchio-Dorado. W doliczonym czasie gry prostopadłą piłkę otrzymał Denis Czeryszew. Rosjanin podał do Moreno, który wpakował piłkę do pustej bramki i zapewnił trzy punkty swojej ekipie. Punkty które zostały zdobyte bardzo niskim nakładem sił, co może mieć wpływ na wynik dwumeczu Barca – Villarreal w Pucharze Króla.

Levante – Malaga 4:1 (Barral 26’, 37’k., 62’k., K. Uche 75’ – Juanmi 24’) [SKRÓT MECZU]

Po pokonaniu w poniedziałek Valencii Malaga była murowanym faworytem do wygrania tego meczu. Tym bardziej, że Levante okupowało ostatnie miejsce w tabeli z zaledwie trzynastoma strzelonymi golami. Wszystko szło zgodnie z planem, bowiem w 24. minucie Juanmi pokonał Diego Marino, wykorzystując błąd Davida Navarro w obronie. Dwie minuty później Sergio Sanchez sfaulował tuż przed polem karnym Davida Barrala. Sam poszkodowany uderzył piłkę, którą wcześniej wysunął mu kolega, wykonujący rzut wolny i pokonał Carlosa Kameniego. Chwilę później Kalu Uche, znany bardziej jako „były gracz Wisły Kraków”, był bliski zdobycia gola, jednak świetnie interweniował bramkarz Malagi. Jeszcze przed przerwą Barral faulowany był w polu karnym. Napastnik Levante podszedł do „jedenastki” i wyprowadził walencką drużynę na prowadzenie.

Pierwszy kwadrans po zmianie stron upłynął pod znakiem ogromnej nudy. W 62. minucie Sergio Sanchez sfaulował, tym razem już w polu karnym, Barrala. Po raz kolejny David podszedł do rzutu karnego i po raz kolejny trafił do siatki, jednocześnie kompletując swojego pierwszego hat-tricka w La Liga. Na kolejny emocje znowu musieliśmy czekać do gola. Kwadrans przed końcem Tono dośrodkował z lewego skrzydła, a w pole karnym najlepiej odnalazł się Kalu Uche, który ustalił wynik tego jakże bramkowego, jednakże jednostronnego spotkania.

Real Sociedad - Celta Vigo 1:1 (Agirretxe 8’ – Nolito 85’) [SKRÓT MECZU]

Drużyna z San Sebastian musi sobie radzić bez swojego najlepszego piłkarza, Carlosa Veli, który przez kontuzję wypadł z gry na następne dwa miesiące. Gracze z Anoeta jakoś nie za bardzo przejęli się tą informacją, przynajmniej nie wyglądali na zdołowanych, ponieważ już w ósmej minucie wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Imanola Agirretxe. Celtę stać było co najwyżej na niecelne uderzenie głową po wrzutce z rzutu rożnego. Jeszcze w pierwszej połowie Chory Castro miał dobrą okazję do podwyższenia prowadzenia, jednak zmarnował znakomitą centrę z lewej flanki. Castro był niekryty i miał bardzo dużo miejsca w polu karnym, a mimo to uderzył z pierwszej piłki i na dodatek gorszą nogą.

Druga część była niewiele ciekawsza. Obie drużyny zorganizowały sobie konkurs dośrodkowań. Jako że te zespoły nie mają w składzie wybitnych główkujących, piłka najczęściej fruwała poza światłem bramki. Trzeba przyznać, że Celta o wiele więcej utrzymywała się w posiadaniu futbolówki i to oni stwarzali sobie więcej szans, jednak te szanse to przede wszystkim centry w pole karne i strzały z dystansu. Ekipa z Vigo w końcu dopięła swego w 85. minucie, kiedy Nolito będąc tyłem do bramki, pokonał Rulliego i zapewnił punkcik drużynie z Galicji.

Cordoba – Almeria 1:2 (Cartabia 10’ – M. Macedo 61’,66’) [SKRÓT MECZU]

Dość niespotykany przebieg miało rozegrane w samo niedzielne południe spotkanie Cordoby z Almerią. W pierwszej połowie tego pojedynku na murawie istniała tylko jedna drużyna, którą byli gospodarze. Już w 10. minucie gry przepięknym uderzeniem z rzutu wolnego bramkę dla zespołu Miroslava Djukicia strzelił Fede Cartabia, a w kolejnych minutach dużej przewagi beniaminka nie potrafił zamienić na gole Florin Andone. Rumun dwukrotnie próbował zaskoczyć Juliana strzałami głową, ale najpierw trafił w poprzeczkę, a kilka minut później jego strzał obronił bramkarz Almerii.

Największy wpływ na ten mecz miała… przerwa, bowiem na drugą połowę wyszły zupełnie inne zespoły Cordoby i Almerii. Tym razem to goście zupełnie zdominowali boiskowe wydarzenia i okazali się oni znacznie skuteczniejsi od swojego przeciwnika. Krótko po wznowieniu gry sędzia nie uznał gola Soriano, bowiem asystujący mu Thievy Bifouma zdążył wcześniej wybiec z piłką poza plac gry. Po godzinie gry nic już nie było w stanie zatrzymać Almerii, w tym przede wszystkim jej prawego obrońcy Michela Macedo, który w sześć minut niemalże w pojedynkę przesądził o triumfie ekipy Juana Ignacio Martineza. Macedo najpierw w stylu typowego napastnika wykończył ładną akcję z Wellingtonem Silvą, a po chwili po dobrze rozegranym rzucie rożnym skierował piłkę do siatki głową, odwracając tym samym losy spotkania. Zaskoczona Cordoba nie potrafiła się otrząsnąć po tym podwójnym ciosie zadanym przez rywali i ostatecznie trzy punkty pojechały do Almerii.

Getafe – Sevilla 2:1 (Alvaro 29-k., P. Leon 85’ – Krychowiak 66’) [SKRÓT MECZU]

Drugi mecz ligowy z rzędu w Madrycie, drugi zakończony porażką 1:2. Piłkarze Sevilli z pewnością nie będą dobrze wspominać dwumeczu w stolicy kraju. Po pechowej przegranej na Santiago Bernabeu z Realem, piłkarze Unaia Emery’ego wybrali się na stadion zdecydowanie słabszego Getafe. Od pierwszej do ostatniej minuty to spotkanie było szeregiem niefortunnych zdarzeń dla Andaluzyjczyków. Rozpoczęło się od kontuzji Stephane’a Mbii, którego zastąpił Diogo Figueiras. Chwilę później kolejnej znakomitej sytuacji w przeciągu kilku dni nie potrafił wykorzystać Vicente Iborra, co zemściło się na Sevilli w 29. minucie gry, gdy wspomniany Figueiras sfaulował w polu karnym Alvaro Vazqueza, a sam poszkodowany nie pomylił się z 11 metrów.

Do przerwy było 1:0 dla gospodarzy, a tuż po przerwie Unai Emery musiał dokonać kolejnej wymuszonej zmiany, gdyż urazu nabawił się Iago Aspas. Sevilla walczyła o punkt i zdołała doprowadzić do remisu. Najpierw po akcji Carlosa Bacci gospodarzy uratowała poprzeczka, a w 66. minucie gry wspaniałym uderzeniem z 20 metrów popisał się Grzegorz Krychowiak, zdobywając w ten sposób swojego pierwszego gola w Primera Division. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do Getafe. Na pięć minut przed końcem spotkania Sergio Rico zdołał obronić strzały Hinestrozy i Diego Castro, ale przy dobitce z bliska Pedro Leona był już bezradny, przez co komplet punktów zasłużenie trafił do drużyny Quique Sancheza Floresa.

Espanyol Barcelona – Valencia 1:2 (S. Garcia 89’ – Piatti 62’, Pau-sam. 85’) [SKRÓT MECZU]

Przed spotkaniem z Valencią, zespół Espanyolu Barcelona był już myślami w środowym półfinale Pucharu Króla z Athletikiem Bilbao, w związku z czym trener Sergio Gonzalez zdecydował się na wystawienie mocno zmienionej jedenastki. To z pewnością pasowało Valencii, która chciała wykorzystać potknięcie Sevilli w meczu z Getafe i wskoczyć na czwarte miejsce w ligowej klasyfikacji. Obie drużyny rozpoczęły jednak bardzo ostrożnie, przez co w pierwszej połowie odnotowano tylko dwie groźne sytuacje bramkowe – po jednej z każdej ze stron. Valencia mogła objąć prowadzenie po indywidualnej akcji Rodrigo, po której skrzydłowy Nietoperzy trafił jednak tylko w słupek. Espanyol z kolei odpowiedział jeszcze piękniejszą szarżą Felipe Caicedo, który po minięciu kilku rywali w polu karnym przegrał jednak pojedynek z Diego Alvesem.

Po przerwie wreszcie doczekano się goli. Wcześniej jednak kontuzji nabawił się Paco Alcacer, którego musiał zmienić Alvaro Negredo. Po godzinie gry wynik otworzył nie on, a Pablo Piatti, który skierował piłkę do siatki po idealnym dośrodkowaniu Jose Gayi. Espanyol miał znakomite szanse do wyrównania, ale nie potrafił ich wykorzystać Christian Stuani, który spudłował nawet z trzech metrów, mając przed sobą pustą bramkę gości. Na pięć minut przed końcem meczu stało się jasne, że komplet punktów pojedzie do Walencji, gdy po uderzeniu z rzutu wolnego Daniego Parejo piłka trafiła w słupek bramki Espanyolu, a po odbiciu się od pleców bramkarza Lopeza ostatecznie znalazła się w siatce. Gospodarze zdołali odpowiedzieć tylko honorowym golem Sergio Garcii, ale to okazało się za mało, żeby powalczyć jeszcze choćby o jeden punkt.

Athletic Bilbao – FC Barcelona 2:5 (M. Rico 59’, Aduriz 66’ – Messi 15’, Suarez 26’, De Marcos-sam. 62’, Neymar 64’, Pedro 86’) [SKRÓT MECZU]

Drugi z hitów tej kolejki miał miejsce w niedzielny wieczór w Bilbao, gdzie do dołującego Athletiku (13. miejsce w lidze) przyjechała rozpędzona Barcelona. Byśmy skłamali mówiąc, że Los Leones nie próbowali się postawić Katalończykom. Próbowali, dzięki czemu na San Mames obserwowaliśmy naprawdę bardzo ciekawe widowisko. Barca tego dnia była jednak zwyczajnie nie do pokonania i swoje strzelanie rozpoczęła po kwadransie gry, gdy uderzenie z rzutu wolnego Leo Messiego, po rykoszecie, zaskoczyło Gorkę Iraizoza. Jedenaście minut później było już 2:0 po bardzo ładnym strzale z 20 metrów Luisa Suareza i właśnie takim wynikiem zakończyła się pierwsza część gry, w której goli mogło paść jeszcze więcej, ale Luis Suarez, Neymar, a po stronie gospodarzy Aritz Aduriz przegrali kilka pojedynków przeciwko Gorce Iraizozowi oraz Claudio Bravo.

Baskowie próbowali jeszcze wrócić do gry po przerwie. W 59. minucie gry Mikel Rico skutecznie dobił uderzenie Aduriza, zdobywając bramkę kontaktową, jednak to tylko rozdrażniło Barcę, która w ciągu pięciu minut zdobyła dwa gole, przesądzając o swoim zwycięstwie w Bilbao. Najpierw po składnej akcji gości do własnej siatki trafił Oscar de Marcos, po chwili poprawił Neymar i nawet gol na 2:4 Aduriza nie był w stanie przywrócić Athletiku do równorzędnej rywalizacji. Co gorsza, na kwadrans przed końcem meczu z boiska wyleciał Etxeita za brutalny faul na Suarezie, a Barcelona swoją dominację przypieczętowała bramka rezerwowego Pedro na 5:2, który wykończył typowy dla Blaugrany ‘wjazd do bramki’ przeciwnika. Duma Katalonii zwyciężyła w Bilbao 5:2 i zmniejszyła swoją stratę do prowadzącego Realu Madryt do zaledwie jednego punktu.

Elche – Rayo Vallecano 2:0 (D.Suarez 21’, Rodrigues 82’) [SKRÓT MECZU]

Na poniedziałek pozostawiono tym razem spotkanie bardzo ważne dla dolnych rejonów tabeli. Ostatnie w tabeli Elche mierzyło się z Rayo Vallecano i w przypadku zwycięstwa nie tylko uciekłoby ze strefy spadkowej, ale też znacznie przybliżyło do niej swojego rywala z Madrytu. Od pierwszych minut to gospodarze byli stroną groźniejszą. W 13. minucie Jonathas w dobrej sytuacji główkował nad poprzeczką, a już osiem minut później przecudownym ‘pociskiem’ z około 35 metrów popisał się Damian Suarez, dzięki czemu zespół Frana Escriby mógł cieszyć się z prowadzenia. Co więcej, niedługo po tym mogło być już 2:0 dla Elche, ale strzał głową Lombana po rzucie rożnym o centymetry minął bramkę gości.

W drugą połowę nieco lepiej weszli goście, którzy mogli doprowadzić do wyrównania, ale Alberto Bueno w najlepszej sytuacji dla Rayo w całym meczu nie był w stanie pokonać Przemysława Tytonia. Słabi tego dnia podopieczni Paco Jemeza z kolejnymi minutami jednak tracili rezon, a to pozostawiało gospodarzom okazje do bardzo groźnych kontrataków. Pierwszego z nich nie zdołał wykorzystać Mario Pasalić, który w idealnej okazji posłał piłkę głową minimalnie obok bramki Rayo. Na kwadrans przed końcem goście musieli grać w dziesiątkę, gdy za drugą żółtą kartkę z boiska został wyrzucony Raul Baena. Gospodarze nie dali już sobie wydrzeć z rąk cennego zwycięstwa, a w dodatku w 82. minucie gry przypieczętowali swój triumf za sprawą Rodriguesa, który po akcji dwójkowej z Fajrem nie miał większego problemu z pokonaniem Tono w sytuacji sam na sam z bramkarzem Rayo. Elche odnosi bardzo cenne zwycięstwo i nareszcie może się cieszyć wyjściem ze strefy spadkowej.

Statystyki kolejki:

Strzelono 33 gole.
Pokazano 57 żółtych i 2 czerwone kartki.
Na trybunach zasiadło 208 tysięcy widzów (20,8 tys. na mecz).

Jedenastka kolejki: D. Alves (Valencia) - M. Macedo (Almeria), Ramis (Levante), Gaya (Valencia) - Arda Turan (Atletico), Busquets (Barcelona), Tiago (Atletico), Saul (Atletico) – Griezmann (Atletico), Barral (Levante), Messi (Barcelona)

Rezerwowi: Asenjo (Villarreal), Juanfran (Atletico), D. Suarez (Elche), Siqueira (Atletico), P. Leon (Getafe), Mandzukić (Atletico), Neymar (Barcelona)

Piłkarz kolejki: Antoine Griezmann (Atletico)

Francuz od początku roku znajduje się w fantastycznej formie i potwierdził to rozgrywając kapitalne derby Madrytu przeciwko Realowi. Zanotował jednego gola, ale poza tym był motorem napędowym wielu akcji Los Colchoneros, którzy rozgromili swojego lokalnego rywala.

Cienias kolejki: Cristiano Ronaldo (Real Madryt)

Niech przemówią liczby: 0 goli, 0 strzałów, 0 celnych dośrodkowań, 0 wygranych pojedynków, 0 stworzonych szans. Tak wyglądał Cristiano Ronaldo w derbach Madrytu. Pytania?

Gol kolejki: Bramka Saula Nigueza w derbach Madrytu

Raz jeszcze derby Madrytu i tym razem gol na 2:0 – przepiękna akrobatyczna przewrotka Saula Nigueza nie miała sobie równych w tej kolejce.

Pozytywne wyróżnienie kolejki: Levante

Mówi się, że nieważne jak wygrać, byle wygrać. Tak właśnie wygrało Levante. Bez polotu, bez stylu, bez niczego, ale z czterema golami na koncie i to z Malagą, jedną z niespodzianek, tych in plus, w tym sezonie.

Negatywne wyróżnienie kolejki: Real Madryt

Ostatnie mecze bezpośrednie między Realem i Atletico pokazywały, że pewniejsi zwycięstwa mogą być ci drudzy, jednak tak słabego Realu chyba nikt się nie spodziewał. Absolutna bezradność, niemożność wyjścia z własnej połowy. Tak zdominowanych „Królewskich” widzieliśmy ostatnio chyba w pamiętnej ich porażce 0-5 z Barceloną.

Tabela La Liga po 22. kolejce:

Real Madryt 54 punkty, bramki 70-22
Barcelona 53, 62-13
Atletico 50, 47-20
Valencia 44, 40-20
Sevilla 42, 36-26
(…)
Almeria 22, 20-34
Elche 20, 20-42
Levante 19, 17-38
Cordoba 18, 17-33
Granada 18, 14-35

Terminarz 23. kolejki (13-16.02):

Almeria – R. Sociedad (piątek, godzina 20:45)
Sevilla – Cordoba (sobota, 16)
Real Madryt – Deportivo (sb, 18)
Granada – Athletic (sb, 20)
Malaga – Espanyol (sb, 22)
Valencia – Getafe (niedziela, 12)
Barcelona – Levante (nd, 17)
Rayo – Villarreal (nd, 19)
Celta – Atletico (nd, 21)
Eibar – Elche (poniedziałek, 20:45)

Klasyfikacja strzelców:

C. Ronaldo (Real M.) – 28 goli
Messi (Barcelona) – 23
Neymar (Barcelona) – 16
Bacca (Sevilla), Griezmann (Atletico) – 12
Benzema (Real M.), Mandzukić (Atletico) - 11
Bale (Real M.), Vietto (Villarreal) - 10

Obserwuj

@KubaSeweryn

@AWielgosinski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24